Wielka radość rodziny Wójcików

Wielka radość rodziny Wójcików! Gdy odwiedziliśmy ich w czerwcu tego roku, Wójcikowie mieszkali na zapleczu niewielkiego sklepu. Żyli w strachu, że urzędnicy odbiorą im przez to córkę. Po eksmisji rodzina czekała na lokal socjalny, a tych w Łodzi brakowało. Dzięki naszej pomocy lokal się jednak znalazł. Pani Aleksandra, pan Sławomir i ich córka są dziś bezpieczni i bardzo szczęśliwi.

- Czujemy się bezpiecznie, nic już nam nie grozi… Cały czas baliśmy się, że ktoś nam może zabrać dziecko – mówi wzruszona Aleksandra Wójcik.

- Przychodziły takie momenty, że wątpiliśmy w naszą zaradność. Myśleliśmy, że nie będziemy w stanie nic zrobić, ale dzięki waszej pomocy… - cieszy się Sławomir Wójcik.

Rodzina Wójcików mieszkała w starej kamienicy w centrum Łodzi. Nie stać jej było na czynsz. Mieszkanie zadłużyli i w końcu ich eksmitowano.
Należało się im mieszkanie socjalne, ale urzędnicy twierdzili, że takich w Łodzi nie ma. Kiedy właściciel prywatnej kamienicy odciął wodę i zaczął remont, rodzina Wójcików musiała się wynieść na zaplecze 23-metrowego sklepu. Poprosili naszą redakcję o pomoc, bo groziła im utrata córki.

- Prosimy o jakieś mieszkanie dla nas. My nie chcemy dużo, żeby tylko się gdzieś podziać. Córka rośnie, jej potrzeby się zwiększają, a tutaj jest jak w karcerze. Byłam w pomocy społecznej, kazali się zgłosić do innego oddziału, gdzie sprawdzą nasze warunki mieszkaniowe. Nie poszłam, bałam się, że odbiorą nam dziecko – mówiła wówczas Aleksandra Wójcik.

Kiedy postanowiliśmy interweniować w Urzędzie Miasta Łodzi, spotkała nas miła niespodzianka.

- Państwa Wójcików jeszcze nie informowaliśmy, bo to dzisiaj wszystko powstawało… Zwolnił się lokal w ostatnim czasie. Jedna z administracji nas o tym poinformowała. Zaproponujemy ten lokal, państwo sobie ten lokal obejrzą i zdecydują, czy spełnia ich oczekiwania – powiedział Marcin Obijalski z Urzędu Miasta Łodzi.

Pani Aleksandra i pan Sławomir Wójcikowie właśnie wprowadzili się do wspomnianego 38-metrowego mieszkania. Z radością odnajdują się w nowej rzeczywistości.

- Mieszka się dobrze. Mamy już spokój ducha. Teraz idę do kuchni, a tam było tak, że kuchnia była z ubikacją… Teraz to się można z tego pośmiać, ale nasza kuchnia z łazienką miała jakieś 2,5 metra kwadratowego – mówi pan Sławomir.

– W urzędzie miasta powiedziano nam, że przed nami jest 1460 rodzin, które też czekają na mieszkania socjalne, więc nie mamy szansy, że najwcześniej w przeciągu roku - trzech coś dostaniemy – wspomina pani Aleksandra.

Miasto lokal jednak przekazało, a administracja wyremontowała. Dziś rodzina Wójcików z optymizmem patrzy w przyszłość. Pan Sławomir pracuje, pani Aleksandra opiekuje się córeczką. Cieszą się, że ich dziecko nie musi już bawić się na kliku metrach sklepowego zaplecza.

- Chciałbym podziękować wszystkim ludziom, którzy byli dla nas życzliwi, trzymali za nas  kciuki oraz waszej ekipie Interwencji. Nie wiem jak to opisać. Człowiek ma swój dom, może się zamknąć, czuje się bezpiecznie – cieszy się pan Sławomir.*

* skrót materiału

Reporterki: Izabela Kondracka, Aneta Krajewska

akrajewska@polsat.com.pl