Prawo bogatego? Zabrał dziecko, mimo decyzji sądu

Pani Roma wracała z córką do domu, kiedy dwóch ochroniarzy przyparło ją do ściany, a jej mąż zabrał 4-letnią dziewczynkę i uciekł do samochodu. Dziecko krzyczało i protestowało, ale na nikim to nie robiło wrażenia. Na ojcu nie robi też wrażenia decyzja sądu, który przed i po tym zdarzeniu wydawał postanowienia, że dziecko ma przebywać z matką.
- Pamiętam jaka ona była przerażona jak on ją zabrał na tych rękach. Wiem, że jest przerażona do dzisiaj. To jest mała dziewczynka, której on już raz zrobił niewyobrażalną krzywdę. Mąż śmieje się w twarz sądom, policji, mnie, a przede wszystkim dziecku - mówi Roma Düm. 31-letnia kobieta mieszkała z 4-letnią córką w centrum
Warszawy. Decyzją Sądu Okręgowego w Lublinie dziewczynka miała przebywać przy niej, przynajmniej na czas rozwodu. Jednak ojciec nie respektuje tego wyroku, wynajął firmę ochroniarską, która pomogła mu 12 października tego roku zabrać dziewczynkę.
- Przydusili mnie do ściany, przyłożyli rękę na gardło, trzymali mnie tak, po chwili zobaczyłam, że wybiega Kuba z Lilą na rękach. Lila krzyczy: Nie tato! Nie! Mamo! Mamo! – opowiada pani Roma.
- My działaliśmy na podstawie postanowienia pierwszego, które wyraźnie wskazywało na to, że dziecko ma być przy ojcu. Myśmy do chwili działań widzieliśmy tylko jedno postawienie. Tego drugiego postanowienia nie wiedzieliśmy – powiedział nam szef firmy ochroniarskiej, która pomogła ojcu zabrać dziecko.
- W tym postępowaniu po prostu takiego orzeczenia nie ma. Nigdy nie zostało wydane. Jedyne orzeczenie jakie zapadło, to jest to, w którym sąd orzekła, że dziewczynka ma być właśnie przy matce – informuje Dariusz Abramowicz z Sądu Okręgowego w Lublinie.
Osiem dni po uprowadzeniu Sąd Okręgowy w Lublinie orzekł, że dziecko ma być wydane matce. Pani Roma nie może odebrać córki od jej ojca, bo nie wie , gdzie oboje przebywają. Prokuratura chce przesłuchać ojca dziewczynki.
- Jeżeli ojciec nie będzie chciał się stawić, to standardowo będzie można wobec niego stosować kary porządkowe,
a więc karę pieniężną, ewentualnie zatrzymać go i przymusowo doprowadzić. On ma obowiązek, jeżeli jest prawidłowo wezwany, stawić się do sądu lub do prokuratury – informuje Przemysław Nowak z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
- Wiem do dzisiaj, że Kuba nie przebywa pod adresem swoim domowym, policja bezskutecznie go pod tym adresem poszukuje, ma wyłączony telefon. Zapadli się pod ziemię. Czuję się bezsilna wobec poczucia bezkarności mojego męża i teścia. Horror, który przeżywam jako matka, emocjonalny, psychiczny jest nie do opisania, ale nie można tu się poddać – mówi pani Roma.
Kilka tygodni po uprowadzeniu, pani Roma dowiedziała się, że córka przebywa w jednym z hoteli w Karpaczu, który jest własnością jej teścia. W asyście kuratorki sądowej oraz policjantów pojechała odzyskać dziecko. Jednak pracownice hotelu nie pozwoliły na przeszukanie pokoi. Ponieważ policja nie miał prokuratorskiego nakazu przeszukania, matka odeszła z niczym.
- Lila tam jest, są zabawki w oknie. Jest to pokój właścicieli. Tam są dwa podwójne pokoje, więc Lila mnie nie słyszy nawet jak krzyczę - mówi pani Roma.
- Sądy? Jakie sądy? Jaka policja? Ten kto ma pieniądze, ten ma władzę i koniec kropka – komentuje Maryla Düm, matka pani Romy.
- Lila tam jest. Jedna pani z obsługi mi przyznała, że dziecko tam jest. Co mam zrobić? Nie wiem, dokąd teraz uciekną, nie wiem, gdzie w Polsce teraz ich znajdę. Muszę stąd odejść bez Lili – rozpacza pani Roma. *
* skrót materiału
Reporter: Małgorzata Pietkiewicz
mpietkiewicz@polsat.com.pl