Szuka brata. Został adoptowany 20 lat temu

20 lat temu Ewelinie Marczewskiej z Łęczycy zawalił się cały świat. Do dziś nie rozumie, dlaczego wraz z dwuletnim bratem musieli zostać rozdzieleni z rodzicami i trafić do domu dziecka w Kutnie. W domu nie było alkoholu, ojciec pracował, a matka zajmowała się dziećmi. Pani Ewelina wróciła do domu, jej brat Sławek został adoptowany. Dziś ma 22-lata. Biologiczna siostra szuka go odkąd jest pełnoletnia. Liczy, że obejrzy nasz program i odezwie się do niej i mamy.
- Byli wrogowie, którzy nie mogli patrzeć na to, że byliśmy szczęśliwą rodziną. Ja nie pamiętam złej chwili, np. żebym klapsa dostała. Nie było takich momentów, rodzice nie pili. Pamiętam, że mama nie chciała opuścić domu dziecka, krzyczała. Tata tak samo. Awantury toczył, wypraszano ich. Brat płakał, był malutki, a ja się nim cały czas zajmowałam. Taką chwilę pamiętam – opowiada Ewelina Marczewska.
Ona po kilku miesiącach wróciła do rodzinnego domu, jej brat trafił do adopcji z domu dziecka w Kutnie. Ta decyzja na zawsze odcisnęła piętno na rodzinie Marczewskich. Mama pani Eweliny zaczęła chorować i musiała przyjmować leki psychotropowe. Ojciec po zabraniu syna wpadł w alkoholizm.
- Rzeczywiście był u nas w placówce z panią Eweliną, trafił do adopcji. To wszystko, co możemy powiedzieć - stwierdziła Dorota Ćwirko-Godycka, dyrektor Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej "Tęcza" w Kutnie.
Reporter: A w sądzie byliście, pani Krystyno?
Krystyna Marczewska, matka Sławomira: Nie, nie pamiętam, żebym była w sądzie. Oni tak to zrobili, że nie wiedzieliśmy, że sprawa była.
Reporter: A pamięta pani, jak ktoś powiedział, że zostaliście pozbawieni władzy rodzicielskiej w stosunku do Sławka?
Krystyna Marczewska: Nie pamiętam, jak to było.
- Nie wiemy, jakie były motywy rozstrzygnięcia sądu, ponieważ nie ma pisemnego uzasadnienia tego postanowienia, ono się uprawomocniło bez apelacji i bez środka zaskarżenia – mówi Paweł Wojas, prezes Sądu Rejonowego w Kutnie.
- Ojciec, jak jeszcze żył, to mówił: Ewelinka, szukaj Sławka, bo mama to jest chora, szukaj Sławka – opowiada Ewelina Marczewska, siostra Sławomira.
Pan Sławomir ma dziś 22 lata. Pani Ewelina szuka go od czterech lat. Niestety, jako biologiczna siostra nie ma prawa do uzyskania jakichkolwiek informacji, ponieważ zgodnie z prawem z chwilą adopcji zrywają się wszystkie więzi z biologiczną rodziną.
- Nie zapomnę, będę go szukać. Nie wiem, jak teraz wygląda. Może mu lekko ściemniały włoski, ale oczy ma piwne. Chciałabym wiedzieć, czy jest zdrowy, jakim jest człowiekiem, czy pracuje, czy ma dzieci, cokolwiek. Jeśli chce mieć ze mną kontakt, proszę, żeby się odezwał. Jeśli nie chce nas znać, to niech tylko powie, że żyje – mówi Ewelina Marczewska.
Pani Ewelina szuka informacji o Sławku na forach internetowych, na których osoby adoptowane szukają swoich bliskich. Bezskutecznie. Ma nadzieję, że po obejrzeniu naszego programu, pan Sławek lub jego adopcyjni rodzice skontaktują się z nią i zgodzą się na spotkanie po latach.
- Mam nadzieję, że dali mu miłość, której my już nie mogliśmy mu dać. Bardzo proszę, żeby odezwali się chociaż oni, telefonicznie, cokolwiek – mówi pani Ewelina.
- Jak ogląda, to chciałam powiedzieć, że mam jedynego syna i chciałabym go przed śmiercią jeszcze zobaczyć. Jak mnie ogląda, to żeby się odezwał do matki – rozapcza Krystyna Marczewska.*
* skrót materiału
Reporter: Milena Sławińska
mslawinska@polsat.com.pl