Od miesięcy czekają na ukończenie swoich domów

Podpisują umowę, biorą pieniądze, rozpoczynają budowę domu, ale jej nie dokańczają. Klienci jednej z firm budowlanych z okolic Żywca twierdzą, że padli ofiarami nierzetelnych budowlańców. Twierdzą, że firma zeszła z ich placów budowy nie wywiązując się z umowy. Część z nich została bez dachu nad głową, za to z kredytem, który już trzeba spłacać.
Państwo Wajsmanowie to młode małżeństwo z okolic Częstochowy. Dla nich budowa własnego domu miała być spełnieniem marzeń, ale okazała się pasmem kłopotów okupionych ogromnym stresem. Dom miał zostać ukończony w kwietniu 2020 roku.
- Według umowy całkowity koszt z wykończeniem pod klucz miał wynosić 312 tysięcy zł. Miała być zrobiona konstrukcja szkieletu wraz z otynkowaniem, podłogi w środku, ściany wraz z wykonaniem gładzi, wykonanie ogrzewania – wylicza Andrzej Wajsman.
Państwo Wajsmanowie wybrali firmę budowlaną z okolic Żywca. Firma jednak budowy nie zakończyła, a małżeństwo samo musi teraz dom wykańczać i dodatkowo za to płacić.
- Kontakt zerwał się po październiku 2019 roku, żadnych postępów. Uważamy, że straciliśmy około 70 tysięcy złotych – mówi Andrzej Wajsman.
- Kwestie finansowe już dawno przestaliśmy się liczyć, ale psychiczne, bardzo dużo nas to kosztowało jako małżeństwo, jako rodzinę – przyznaje Patrycja Wajsman.
ZOBACZ: Pożyczał pieniądze, ludzie tracili domy
W podobnej sytuacji jest pani Katarzyna z okolic Gliwic w województwie śląskim. Kobieta z rodziną mieszka u swojej matki, bo dom nie został ukończony. Rodzina musi spłacać kredyt wzięty na budowę.
- Podpisaliśmy umowę pod koniec października 2020 roku, budowa miała się rozpocząć na przełomie maja i czerwca 2021. Do końca roku 2021 r. dom miał być skończony. Co jakiś czas pojawiała się firma na budowie, na kilka dni, potem odjeżdżali i urywał się kontakt. Powinni nam zwrócić za materiały, które zainwestowaliśmy, zapłaciliśmy im. Umowa, stanowi że na 14 dni przed wejściem na teren budowy, ma być zapłacona cała ta umowa za materiały. Teoretycznie powinno być tak, że te wszystkie materiały powinny wylądować na naszej budowie – tłumaczy Katarzyna Grabowska.
- Ja podpisałam umowę z panią Patrycją, to osoba, która jednoosobowo prowadziła dzielność gospodarczą pod nazwą ***. W momencie, kiedy przejeżdżaliśmy do firmy, wszystko podpisywała pani Beta, czyli mama pani Patrycji. Pani Patrycja figuruje jako właściciel firmy, ale osobą reprezentującą firmę jest pani Beata – mówi Urszula Hoffman z Nysy.
Jest ona kolejną osobą, która skorzystała z usług podżywieckiej firmy. W nowym domu pani Urszula z rodziną miała zamieszkać w czerwcu ubiegłego roku.
- Pani nie ma prawdopodobnie pieniędzy na zakup materiałów i dokończenie prac. Wpłaciłam łącznie 220 tysięcy zł, za montaż i materiały. Miały być „wyższy” stan niż deweloperski, miały być panele, kocioł grzewczy, kominek, dom miał być ocieplony, elewacja zrobiona – wylicza Urszula Hoffman.
ZOBACZ: Rolnicy bez dostępu do pól. Urzędnicy postawili znak
Jedziemy do siedziby firmy, w niewielkiej miejscowości, w okolicach Żywca. Chcemy dowiedzieć się, skąd zwłoka w budowie. Po kilkukrotnych próbach kontaktu, Beata O. oddzwania do nas.
Beata O.: Żebym się ustosunkowała poproszę o konkretne nazwiska.
Reporterka: To są osoby spod Nysy, z Gliwic, z Krakowa… Czy państwo nigdzie się nie spóźniacie na żadnej inwestycji?
Beata O.: Oczywiście, że się spóźniamy, tak jak wszystko w budowlance. To nie jest żadna rewelacyjna wiadomość, klienci nasi też się spóźniają. Mówi pani oględnie więc ja też oględnie mogę odpowiedzieć.
ZOBACZ: Oskarża o gwałt i molestowanie. Co dalej z trenerami?
- To jest celowe wyłudzanie pieniędzy od ludzi, którzy chcieli spełnić swoje marzenia. Myśmy naliczyli około 15 rodzin, które zostały poszkodowane – twierdzi Andrzej Wajsman.