73-latka bez dodatku węglowego. Nikt jej nie chce wysłuchać

Seniorka z Jarosławia na Podkarpaciu od roku walczy z urzędnikami o wypłatę dodatku węglowego. Ci konsekwentnie odmawiają, tłumacząc, że pobrał go już właściciel drugiej połowy domu. Problem w tym, że nowelizacja ustawy nakazuje urzędnikom wypłatę dodatku. Pieniędzy odmawia się skromnie żyjącej 73-latce, w wypłacono je osobie, która w swojej części domu… zlikwidowała piece.
Samotna 73-letnia pani Wanda Wańkowicz pochodzi z Jarosławia na Podkarpaciu. Od urodzenia mieszka w rodzinnym domu.
- Odziedziczyłam po rodzicach połowę tego domu. W całym budynku była kuchnia i piec kaflowy. W kuchni kuchnia kaflowa, a w pokoju piec kaflowy. Tak po tej stronie, jak i po drugiej stronie domu – opowiada Wanda Wańkowicz.
Drugą połowę domu odziedziczył kuzyn pani Wandy. W 2019 roku sprzedał swoją część budynku. Nabywcą był pan Witold. Według pani Wandy mężczyzna podczas remontu zlikwidował u siebie piece i założył ogrzewanie elektryczne. Potwierdzają to nam lokatorzy, którym wynajął swoją część domu.
ZOBACZ: Nagrał twarz złodzieja. Policja bezradna
W 2022 roku, zgodnie z prawem, pani Wanda złożyła do MOPS-u wniosek o dodatek węglowy. Przeżyła szok, kiedy dostała decyzję odmowną. Powód: nowy właściciel połowy domu złożył jako pierwszy taki wniosek. Ponadto oba mieszkania znajdują się pod tym samym adresem.
- Poszłam do kierowniczki MOPS-u i pytam, dlaczego dostałam odmowną odpowiedź. Pani mi powiedziała, że kto pierwszy, ten lepszy – relacjonuje Wanda Wańkowicz
Seniorka twierdzi, że prosiła, by ktoś skontrolował stan faktyczny.
- I pisałam, i prosiłam ustnie, i pana burmistrza, i panią kierowniczkę z MOPS-u, ale niestety nikt się nie pojawił – zaznacza.
ZOBACZ: Bój o drogę na Podhalu
- Dodatek węglowy przysługuje na jedno gospodarstwo domowe pod jednym adresem – słyszymy od Barbary Kwaśniak, zastępcy dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Jarosławiu.
Urzędniczka najwyraźniej nie zna treści nowelizacji ustawy, która reguluje przyznanie dodatku węglowego.
- Jeżeli pod jednym adresem mieszkają dwie odrębne rodziny, ale korzystają nawet z jednego pieca, to każdej z tych rodzin przysługuje wniosek i uprawnienie o uzyskanie dodatku węglowego – wyjaśnia adwokat Bartosz Graś.
ZOBACZ: Urzędniczy ping-pong trwał latami. Domu nie zbuduje
Pani Wanda za węgiel na zimę zapłaciła 4800 zł, czyli niemal trzykrotność swojej emerytury. Trzy tysiące zł dodatku byłoby dla niej dużym wsparciem.
- W tej sytuacji, mimo, że pani Wanda nie złożyła pierwsza tego wniosku, dalej przysługuje jej uprawnienie do uzyskania dodatku węglowego. Jest to wiedza powszechna, wynikająca z przepisów, z ustawy. A w sytuacji kiedy jeszcze jest to wskazywane organowi, to organ nie powinien mieć wątpliwości, żeby taki dodatek węglowy wypłacić – mówi adwokat Bartosz Graś.
Barbara Kwaśniak, będąca zastępcą dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Jarosławiu zapewnia, że „sytuacja zostanie dodatkowo zbadana”.
Reporterka: A do tej pory tego nie widzieliście, pomimo odwołań pani Wandy, pomimo próśb, przyjścia, pisania. Nie wzbudziło nic u was niepokoju?
Urzędniczka: Nie będę się na ten temat wypowiadała.
ZOBACZ: Matka klnie i wrzeszczy na dziecko. Postępowanie umorzono
Na koniec prezentujemy zapis rozmowy z żoną pana Witolda, właściciela połowy rodzinnego domu pani Wandy, który dostał dodatek węglowy:
Reporterka: Na jakiej podstawie, nie mając już pieców węglowych, dostał pani mąż dodatek węglowy?
Żona: Wie pani co, ja nawet nie wiem, czy on składał o ten dodatek węglowy.
Reporterka: No ale ja już to wszystko wiem, bo już byłam w MOPS-ie.
Żona: Dobrze. Wie pani co, naprawdę nie wiem... Dobrze, że pani była i pani pytała. To po co my się mamy wypowiedzieć, jak pani wszystko wie. Nie, nie będziemy się wypowiadać.