Litwa: Polskie szyldy zabronione!

Litwa: Polskie szyldy zabronione!

To prześladowanie, nękanie i szykanowanie - mówią nasi rodacy mieszkający na dawnych ziemiach polskich, obecnie znajdujących się w granicach Litwy. Choć w niektórych rejonach kraju stanowią zdecydowaną większość, zabrania im się wywieszać polskich szyldów na sklepach, tablic informacyjnych, a nawet flag na prywatnych posesjach. To dyskryminacja, niedługo zabronią nam mówić po Polsku - mówią rodacy.

- To jest walka z polskością. Litewskie środowiska nacjonalistyczne zakładały, że w ciągu 10 lat od odzyskania niepodległości, uda się im uporać z Polakami, że da się ich lituanizować.

Nie udało się, więc przeszli do aktywnych działań na Wileńszczyźnie - mówi Robert Mickiewicz, redaktor naczelny Kuriera Wileńskiego.  

Polska mniejszość narodowa karana jest wysokimi mandatami m.in. za wywieszanie obok oficjalnych litewskich tablic z nazwami ulic, czy przedsiębiorstw ich odpowiedników zapisanych po polsku. Helena Tomaszewska prowadzi sklep w Awiżeniach na przedmieściach Wilna. Kobieta wywiesiła pod oficjalnym napisem szyld w języku polskim "sklep spożywczy".

- Tu w większości mieszkają Polacy i to jest potrzebne. Dostałam jednak karę 480 litów. Jeśli nie usunę napisów, kara będzie większa, do półtora tysiąca, a potem jeszcze większa - opowiada pani Helena.

Zygmunt Marcinkiewicz z Czarnego Boru jest właścicielem przedsiębiorstwa komunikacyjnego. Na podstawie wygranych przetargów obsługuje kilka linii autobusowych w rejonie wileńskim i trockim. Na jego pojazdach widnieją tabliczki dwujęzyczne, określające trasę przejazdu. Mężczyzna również został ukarany.

- Inspektorzy powiedzieli, że powinien być tylko język państwowy - potwierdza pan Zygmunt.

- Dzięki tym napisom mieliśmy świadomość, że jesteśmy u siebie, na swojej ziemi. Mieszkamy na terenie przodków od wieków. Nazwy polskie są nam bliższe niż urzędowe - mówi Rajmund Klonowski, Polak z Wilna.

Mandaty nakładane są głównie w rejonach wileńskim i solecznickim. Są tam miejscowości, w których nawet 90 procent mieszkańców ma polskie pochodzenie. Karaniem za umieszczanie dwujęzycznych napisów na tablicach informacyjnych zajmuje się Państwowa Inspekcja Języka Litewskiego. Według dyrektora tej instytucji, Litwa musi dbać o swój język. Dotkliwe grzywny rzekomo stanowić mają obronę autonomii Litwy, która jest młodą demokracją.

- Ustawa mówi jasno, że napisy informacyjne w miejscach publicznych muszą być tylko w języku litewskim. Napisy dwujęzyczne działają wbrew ustawie. Bądźmy szczerzy, podczas tych lat niepodległości Litwy, Polacy, którzy tu mieszkają mogli się najprostszych słów po litewsku nauczyć. Tutaj też jest kwestia, na ile oni są lojalnymi obywatelami Litwy, jeżeli nie przestrzegają jej prawa - powiedział Ar?nas Dambrauskas, zastępca dyrektora Państwowej Inspekcji Języka Litewskiego.

- Jak tutaj większość ludzi mówi po polsku, to mają prawo do używania tradycyjnych nazw miejscowości w swoim języku - twierdzi Rajmund Klonowski, Polak z Wilna.

Przed laty, kiedy Litwa była częścią Związku Radzieckiego na budynkach widniały tablice dwu, a nawet trzyjęzyczne. W rozmowie z nami Gintaras Songaila - poseł na Sejm Republiki Litwy - uważa karanie Polaków wywieszających napisy informacyjne w formie dwujęzycznej za słuszne.

- Ustawa o języku państwowym zakłada zasady, których należy przestrzegać. Dwujęzyczne wywieszki na urzędach są możliwe, natomiast dwujęzyczne tabliczki z nazwami ulic nie są dopuszczalne. Tak jest wszędzie, także w Polsce. Kiedy byłem w Puńsku nie widziałem żadnych dwujęzycznych nazw - mówi Gintaras Songaila, poseł partii rządzącej.

Okazuje się, że litewski poseł się mylił. W Puńsku koło Suwałk, gdzie mieszka mniejszość litewska sporo jest napisów w języku litewskim. Nazwy ulic, sklepów, drukarni, gospodarstw agroturystycznych i innych przedsiębiorstw można w polskim Puńsku spotkać w formie dwujęzycznej.

Poseł dodaje, że parlamentarzyści pracują nad ustawą, która pozwoli na pisanie po polsku, w wersji oryginalnej imion i nazwisk. Według projektu dane te umieszczone zostaną na drugiej stronie litewskiego dowodu osobistego. Problem w tym, że nie będzie to forma, którą można będzie używać oficjalnie w dokumentach czy urzędach. Zdaniem Roberta Mickiewicza, redaktora naczelnego Kuriera Wileńskiego na Litwie obecnie trwa krucjata przeciwko językowi polskiemu.

- Nie tak dawno będąc pod zaborem radzieckim Litwini pielęgnowali i dbali o język litewski, żeby go zachować. Udało im się to. Dziwi mnie, że po odzyskaniu niepodległości próbują swoim obywatelom odebrać prawo świadomości narodowej - mówi Robert Mickiewicz, redaktor naczelny Kuriera Wileńskiego.

- W ZSRR nie mogliśmy pisać swojego imienia i nazwiska. W wolnej Litwie też tego nie możemy. Nie czujemy się wolni, to dyskryminacja - dodaje Helena Tomaszewska, która prowadzi sklep w Awiżeniach na przedmieściach Wilna.

Litwa łamie Konwencję Ramową o Ochronie Mniejszości Narodowych. Zapewnia ona równość wobec prawa mniejszości narodowych i niedyskryminację, prawo do zgromadzeń, swobodę wypowiedzi, myśli, przekonań i religii. Zapewnia także ochronę języków i kultur mniejszościowych. Litwa łamie również zapisy traktatu polsko - litewskiego o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy z 1994 r.

Litewska policja ściga osoby, które wywieszają na prywatnych posesjach biało-czerwone szturmówki w święto flagi narodowej. Kwestia oświaty w istniejących na Litwie polskich szkołach to kolejny problem. Nowa ustawa, nad którą pracują litewscy posłowie ma nakazać naukę w tych placówkach w języku litewskim. Polacy się temu sprzeciwiają organizując m.in. demonstracje przed Pałacem Prezydent Litwy.

Polska od lat usiłuje się z Litwą porozumieć w sprawie spornych kwestii. Rezultatów rozmów nie widać. Nie ma międzynarodowych przepisów, które mogą zmusić Litwę, aby dopuściła język polski do powszechnego używania w skupiskach zamieszkanych przez Polaków. Dyplomaci z Ministerstwa Spraw Zagranicznych usiłują poruszyć te problemy na forum europejskim.

- Tych problemów na Litwie jest więcej, na przykład kwestia zwrotu ziemi. Nasi politycy wiedzą o tym od dawna. To jest trudny problem, nierozwiązany od wielu lat. Mamy nadzieję, że nasze starania podziałają mobilizująco na Litwę - mówi Stanisław Cygnarowski z Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Strona Polska ma nadzieje, że Litwini zrozumieją, że nie można tak postępować. I zapowiada bardziej stanowcze działania. Jakie? Tego póki co nie wiedzą nawet dyplomaci.

- Nie jestem w stanie podać katalogu działań, ale będzie to kategoryczne działanie, pracujemy nad tym - mówi Stanisław Cygnarowski z Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Co ciekawe napisów w języku polskim w miejscach, gdzie mieszkają skupiska naszych rodaków przybywa z dnia na dzień. Społeczność polska na Litwie na znak solidarności z ukaranymi osobami, zaczęła masowo wywieszać polskojęzyczne tablice, szyldy i nazwy ulic. Natomiast ukarani mandatami Polacy mieszkający na Litwie deklarują, że nie ściągną napisów.

- Nie zdjęłam i nie mam zamiaru zdejmować napisu. On jest potrzebny. Zaczyna się dyskryminacja, niedługo zabronią po polsku rozmawiać - mówi Helena Tomaszewska, która prowadzi sklep w Awiżeniach na przedmieściach Wilna.*

* skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)