Pomogliśmy pani Mariannie
Udało nam się pomóc 91-letniej Mariannie Stober z Bydgoszczy. Jej historię opowiadaliśmy dwa miesiące temu. Kobieta cierpi na demencję starczą. Ponieważ do niedawna mieszkała sama, stwarzała zagrożenie dla siebie i sąsiadów. Wychodziła nocą na mróz w samej piżamie, odkręcała gaz, wpuszczała do mieszkania obce osoby. Po naszym materiale panią Marianną zainteresowała się opieka społeczna. Dziś kobieta mieszka w domu opieki społecznej. Jest bezpieczna i szczęśliwa.
- Serdecznie państwu dziękuję za załatwienie tej sprawy, jestem już teraz spokojna - mówi Bożena Olejniczak, siostrzenica pani Marianny.
- Pani Marianna nie ma orientacji co do miejsca i czasu. Wymaga całodobowej opieki - dodaje Beata Meler z Domu Pomocy Społecznej Promień Życia w Bydgoszczy.
91-letnia Marianna Stober jest już bezpieczna. Po naszym materiale losem cierpiącej na demencję starczą kobiety zajęły się odpowiednie instytucje.
- Wpłynął do nas wniosek z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej o umieszczenie tej pani w domu pomocy społecznej. Sąd, mając na uwadze stan zdrowia, zdecydował o umieszczeniu pani Marianny w domu pomocy społecznej bez jej zgody - informuje Ewa Gatz-Rubelowska z Sądu Rejonowego w Bydgoszczy.
- Było ciężko, bo ciocia nie do końca zdawała sobie sprawę dokąd jedzie. Była zadowolona, że trochę wypocznie, że wyjeżdża z tego mieszkania, tylko nie wiedziała na jak długo - wspomina Bożena Olejniczak, siostrzenica pani Marianny.
Pani Marianna została zabrana do domu pomocy społecznej kilka dni przed pierwszym śniegiem i mrozem. Gdyby nie decyzja sądu, sprawa mogłaby zakończyć się tragicznie.
- Ostatnimi dniami przed wyjazdem sąsiedzi musieli przyprowadzać ją w nocy do tego mieszkania, bo z niego wychodziła. To był ostatni moment, żeby zapewnić jej godziwe warunki - mówi Bożena Olejniczak, siostrzenica pani Marianny.
- Pani Marianna nieustannie próbuje opuścić naszą sekcję. Chce opiekować się siostrą, która nie żyje. Wyjście ograniczone jest jednak kodem. Wiemy, że gdyby wyszła z placówki, to nie byłaby w stanie do niej wrócić, dlatego staramy się, żeby cały czas była pod opieką - opowiada Beata Meler z Domu Pomocy Społecznej Promień Życia w Bydgoszczy.
- Bardzo mi to odpowiada, bo to jest podobne do mieszkania, które kiedyś miałam - mówi pani Marianna.
Przypomnijmy. Pani Marianna mieszkała w mieszkaniu w Bydgoszczy. Dwa lata temu sąsiedzi zauważyli, że ze staruszką dzieje się coś złego.
- Jedna z sąsiadek pojechała o godzinie 22 na dworzec odebrać wnuczkę. Tam spotkała panią Mariannę. Siedziała na ławeczce. Twierdziła, że była u lekarza zakładowego, a teraz wraca do domu do Inowrocławia. Tyle że ona mieszka w Bydgoszczy - opowiadała Urszula Kujawa, sąsiadka pani Marianny.
- Przychodzą do niej Cyganie, świadkowie Jehowy, oraz młodzi ludzie, którzy kiedyś pomalowali jej włosy na czerwono, a później ostrzygli - wspomina Bożena Olejniczak siostrzenica pani Marianny.
Nie było nikogo, kto mógłby zapewnić staruszce odpowiednią opiekę. Jej mąż zmarł kilkanaście lat temu. Nie mieli dzieci, a dalsza rodzina pani Marianny mieszka poza Bydgoszczą.
- Wiem, że dom opieki społecznej to nie jest to, o czym każdy z nas marzy, ale nie było innej możliwości. Kilka lat temu proponowałam cioci przyjazd do Poznania, ale odmówiła. W tej sytuacji trudno opiekować się osobą, która mieszka 160 km dalej, a ja jestem po operacji serca i trudno mi się nią zająć - mówi Bożena Olejniczak, siostrzenica pani Marianny.
Ponad rok temu siostrzenica pani Marianny złożyła do prokuratury wniosek o ubezwłasnowolnienie pani Marianny. Ale sprawa na wiele miesięcy utknęła w sądzie. Zwróciliśmy się o pomoc do opieki społecznej.
- Na pewno ta pani nie zostanie bez pomocy, to mogę zagwarantować. Może pani przyjechać za miesiąc i sprawdzić - zapewniał przedstawiciel Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Bydgoszczy.
Rzeczywiście ośrodek pomocy społecznej i sąd dotrzymały słowa. Dzięki temu, te święta i dla pani Marianny i dla jej siostrzenicy będą wyjątkowo spokojne.*
* skrót materiału
Reporter: Paulina Bąk
pbak@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)