Jest ofiara, są dowody, nie ma kary
Zabił kierując po alkoholu i pozostał na wolności. W 2007 roku Bronisław P. z Mileszyna koło Głogowa spowodował śmiertelny wypadek samochodowy, w którym zginął 25-letni Wojciech. Kierowca miał aż 2,3 promila alkoholu we krwi. Mimo to pozostał bezkarny. Prokuratura czeka, aż polepszy się stan jego zdrowia. Mężczyźnie nie odebrano nawet prawa jazdy!
Wojciech Kwolek miał 25lat. Przed sobą całe życie, marzenia, plany. Cieszył się z pierwszej pracy. Chciał jechać do Paryża. Niestety, nie zdążył.
Jest kwietniowy weekend 2007 roku. Wojciech spędza go u swojej dziewczyny w Mileszynie koło Głogowa. W niedzielę wieczorem razem idą w odwiedziny do sąsiedniego domu. To tam mieszka Bronisław P.
Chwilę później Wojciech wsiada do samochodu Bronisława P. Ten jest pijany. Obaj jadą po papierosy do sąsiedniej miejscowości. Samochód jest niezarejestrowany i nieubezpieczony. Auto z prędkością ponad 100 kilometrów na godzinę wypada z zakrętu i rozbija się o drzewo. Wojciech nie ma żadnych szans.
- Bronisław P. miał 2,3 promila alkoholu we krwi, to jest naprawdę dużo. Biegły z zakresu techniki samochodowej jednoznacznie wskazał, że odpowiedzialnym za ten wypadek jest Bronisław P. - informuje Liliana Łukasiewicz z Prokuratury Rejonowej w Głogowie.
- Przeżyłem to niesamowicie. Do pogrzebu oka nie zmrużyłem, przez miesiąc nie chodziłem do pracy. To dzieci powinny pochować rodziców, a nie rodzice dzieci - rozpacza Jerzy Kwolek, ojciec Wojciecha.
- Próbowałam go zatrzymać, zresztą to nie był pierwszy raz, jak kierował po alkoholu. On TiR-em jeździł po pijanemu, a co dopiero osobowym - mówi konkubina Bronisława P.
Prokuratura nie miała wątpliwości, że winnym śmierci Wojciecha jest Bronisław P. Mimo to dotąd nie wysłała do sądu aktu oskarżenia. Dlaczego? Bo w wypadku Bronisław P. doznał ciężkiego urazu głowy i, jak twierdzi prokuratura, do dziś nie funkcjonuje normalnie.
- Obrażenia były na tyle poważne, że powodowały u niego zaburzenia funkcji pamięciowych, tak zwanej pamięci świeżej, obniżenie krytycyzmu, zaradności życiowej. Przede wszystkim ten pan nie mógł wyrażać swojej woli. Z badania psychiatrycznego wynikało, że on nie może brać udziału w postępowaniu, ani stawać przed sadem - mówi prokurator.
- Ja nic nie pamiętam z wypadku. Wydaje mi się, że kierując byłem trzeźwy. Wszystko przed wypadkiem pamiętam, ale wypadku nie. Wódki nie piłem i nie piję, nigdy - uważa Bronisław P., który spowodował wypadek po pijanemu.
Udało się nam ustalić, że Bronisław P., mimo stwierdzonej choroby i poważnych zarzutów nadal ma prawo jazdy. Mężczyzna przed kamerą pokazał nam ten dokument.
- Rzeczywiście w późniejszym terminie prokurator mógł podjąć działania, zmierzające do ustalenia, czy ten pan może te pojazdy prowadzić. Trzeba przyznać, że to nam troszeczkę umknęło, ale myślę, że jest to kwestia skierowania tego pana na badania - mówi Liliana Łukasiewicz z Prokuratury Rejonowej w Głogowie.
Czy Bronisław P. stanie kiedyś przed sądem? O tym zdecydują biegli psychiatrzy, którzy go badają na zlecenie prokuratury.
- Jego stan zdrowia się poprawia, miejmy nadzieję, że w najbliższym czasie będziemy mogli ten akt oskarżenia skierować do sądu - mówi Liliana Łukasiewicz z Prokuratury Rejonowej w Głogowie.
- Ja myślę, że on udaje. Cały czas nadużywa alkoholu, jeździ rowerem do sklepu i kupuje alkohol, sama widziałam. Pod wpływem alkoholu też jeździ po całej drodze - twierdzi jedna z sąsiadek Bronisława P.*
* skrót materiału
Reporterka: Marta Terlikowska
mterlikowska@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)