Pies przewodnik stracił wzrok

Pies przewodnik stracił wzrok

Pan Artur i jego pies byli nierozłączni. Dziewięć lat temu mężczyzna stracił wzrok, oczy zastępował mu wyszkolony pies przewodnik - Bruno. Niestety, kilka dni temu zwierzę zjadło trutkę na szczury i straciło wzrok. Według pan Artura otruł je ktoś z okolicznych mieszkańców. Mężczyzna jest zrozpaczony. Bruno dalej prowadzić go nie może, a inny pies przewodnik kosztuje aż 16 tys. zł.

- Do mnie jeszcze nie dotarło, że on nie widzi. Zawdzięczam mu wszystko. Gdyby nie on, to musiałbym siedzieć w domu - mówi Artur Wyrwich, którego pies przewodnik stracił wzrok.

Mężczyzna jest niewidomy, cierpi na jaskrę. Wzrok stracił dziewięć lat temu. Mimo niepełnosprawności znakomicie sobie radzi - sam prowadzi gospodarstwo w Szczedrzyku, niewielkiej miejscowości koło Opola. By mógł lepiej funkcjonować, kilka lat temu dostał psa przewodnika.

- Był dla mnie jak drugie oczy. Był wszędzie: jechał w Słowacji na wyciągu krzesełkowym, statkiem płynął, po górach mnie prowadził - opowiada pan Artur.

Kilka dni temu mężczyzna zorientował się, że z Brunem dzieje się coś złego. Pies nieoczekiwanie przestał sobie radzić z prowadzeniem pana Artura.

- Przechodził z jednej strony jezdni na drugą, przystanek autobusowy przeszedł. Zastanawiałem się, co się dzieje? Zawołałem znajomych, którzy zawieźli mnie z nim do weterynarza - mówi mężczyzna.

- Bruno wyglądał dość przerażająco. Krwawił z pyska i nosa. Przeprowadziliśmy badania , okazało się, że mamy do czynienia z trutką na szczury - dodaje Marcin Dziedziak, lekarz weterynarii.

Stan Bruna był krytyczny. Pan Artur postanowił jednak za wszelką ceną uratować swego czworonożnego przyjaciela.

- Trzeba oddać cześć właścicielowi psa, który z dużym poświęceniem, razem ze swoimi przyjaciółmi pojechał do banku krwi, przywiózł pełną krew plus czynniki krzepnięcia krwi. Bruno przeżył, ale niestety nie będzie widział - mówi Marcin Dziedziak, lekarz weterynarii.

Pan Artur twierdzi, że trutkę na szczury podrzucił na jego posesję ktoś z okolicy. Kolega, który pomaga panu Arturowi, widział kilka dni temu jak Bruno czymś się bawił.

- Widziałem, jak coś szarpał. To był nadpalony worek. Zabezpieczyła go policja - opowiada pan Piotr, kolega niewidomego mężczyzny.

- Od tego psa pobrano krew do badań oraz wymazy. Policjanci zabezpieczyli pewną substancję, która znajdowała się na podwórku i którą być może ten pies zjadł - informuje Maciej Milewski z Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu.

- Są ludzie życzliwi, którzy mi pomagają, ale są także ludzie, którzy nie potrafią zrozumieć, że człowiek, który nie widzi może sobie dawać lepiej radę, niż ten który widzi. To niektórym przeszkadza - mówi pan Artur.

Dziś już wiadomo - Bruno będzie żył, ale już nigdy nie poprowadzi swego pana. Nie widzi. Sam potrzebuje opieki i pomocy.

- To jest mój pierwszy pies przewodnik. Nie wyobrażałem sobie, że on kiedyś będzie musiał przestać tym przewodnikiem być. To się stało tak szybko - rozpacza właściciel Bruna.

Psa będzie brakować panu Arturowi także na tanecznych treningach. Niewidomy mężczyzna od ośmiu lat jest bowiem tancerzem. Mimo swej niepełnosprawności na swoim koncie ma mnóstwo sukcesów.

- Był wielokrotnym mistrzem Polski par niewidomych, a ostatnio zapragnął zatańczyć wśród widzących, czyli tak, żeby ludzie nie wiedzieli, że on nie widzi - opowiada Krzysztof Michno ze szkoły tańca Novomex Opole.

- To wszystko zasługa Bruna, bo mnie prowadził na treningi - mówi pan Artur.

Pan Artur potrzebuje nowego psa przewodnika. Nie stać go jednak na taki wydatek. Wyszkolony pies przewodnik kosztuje 16 tys. zł.

- W tej chwili leżę na łopatkach, bo nie mam psa przewodnika. Już nie mogę sam się poruszać - mówi mężczyzna.*

* skrót materiału

Reporterka: Irmina Brachacz

ibrachacz@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)