Po narkotykach jeździć wolno?

Po narkotykach jeździć wolno?

Kierował pod wpływem narkotyków i zabił. Wszystko wskazuje na to, że uniknie pełnej odpowiedzialności. 25-letni Tomasz Sz. wyprzedzał na trzeciego i uderzył w samochód z naprzeciwka. Kierujący nim Marcin Łesiuk zginął na miejscu. Osierocił dwoje dzieci. Tomasz Sz., choć kierował po spożyciu narkotyków, nie trafił do aresztu. Według sądu ilość niedozwolonych substancji była... znikoma.

23 września zeszłego roku: 32-letni Marcin Łesiuk jechał samochodem do pracy do Wrocławia. Na drodze między Lubinem a Legnicą doszło do tragicznego wypadku.

- Jadący z naprzeciwka kierowca wyprzedzał na trzeciego i spowodował wypadek. Uderzył w samochód syna, Marcin zginął na miejscu - opowiada Kazimierz Łesiuk, ojciec zmarłego Marcina.

- Sprawca wypadku, zamiast udzielać pomocy ofiarom wypadku, zajmował się zagwarantowaniem sobie bezkarności. Dzwonił do różnych osób i prosił o ratunek - dodaje Bogumił Jerzy Zawadzki, prezes Stowarzyszenia na Rzecz Bezpieczeństwa Obywateli.

25-letni Tomasz Sz. nie trafił do aresztu, mimo że okazało się, że w chwili wypadku był pod wpływem narkotyków. Mężczyzna pochodzi z zamożnej i znanej w okolicy rodziny.

- Biegli określili, że środki, pod których działaniem był sprawca to marihuana lub haszysz. W sprawie zostały przeprowadzone wszystkie niezbędne dowody i czynności, dlatego wobec sprawcy za wystarczające uznano poręczenie majątkowe w kwocie 20 tysięcy złotych - informuje Joanna Sławińska-Dylewicz z Prokuratury Okręgowej w Legnicy.

- To jest karygodne! Stwierdzili, że brał narkotyki i nie poszedł siedzieć. Nie spocznę, dokąd nie znajdzie się w areszcie - zapowiada Janina Łesiuk, matka zmarłego Marcina.

Ale do tej pory Tomasz Sz. do aresztu nie trafił. Twierdzi, że brał leki na trądzik i stąd narkotyki w jego organizmie.

- Ani razu się do tej rodziny nie zgłosił z przeprosinami. Wręcz chodzi i opowiada, że nie obawia się wyroku, bo obroni go ojciec - mówi Marzena Machniak, dziennikarka TV Lubin.

Prokuratura, a potem sąd wystąpiły o opinię biegłego, który miał przeliczyć ilość narkotyków, którą Tomasz Sz. miał w organizmie na alkohol. Po tych opiniach sprawy przybrały nieoczekiwany obrót.

- Biegły sądowy najpierw stwierdził, że miał od 0,2 do 0,5 promila alkoholu, a potem pani sędzina tak go naprowadzała, że powiedział, że się pomylił i miał tylko 0,2 promila - twierdzi Janina Łesiuk, matka zmarłego Marcina.

- Ani w Polsce, ani na świecie nie ma tabeli pozwalającej na przeliczenie zawartości alkoholu w porównaniu do zawartości środków narkotycznych - mówi Bogumił Jerzy Zawadzki, prezes Stowarzyszenia na Rzecz Bezpieczeństwa Obywateli.

- Jeśli kierowca ma 0,2 promila to nie odpowiada za jazdę pod wpływem środka odurzającego. Mamy wtedy do czynienia z wykroczeniem, a nie przestępstwem - informuje

Jarosław Halikowski z Sądu Okręgowego w Legnicy.

A to oznacza, że Tomaszowi Sz. będzie groziło nie 12, a 8 lat więzienia. Rodzina zmarłego Marcina jest oburzona.

- Mi chodzi o sprawiedliwość. On spowodował wypadek pod wpływem narkotyków, więc niech to odpokutuje - mówi Janina Łesiuk, matka zmarłego Marcina.

- Można by spokojnie stwierdzić, że w tej sprawie chodzi o ukręcenie sprawie łba. Próba zastosowania przelicznika jest jednym z wybiegów, żeby uwolnić sprawcę wypadku od odpowiedzialności - uważa Bogumił Jerzy Zawadzki, prezes Stowarzyszenia na Rzecz Bezpieczeństwa Obywateli.

Próbowaliśmy skontaktować się z Tomaszem Sz. Bezskutecznie. Jego pełnomocnik także nie chciał z nami rozmawiać.

Rodzina zmarłego Marcina Łesiuka wystąpiła do sądu o kolejną opinię biegłych. Bliscy czekają na wynik i na koniec procesu, który nie pozwala im zapomnieć o tragedii, którą przeżyli.

- Teraz wnuczka ma sześć, a wnuczek dwa lata. Ona bardzo przeżywa to, on był bardzo dobrym tatą. Przychodził z pracy, mył ręce i kolorował z nią malowanki. Chciał, żeby jego dzieciom niczego nie brakowało, teraz zabraknie im taty - mówi Janina Łesiuk, matka zmarłego Marcina.

Reporter: Paulina Bąk

pbak@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)