Rośnie przestępca?
Ma zaledwie 15 lat i policyjną kartotekę pełną wykroczeń. Wojtek S. ze Środy Wielkopolskiej ucieka z lekcji przez okno, pali, pije, a nawet przyszedł do szkoły z nożem. Jego matka, nauczyciele i koledzy z klasy robią co mogą, by mu pomóc. Niestety bezskutecznie. Sprawdziliśmy, jak z trudną młodzieżą radzi sobie państwo. Wnioski nie są optymistyczne.
Kilka tygodni temu nasza redakcja dostała maila z prośbą o interwencję. Matka jednego z uczniów gimnazjum w Środzie Wielkopolskiej twierdziła, że do klasy z jej dzieckiem chodzi chłopiec, który terroryzuje innych i z którym nikt nie umie sobie poradzić. Mimo że autorka listu nie chciała wystąpić przed kamerą, postanowiliśmy sprawdzić, co dzieje się w gimnazjum w Środzie Wielkopolskiej. List dotyczył 15-letniego Wojtka S.
- Mimo że ma dopiero kilkanaście lat, jest dobrze znany policjantom ze Środy Wielkopolskiej. Od lata kilkakrotnie interweniowaliśmy w jego sprawie. Między innymi został zatrzymany na terenie szkoły z porcją narkotyków, marihuany - informuje Andrzej Borowiak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.
- Bardzo się martwię, w końcu to moje dziecko. Widzę, że jest na najlepszej drodze, żeby życie kiepsko mu się ułożyło - mówi Iwona S., matka Wojtka.
Wojtek S. w ubiegłym roku szkolnym nie sprawiał większych kłopotów. Problemy zaczęły się we wrześniu. Chłopiec nie zdał do następnej klasy i z tym, jak mówią jego nauczyciele, nie potrafi się pogodzić.
- Wojtek prowokował nauczycieli: siedział tyłem do tablicy, bawił się różnymi przedmiotami na lekcji, a w końcu wyskoczył przez okno na religii. W piątek zostałam poinformowana, że Wojtek ma nóż i może się okaleczyć. Wezwaliśmy policję, a ta pogotowie, twierdząc, że uczeń wziął jakieś środki psychotropowe lub narkotyki - opowiada Iwona Klepacka, zastępca dyrektora Gimnazjum nr 3 w Środzie Wielkopolskiej.
- Zaczął się zadawać z tymi złymi kolegami. Zaczął palić, pić. Staraliśmy się go namówić na piłkę ręczną, bo to pomaga w takich sytuacjach, ale on już nie chciał przychodzić na treningi - opowiada uczeń z byłej klasy Wojtka.
Na rozmowę o chłopcu udaje nam się namówić jego matkę. Kobieta nie chce pokazać twarzy przed kamerą.
- Zastanawiam się, czy on zasługuje, żeby go Święty Mikołaj go odwiedził, list już dostałam. Tylko, że ja stanę na wysokości zadania, on prezent dostanie, a potem sprzeda. Komputer dostał w zeszłym roku i monitor sprzedał - opowiada Iwona S., matka Wojtka.
Szkoła o problemach z Wojtkiem powiadomiła sąd rodzinny. W październiku odbyła się rozprawa. Wojtek dostał kuratora.
- On ma opinię, że jest najlepszy na całym świecie, jeżeli chodzi o rozrabianie i kradzieże. Natomiast to jest potwornie samotny dzieciak, który się próbuje odnaleźć. Takich dzieciaków jest mnóstwo, społeczeństwo ich strasznie łatwo odrzuca - uważa Łukasz Ługowski z Młodzieżowego Ośrodka Socjoterapii "KĄT" w Warszawie.
- Robimy wszystko, żeby mu pomóc, żeby mógł skończyć szkołę i miał możliwość wejścia w dorosłe życie - dodaje Anna Klepacka, pedagog szkolny.
Czy historia Wojtka jest odosobnionym przypadkiem? Czy gimnazja mają problem z tak zwaną trudną młodzieżą? Jak skutecznie pomagać takim młodym ludziom? Odpowiedzi na te pytania przez kilka dni szukaliśmy w Ministerstwie Edukacji Narodowej. Okazało się, że ministerstwo nie ma danych na temat przemocy w gimnazjach. Urzędnicy tłumaczą, że system jest zdecentralizowany i każda szkoła z takimi problemami radzi sobie sama.
Dwa dni przed naszym przyjazdem Wojtek, jak twierdzi policja, mógł brać udział we włamaniu do świetlicy.
- Współczujemy tej matce. Wiemy, że sama tego chłopca wychowuje i robi wszystko, by wyrósł na porządnego człowieka, ale niestety liczba tych interwencji i zgłoszeń jest niepokojąca - mówi Andrzej Borowiak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.
- Myślę, że Wojtek powinien być objęty pomocą psychologiczną, że ma problemy natury emocjonalnej, które powinny zostać zdiagnozowane - sygnalizuje Anna Stachowiak, wychowawca klasy Wojtka.
Sąd rodzinny skierował Wojtka na badania do Rodzinnego Ośrodka Diagnostyczno-Konsultacyjnego. Bez nich nie może zdecydować o jego dalszym losie. Wyniki badań poznamy dopiero w połowie stycznia.
- Ta kolejka świadczy o tym, że system jest niewydolny. Pewnie brakuje pieniędzy. Z tymi dzieciakami trzeba uważać, bo one się nam zupełnie zapodzieją w świecie - ostrzega Łukasz Ługowski z Młodzieżowego Ośrodka Socjoterapii "KĄT" w Warszawie.*
* skrót materiału
Reporterka: Marta Terlikowska
mterlikowska@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)