Spółdzielnia nie pomoże niepełnosprawnemu?

Spółdzielnia nie pomoże niepełnosprawnemu?

Obiecali windę dla niepełnosprawnego i nic nie zrobili. Pan Robert jest sparaliżowany i uwięziony we własnym mieszkaniu. Jego rodzice zdobyli pieniądze na windę, którą mógłby je opuścić. Niestety, na jej zamontowanie brakuje zgody spółdzielni mieszkaniowej. Jej prezes obiecał przed naszą kamerą, że sprawa zostanie szybko załatwiona. Windy jednak nadal nie ma.

W maju pokazaliśmy reportaż o walce rodziców niepełnosprawnego pana Roberta o zainstalowanie windy dla ich chorego syna. Państwo Bartniccy otrzymali na ten cel środki z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Cieszyli się, że ich syn po sześciu latach będzie mógł wyjść z domu.

Niestety, na zainstalowanie windy musi zgodzić się spółdzielnia mieszkaniowa. Tymczasem zarząd spółdzielni przysłał państwu Bartnickim pismo, że na zainstalowanie windy w tej lokalizacji się nie zgadza.  

- Panowie wymyślają różne dodatkowe pisma, żeby sprawę przedłużyć, a czas ucieka. Z uroków lata prawdopodobnie nie będziemy mogli skorzystać, pieniądze prawdopodobnie też uciekną - skarży się Barbara Bartnicka, matka niepełnosprawnego pana Roberta.

Chociaż prezes spółdzielni mieszkaniowej Standard obiecywał przed naszą kamerą, że sprawa zostanie szybko załatwiona, do tej pory nic się nie zmieniło. Wręcz przeciwnie, prezes Tadeusz Pazur robi wszystko, żeby winda dla pana Roberta nie powstała.

- Nasi serwisanci byli na miejscu i stwierdzili, że jest optymalne miejsce dla tej windy. To miejsce jest zadaszone, co zabezpiecza windę przed wpływami atmosferycznymi. Natomiast prezes spółdzielni cały czas usiłuje nas przekonać, że winda powinna być w innym miejscu, które jest zdecydowanie gorsze i znacznie podnosi koszty zainstalowania tej windy - informuje Czesław Gabiga, właściciel firmy produkującej windy dla niepełnosprawnych.

Kiedy kilka tygodni temu byliśmy z kamerą w Puławach, prezes spółdzielni mieszkaniowej Standard najpierw przed nami uciekał, potem wygłosił nam oświadczenie.

- Należy podkreślić, że wybór lokalizacji odbył się z pominięciem władz statutowych właściciela nieruchomości czyli spółdzielni - oświadczył Tadeusz Pazur, prezes spółdzielni mieszkaniowej Standard w Puławach.

Tym razem Tadeusz Pazur w ogóle nie otworzył nam drzwi. Nie odbierał też żadnych telefonów.

- W rozmowie z prezesem było powiedziane, że czekają na przeprosiny ze strony żony, bo została stworzona nagonka mediów na spółdzielnię i nie powinniśmy tak robić - mówi Andrzej Bartnicki, ojciec niepełnosprawnego pana Roberta.

- Jeśli ktoś kogoś miałby przeprosić, to pan prezes i inne osoby mojego syna, bo przez swój upór i nieżyczliwość powodują, że mój syn jest pozbawiony szansy szybszego powrotu do zdrowia, bo wciąż jest zamknięty w czterech ścianach - dodaje Barbara Bartnicka, matka niepełnosprawnego pana Roberta.

Powstaje pytanie, w czyim imieniu działa pan prezes spółdzielni mieszkaniowej Standard? Okazuje się bowiem, że nie wszyscy mieszkańcy są przeciwni zamontowaniu windy. Rodzice pana Roberta są już zmęczeni całą sytuacją. Obawiają się, że jeżeli sprawa nie zostanie szybko załatwiona, pieniądze na windę przepadną.

- Statystyki wykazują, że w Polsce jest kilka milionów ludzi niepełnosprawnych. Jak długo jesteśmy zdrowi i korzystamy z własnych nóg, tak długo nie potrafimy zrozumieć, że są wśród nas ludzie, którzy oczekują od nas, zdrowych ludzi zrozumienia. To jest smutne, co w tym kraju się wyrabia - mówi Czesław Gabiga, właściciel firmy produkującej windy dla niepełnosprawnych.*

* skrót materiału

Reporter: Paulina Bąk pbak@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)