Choć chce płacić - trafi na bruk

Choć chce płacić - trafi na bruk

Choć chce płacić, czeka go eksmisja. Mieszkanie Łukasza Kosiny jest zadłużone na 11 tysięcy złotych, których nie zapłacił jego wuj. Mężczyzna chce uregulować zaległość i pozostać w lokalu, ale szczecińska spółdzielnia jest nieugięta. Woli przejąć mieszkanie kosztem swoich lokatorów.

Łukasz Kosin mieszkał w 75-metrowym mieszkaniu w centrum Szczecina wspólnie z mamą, ciocią, wujkiem i dwoma ciotecznymi braćmi. Wszystko zaczęło się komplikować, gdy zmarła jego ciocia, a jeszcze bardziej - po śmierci matki.

- Najpierw umarła ciocia, później się wujek wyprowadził, następnie kuzyn. Zostałem tylko ja i mój podopieczny - wspomina pan Łukasz. 

Mężczyzna został w mieszkaniu z niepełnosprawnym ciotecznym bratem Krzysztofem, którym się opiekuje do dziś. Podczas porządkowania dokumentów dowiedział się, że mieszkanie jest zadłużone na 11 tysięcy złotych. Mimo że matka pana Łukasza płaciła czynsz za siebie i za syna - zapadł już wyrok o eksmisji

- Sprawa o eksmisję potoczyła się bez udziału Łukasza Kosina. To był wyrok zaoczny, pozwani nie stawili się na rozprawę i nie ustosunkowali się do żądań pozwu - mówi Przemysław Wiaczkis, adwokat pana Łukasza.

- Tata wyszedł z inicjatywą, powiedział, że mi pomoże i zapłaci ten dług, ale prezes spółdzielnie nie chciał wziąć tych pieniędzy i czeka nas wyrok eksmisyjny - opowiada Łukasz Kosin.

Po wyroku szczecińska spółdzielnia mieszkaniowa, której lokatorami są nadal Łukasz Kosin i jego niepełnosprawny cioteczny brat Krzysztof, nie chce słyszeć o spłacie długu i przyjęciu ich w poczet członków. Pan Łukasz chciał spotkać się z prezesem spółdzielni, ale okazało się to niemożliwe.

- Myślę, że to nie jest w porządku. Szczególnie, że Łukasz ma brata, który jest chory - mówi Wojciech Kaźmierczak, kolega Łukasza Kosina.

- Lokalizacja tego mieszkania jest wygodna dla tego chorego chłopca. On został nauczony dojścia z tego miejsca do tramwaju, dojechania do pracy i powrotu - dodaje Franciszek Kosin, ojciec pana Łukasza.

Łukasz Kosin ponownie idzie do spółdzielni mieszkaniowej. Tym razem ze swoim adwokatem. Niestety, i tym razem prezes nie ma czasu na spotkanie.

- Według mnie spółdzielnia mieszkaniowa nie ma możliwości odmówienia Łukaszowi Kosinowi przyjęcia w poczet swoich członków. Zgodnie z jej statutem, każda osoba fizyczna ma prawo być jej członkiem, jeżeli jest inną osobą bliską byłego członka spółdzielni - mówi Przemysław Wiaczkis, adwokat pana Łukasza.

Dowiedzieliśmy się, że prezes spółdzielni nie widzi powodów, dla których miałby rozmawiać z nami o mieszkaniu Łukasza Kosina i jego brata Krzysztofa. Jedziemy jednak do spółdzielni. Również jeden z dyrektorów spółdzielni uważa, że sprawa jest zamknięta.

- Zapadł już wyrok i nie ma żadnej podstawy prawnej, żeby tym osobom zrobić podarunek w formie mieszkania - powiedział dyrektor ds. technicznych spółdzielni mieszkaniowej w Szczecinie.

- Spółdzielnia dążyła do egzekucji swoich praw poprzez nakazanie opróżnienia lokalu i taki wyrok uzyskała. Nie oznacza to jednak, żeby ten właściciel nie mógł zmienić zdania i dojść do porozumienia z pozwanymi - informuje Elżbieta Zywar z Sądu Okręgowego w Szczecinie.

- U nas analogiczne sytuacje są często rozstrzygane na korzyść najemcy. Jeżeli zapadł wyrok, ale najemca chce spłacić dług, to wtedy decyzję o pozostawieniu tego najemcy w lokalu komunalnym podejmuje społeczna komisja mieszkaniowa - mówi Szymon Dominiak-Górski z Zarządu Budynków i Lokali Komunalnych w Szczecinie.*

* skrót materiału

Reporter: Ewa Pocztar-Szczerba

epocztar@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)