Rzeź w schronisku

Rzeź w schronisku

Masakra w schronisku dla zwierząt. W kieleckich Dyminach przetrzymywane są skrajnie wygłodzone, brudne i schorowane psy. Część z nich kona z głodu, inne od pogryzień. O zaniedbaniach w placówce Fundacja Dla Ratowania Zwierząt Bezdomnych Emir alarmuje już trzeci rok, ale dopiero teraz sprawą zajęła się prokuratura. Ostrzegamy: reportaż zawiera drastyczne zdjęcia.

- Schronisko przyjmowało aż około 800 psów rocznie, pracownicy utrzymują, że 90 procent tych zwierząt zostało adoptowanych. Takiej sytuacji nie ma nigdzie w Polsce, te adopcje są tylko na papierze - mówi Katarzyna Śliwa- Łobacz z Fundacja Emir.

Trzy lata temu do Fundacji Dla Ratowania Zwierząt Bezdomnych Emir zaczęły napływać szokujące doniesienia o tragicznym traktowaniu zwierząt ze schroniska w kieleckich Dyminach, zarządzanego przez Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych. Fundacja postanowiła natychmiast to sprawdzić. Niestety, doniesienia potwierdziły się. 

- Schronisko wywarło na nas negatywne wrażenie. Pani kierowniczka za każdym razem na nasz widok salwowała się ucieczką - opowiada Krystyna Sroczyńska z Fundacji Emir.

Fundacja wytrwale walczyła o godne warunki dla przebywających w kieleckich Dyminach zwierząt. Niestety, było coraz gorzej. W październiku tego roku doszło więc do kolejnej interwencji w schronisku, tym razem w obecności posłów i przedstawicielki kancelarii prezydenta.

- Postanowiliśmy złożyć niezapowiedzianą wizytę w schronisku. Tam za zamkniętym murem dzieją się rzeczy niewyobrażalne. Żyją tam wygłodzone zwierzęta, chore, pogryzione. Podczas kontroli wyczołgało się zwierzę, które na naszych oczach skonało. Sekcja wykazała, że zostało zakatowane. W zamrażarce znaleźliśmy zwłoki innych psów, także szczeniąt, nosiły ślady pogryzień - opowiada Krystyna Sroczyńska.

- W tym schronisku przez wiele lat przeprowadzono eksterminację zwierząt - dodaje Katarzyna Śliwa-Łobacz, także z Fundacji Emir.

Interwencje doprowadziły do zebrania obszernego materiału dowodowego. A to pozwoliło na złożenie doniesienia do prokuratury.

Powiatowy lekarz weterynarii zakazał przyjmowania do schroniska nowych psów m. in. ze względu na panujące wśród zwierząt choroby. Prokuratura zajęła się sprawą. Jednak Fundacja EMIR postanowiła po raz kolejny przeprowadzić kontrolę. Byliśmy tam z kamerą.

- Dyrektor nie odbiera telefonu, więc proszę porozmawiać ze mną, ale proszę mnie nie nagrywać - powiedziała kierowniczka schroniska.

Próbowaliśmy jeszcze wielokrotnie porozmawiać z prezesem Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych w Kielcach, które zarządza schroniskiem. Niestety, bezskutecznie.

- Tak naprawdę, to gminy nie kontrolują przedsiębiorstw, które zajmują się schroniskami. Do tej pory miasto nie wiedziało co się tutaj dzieje, że psy były głodzone i się zagryzały - mówi Karina Schwerzler z Kancelarii Prezydenta RP.

- W tej chwili widać, że powierzenie schroniska Przedsiębiorstwu Usług Komunalnych nie było słuszną decyzją. Być może prokuratura stwierdzi, że zabrakło naszego nadzoru, ale poczekajmy do zakończenia śledztwa - mówi Tadeusz Sayor, wiceprezydent Kielc.

- To schronisko powinno zostać definitywnie zamknięte, przestać istnieć, a władze powinny ponieść odpowiedzialność za to, co się dzieje z tymi psami - podsumowuje Katarzyna Śliwa-Łobacz z Fundacji Emir.

Tuż po realizacji reportażu schronisko zamknięto. To dobra wiadomość, zwłaszcza, że ma być ono przekazane organizacji "Zwierzak".*

* skrót materiału

Reporter: Żanetta Kołodziejczyk

e-mail

(Telewizja Polsat)