Fundacja Polsat ratuje dzieci
Wielkie święto transplantologii. Jedenaście lat temu przeprowadzono pierwszy w Polsce rodzinny przeszczep wątroby. Wcześniej nasi lekarze byli bezradni wobec dzieci wymagających takiego zabiegu. Umieralność była bardzo wysoka. Wszystko zmieniło się dzięki zaangażowaniu Fundacji Polsat i lekarzy z Centrum Zdrowia Dziecka. Dzięki nim przeprowadzono już ponad 180 rodzinnych przeszczepów wątroby.
Jeszcze kilkanaście lat temu polscy lekarze byli bezradni wobec chorych dzieci kwalifikujących się do rodzinnego przeszczepu chorej wątroby. Robili wszystko co w ich mocy. Jednak brak dostatecznie wykwalifikowanej kadry oraz sprzętu prowadził do totalnej niemocy. A ta do zgonu wielu pacjentów.
- Dzieci, które miały niewydolność wątroby musiały umrzeć - potwierdza prof. Piotr Kaliciński z Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie.
Sytuacja była bardzo trudna. Zrozpaczone rodziny chorych dzieci szukały ratunku. Niektórzy znajdowali pomoc za granicą. Niestety kosztowną. Ci, których nie było na to stać, musieli być zdani na los. Często jednak los ten przewidywał dramatyczny koniec. - W owym czasie dzisiejsze wyniki nie byłyby możliwe. Wtedy przeżywało 50 procent pacjentów. Niektórzy szukali pomocy za granicą. Potrafili nawet dom sprzedać, by ratować dziecko - opowiada prof. Piotr Kaliciński z Centrum Zdrowia Dziecka.
- Wykonanie takiego zabiegu kosztowało od 400 do 600 tysięcy złotych - dodaje Elżbieta Zającówna, wiceprezes Fundacji Polsat.
Ta dramatyczna sytuacja zmieniła się między innymi dzięki pomocy Fundacji Polsat. Kiedy zgłaszało się coraz więcej dzieci potrzebujących przeszczepu wątroby, bez wahania Fundacja Polsat przyszła z pomocą.
- Dzięki pomocy Fundacji Polsat w 1998 roku udało się wysłać dwa zespoły lekarzy do Francji, tam uczyli się od specjalistów, jak pobierać wątrobę od dawcy - mówi Elżbieta Zającówna, wiceprezes Fundacji Polsat.
Pierwszy rodzinny przeszczep wątroby wykonany był w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie 11 lat temu. Lekarze uratowali wtedy życie czteroletniej wówczas Oli. Dawcą był jej tata.
Dziś takich sukcesów mamy wiele. Jedną z osób, której uratowano życie dzięki rodzinnemu przeszczepowi wątroby, jest Maja. Rodzice Mai przeżyli kilka lat temu szok, kiedy dowiedzieli się, że ich córka ma bardzo poważnie chorą wątrobę. Miała wtedy zaledwie trzy miesiące.
- Z dnia na dzień rósł jej brzuch, był coraz większy, bo powiększała się wątroba - opowiada o córce Emilia Sulejowska.
- Dziecko miało prawie 60 cm w obwodzie, prof. Kaliciński po wyjęciu wątroby ocenił ją, jako monstrualną. To była 1/3 wagi jej ciała - dodaje Paweł Sulejowski, ojciec Mai.
Stan zdrowia Mai był poważny. Groziła jej śmierć. Okazało się, że jedyną szansą na uratowanie życia jest rodzinny przeszczep wątroby. Przeszczep został dokonany w ostatniej chwili. Maja miała wtedy zaledwie 5 miesięcy. Dawcą była jej mama.
- Nie bałam się, w takiej chwili nie myśli się w ogóle o strachu, tylko ona była ważna - wspomina pani Emilia.
- Dzień przeszczepu był jak sądny dzień dla mnie. Nie zapomnę tego do końca życia. Zaczęło się o godzinie 8, a skończyło się to 22.30. To najdłuższy dzień w moim życiu - dodaje pan Paweł.
Dziś Maja ma sześć lat. Jest szczęśliwym dzieckiem. Uratowanym, jak i wiele innych dzieci, dzięki rodzinnemu przeszczepowi wątroby.
- Nie ma się czego bać. Nigdy nie doszło do żadnego powikłania u dawcy, a jeśli chodzi o biorcę to pamiętajmy, że dzieci trafiają do nas na skraju życia. Do tej pory przeżyło 95 procent z nich - mówi prof. Piotr Kaliciński z Centrum Zdrowia Dziecka.
- Bez prezes Małgorzaty Żak, jej współpracowników, bez zapału prof. Piotra Kalicińskiego i zespołu lekarzy, to by się wszystko nie udało. Jesteśmy ogromnie szczęśliwi. Przez jedenaście lat przekazaliśmy na działanie oddziału pooperacyjnego około 950 tysięcy złotych - podsumowuje Elżbieta Zającówna, wiceprezes Fundacji Polsat.*
* skrót materiału
Reporter: Żanetta Kołodziejczyk
e-mail
(Telewizja Polsat)