Kto zapłaci za zniszczenia?
Nie parkuj pod drzewem, bo w razie szkody nikt nie wypłaci odszkodowania! W audi pana Antoniego z Raciborza uderzyła złamana topola. Drzewo stoi na działce dzierżawionej przez Mirosława K., ale ten płacić nie zamierza, bo się ubezpieczył. Z kolei ubezpieczyciel uważa, że szkody nie wyrządziło drzewo, a tylko "gałązka", czego polisa nie obejmuje. Pan Antoni został bez samochodu i odszkodowania.
- Przypadek na pierwszy rzut oka wygląda prosto: spadło drzewo, jest zniszczony samochód, ktoś za to jest odpowiedzialny. W tym przypadku jest zupełnie inaczej - mówi Marcin Wojnarowski, dziennikarz Nowin Raciborskich.
Pan Antoni Wilkaniec mieszka w Raciborzu. 31 sierpnia, tuż po godzinie szesnastej, wrócił z pracy i jak zwykle zaparkował swoje auto na parkingu przed blokiem. Pół godziny później leżała na nim złamana topola.
- Policja powiedziała, żebym skontaktował się z właścicielem działki, na której to drzewo rośnie i zażądał odszkodowania. Właścicielem jest urząd miasta, ale tam powiedziano mi, że działka jest dzierżawiona przez jakąś firmę - wspomina pan Antoni.
- Podano panu Antoniemu adres dzierżawcy i kontakt do niego - dodaje Marcin Wojnarowski, dziennikarz Nowin Raciborskich.
Sprawdziliśmy - od ponad roku pod podanym adresem nikt pana Mirosława K. nie widział. Pan Antoni na własną rękę odnalazł więc biznesmena. To jednak nie zakończyło jego problemów. Odpowiedzialności za złamaną topolę nie chciał wziąć nikt.
- To dzierżawca ma obowiązek utrzymać nieruchomość w stanie niepogorszonym. W pojęciu utrzymania w stanie niepogorszonym mieści się również pielęgnacja zieleni - mówi Elżbieta Sokołowska z Urzędu Miasta w Raciborzu.
- Rzeczywiście, jestem dzierżawcą, ale tak do końca nie wiem, czy odpowiadam za drzewa, które tam stoją - powiedział Mirosław K.
Dzierżawca w końcu uległ, ale jednocześnie stwierdził, że płacić nie zamierza. Odesłał pana Antoniego do Towarzystwa Ubezpieczeń Warta.
- Dzierżawca nigdy nie może zasłaniać się swoim ubezpieczeniem, jest bezpośrednio odpowiedzialny za zapewnienie bezpieczeństwa i ponosi odpowiedzialność, jeśli tego bezpieczeństwa nie zapewnił. Skoro wyrządził szkodę, to jest zobowiązany zapłacić określoną kwotę - mówi Jacek Świeca z Kancelarii Kalwas i Wspólnicy.
- Dostałem od właściciela numer polisy ubezpieczeniowej i myślałem, że już więcej niespodzianek nie może mnie spotkać - opowiada pan Antoni.
I tu kolejna niespodzianka. Kilka dni temu Towarzystwo Ubezpieczeniowe Warta odmówiło panu Antoniemu wypłaty odszkodowania. Dlaczego?
- Odszkodowanie mi się nie należy, gdyż to nie drzewo upadło na samochód, ale tylko "gałązka" ze zdrowego drzewa. To jest wypadek losowy, który nie podlega ubezpieczeniu - mówi właściciel uszkodzonego samochodu.
Chcieliśmy zapytać dlaczego dla ubezpieczyciela kilkumetrowe drzewo to "gałązka". Przedstawicielka Warty odmówiła nam wypowiedzi do kamery.
Mirosław K., podobnie jak jego ubezpieczyciel, nie znalazł czasu na spotkanie z nami. A co u pana Wilkańca? Po ponad dwóch miesiącach od zdarzenia, wciąż nie ma odszkodowania, a na parkingu przed blokiem stoi jego uszkodzone auto. Z tej historii wyciągnął jedną lekcję: najlepiej nie parkować pod drzewami, bo za szkody przez nie wyrządzone, nikt odpowiedzialności wziąć nie chce.*
* skrót materiału
Reporter: Irmina Brachacz
ibrachacz@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)