Płacił składki za firmę widmo
Pan Waldemar został oskarżony o prowadzenie firmy transportowej, która wyłudziła od skarbu państwa 42 tys. zł podatku VAT. Mężczyzna spędził 14 miesięcy w areszcie. Tyle trzeba było, by grafolog stwierdził, że na dokumentach nie widnieje jego podpis. Kiedy pan Waldemar został uniewinniony, do akcji wkroczył ZUS i zaczął ściągać zaległe składki od... nieistniejącej firmy transportowej. Podobno takie są przepisy.
Waldemar Droń ma 52 lata. Jak sam przyznaje jest alkoholikiem. To właśnie alkohol spowodował, że w 1998 roku mężczyzna stał się bezdomny, ale to był dopiero początek jego kłopotów.
- Zabrano mnie do komendy, a później oskarżono o założenie jakiejś firmy transportowej. Zaczęli mi pokazywać zdjęcia, podpisy, mówili że w działam z zorganizowanej grupie. Wszystkiemu zaprzeczyłem - mówi Waldemar Droń.
- Oprócz tego miał zarzut wyłudzenia na szkodę skarbu państwa nienależnego zwrotu podatku VAT w kwocie 42 tysięcy złotych - dodaje Małgorzata Reizer z Sądu Okręgowego w Przemyślu.
Pan Waldemar tłumaczył, że być może ktoś posłużył się jego dokumentami, bo zgubił dowód osobisty. Ale prokurator mu nie uwierzył. Mężczyzna trafił do aresztu.
W końcu po 14 miesiącach spędzonych za kratami Waldemar Droń wyszedł na wolność. Najpierw w Sądzie Rejonowym, a potem Okręgowym w Przemyślu usłyszał, że jest niewinny.
- Dopiero po 14 miesiącach zjawił się grafolog, który mógł stwierdzić, że to nie są moje podpisy. 14 miesięcy przesiedziałem za niewinność! - żali się pan Waldemar.
Mężczyzna uznał, że za czas spędzony w areszcie należy mu się odszkodowanie. Sąd przyznał mu rację i zasądził prawie 24 tysiące złotych.
Uniewinniony mężczyzna chciał zacząć wszystko od nowa. Przestał pić, dostał pracę, poznał swoją drugą żonę. Myślał, że to już koniec jego kłopotów.
- Nagle z pensji zabrano mi 168 złotych i nie wyjaśniono dlaczego. Wyjaśniło się, że to jest związane z firmą, co ją niby założyłem, że miałem zapłacić jakieś koszta - opowiada mężczyzna.
Okazało się, że pieniądze ściągnął urząd skarbowy za zalegle składki ZUS. Pan Waldemar pojechał do urzędu skarbowego i do zakładu ubezpieczeń społecznych z prawomocnym wyrokiem uniewinniającym, ale pieniędzy nie odzyskał.
- W dacie wszczęcia postępowania egzekucyjnego ZUS postąpił prawidłowo, nie popełnił żadnego błędu. Wszystko odbyło się zgodnie z przepisami - informuje Małgorzata Bukała z rzeszowskiego oddziału ZUS.
- Nic z tego nie zrozumiałem, przecież mieli wyrok uniewinniający mnie - mówi Waldemar Droń, który spędził 14 miesięcy w areszcie.
Postępowanie w tej sprawie toczyło się ponad dwa lata. Dopiero po interwencji mediów w zeszłym tygodniu pan Waldemar odzyskał zabrane mu pieniądze.
Niestety, to jeszcze nie koniec tej sprawy, bo ZUS odwołał się od decyzji urzędu skarbowego, toczy się w tej sprawie postępowanie. A wszystko za pieniądze podatnika.*
* skrót materiału
Reporter: Paulina Bąk
pbak@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)