Brutalnie pobita przez ciotkę

Brutalnie pobita przez ciotkę

Mała Ania była zdrowym, wesołym i bardzo energicznym dzieckiem. Ojciec Ani zmarł na nowotwór, matka ma problemy z alkoholem. Dziewczynka trafiła pod opiekę ciotki. Bezwzględność i brutalność ciotki spowodowała, że dziś siedmioletnia Ani nie chodzi, nie mówi, nie potrafi samodzielnie jeść. Ciotka Ani została skazana na cztery lata więzienia, mimo to cieszy się życiem na wolności.

- Ania była drobniutką dziewczynką, ale była ruchliwym dzieckiem. Umiała napisać już mama, znała literki - mówi Karolina Szwejda, babcia Ani.

- Dziewczynka została nieprzytomna przyjęta do szpitala, bez reakcji na bodźce bólowe, podczas diagnostyki stwierdziliśmy krwiaki w mózgu - mówi Magdalena Sieczko-Andryszczak z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Częstochowie.

Pięcioletnia Ania i jej starszy brat Oskar mieszkali z rodzicami w Częstochowie. Po śmierci ojca i porzuceniu przez matkę oboje trafili do domu dziecka.

- Anię z ulicy zabrali, matka była pijana i leżała na ulicy, a dziecko stało przy niej - mówi Karolina Szwejda, babcia Ani.

Wkrótce Oskarem zaopiekowała się babcia, a Anią miała zająć się ciotka, Joanna Z, 40-letnia pielęgniarka z Gniazdowa w województwie śląskim, matka dwójki dzieci. Był to początek dramatu małej Ani.

- Oskar był tam tydzień i powiedział, że już tam nie pojedzie. Zeznał w sądzie, że Anię biła ciotka - mówi Karolina Szwejda, babcia Ani.

- Nie ma świadków z zewnątrz, którzy potwierdziliby, że ja kiedykolwiek podniosłam rękę na dziecko - mówi Joanna Z., ciotka Ani.

Sprawa wyszła na jaw, gdy dwa lata temu nieprzytomna dziewczynka trafiła do szpitala w Częstochowie. Okazało się, że mała Ania była regularnie bita. Najsilniejsze ciosy trafiały w twarz i głowę. Po jednym z nich Ania już się nie podniosła.

- W mieszkaniu były małe dzieci, niemalże rówieśnicy małej Ani. Wskazały, że tego dnia matka wzięła dziecko do łazienki, bo się nie ubrało odpowiednio, porozrzucało ubrania. W łazience doszło do tego zdarzenia - mówi Aleksander Zając z Prokuratury Rejonowej w Myszkowie.

- Ta kobieta w ogóle nie ma serca, nie ma litości. Nie wie, co to znaczy miłość do dziecka - mówi Karolina Szwejda, babcia Ani.

Ania od blisko dwóch lat przebywa w szpitalu w Ozimku w województwie opolskim. Babcia odwiedza ją regularnie, bo dziewczynka nie chodzi, nie mówi, nie potrafi samodzielnie jeść.

- Dziewczynka nie ma już szansy na to, że będzie samodzielnym, pełnosprawnym dzieckiem. Walczymy o to, żeby Ania miała pewną dozę samodzielności. Nie jesteśmy w stanie ocenić, co Ania czuje, co Ania rozumie, mamy nadzieję, że za tym uśmiechem kryje się jakaś świadomość, którą będziemy chcieli rozwijać - mówi Jerzy Górecki z Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego w Ozimku.

Joanna Z. również dzisiaj twierdzi, że jest niewinna. Opowiada, że pod jej nieobecność dziewczynka spadła z piętrowego łóżka. Siniaki na całym ciele Ani tłumaczy problemami ze wzrokiem dziecka.

- Zasięgnęliśmy opinii Zakładu Medycyny w Krakowie. Biegli w opinii stwierdzili, że jest absolutnie niemożliwe, że tenże uraz jaki został wywołany u Ani, mógł powstać w wyniku upadku z łóżeczka - mówi Aleksander Zając z Prokuratury Rejonowej w Myszkowie.

- Oskarżona została uznana za winną znęcania się i jednocześnie spowodowania u pokrzywdzonego dziecka obrażeń ciała, które są określane jako choroba realnie zagrażająca życiu - mówi Karol Gondro z Sądu Rejonowego w Myszkowie.

Joanna Z. została skazana na cztery lata bezwzględnego więzienia. Wyrok jeszcze nie jest prawomocny, bo obrońca złożył apelację. Joanna Z. jest na wolności.

- Złożyliśmy wniosek o uniewinnienie, ewentualnie o przekazanie do ponownego rozpoznania, celem wyjaśnienia jeszcze szeregu niejasności, które według nas istnieją w materiale dowodowym, który został zebrany w sprawie - mówi Witold Pospiech, obrońca Joanny Z.

- Ania powinna się normalnie rozwijać, ona powinna już chodzić do szkoły. Do końca życia będzie skazana na pomoc innych. Mogła osiągnąć wszystko w swoim życiu, wszystko było przed nią - mówi Jerzy Górecki z Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego w Ozimku. *

*skrót materiału

Reporter: Agnieszka Zalewska

azalewska@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)