Chory na schizofrenię zabity przez policjantów?
Rodzinna tragedia w Nowym Targu. Pan Grzegorz chorował na schizofrenię od lat. Żył normalnie do dnia, w którym zaatakował swoją rodzinę. Wezwano na interwencję policję. Funkcjonariusze nie mieli ze sobą siatki obezwładniającej, a do uspokojenia chorego mężczyzny użyli pałek policyjnych. Pan Grzegorz zmarł.
- Ja siedziałem na łóżku. On mnie zaatakował. Wołałem ratunku i uciekałem - mówi Mieczysław Bryniarski, ojciec nieżyjącego Grzegorza Bryniarskiego.
- On później mnie uderzył. Krew buchała strasznie - mówi Maria Bryniarska, matka nieżyjącego Grzegorza Bryniarskiego.
Tego dnia rodzina Bryniarskich z Nowego Targu nie zapomni do końca życia. 34-letni pan Grzegorz niespodziewanie zaatakował swoją rodzinę. Od 10 lat leczył się na schizofrenię. Do tej pory żyli zgodnie i spokojnie.
- On zaczął chorować jak Natalka miała rok, może 1,5 roku. I wtedy się tak zaczęło właśnie - mówi Agata Bryniarska, żona Grzegorza Bryniarskiego.
- Schizofrenia jest grupą schorzeń, które podobnie się objawiają. Czasem tylko się nasilają, ale pozwalają na normalne życie, na normalną egzystencję - mówi prof. Bohdan Wasilewski z Instytutu Psychosomatycznego w Warszawie.
Miała to być zwykła interwencja policyjna. Niestety sprawy potoczyły się zupełnie inaczej.
- Uciekł do piwnicy, gdzie jest węgiel. Drzwi były otwarte, to ja wziąłem ten skobel i zamknąłem drzwi. On tam już był w piwnicy. Ja się cieszyłem, że go już mamy i nie będzie atakował - mówi Mieczysław Bryniarski, ojciec nieżyjącego Grzegorza Bryniarskiego.
- Zaufaliśmy policji, że Grześka wyprowadzą zaraz, bo wiedzieliśmy, że jest chory - mówi Krzysztof Bryniarski, kuzyn Grzegorza.
- Policja wywaliła te drzwi i kazali mu się kłaść na ziemię. A on z tego strachu biedny, nie wiedział co robić. Bronił się przed nimi, a oni go bili tymi pałami. Bili go na zmianę. Zatłukli normalnie jak psa i koniec! - mówi Krzysztof Żółtek, świadek zdarzenia.
- Pałka nie służy do obezwładniania. Pałka jest narzędziem odstraszania, obrony. Nie może doprowadzić do obezwładnienia. Pałką możemy zatłuc kogoś - mówi prof. Bohdan Wasilewski z Instytutu Psychosomatycznego w Warszawie.
Sprawą zajmuje się teraz prokuratura. Musi odpowiedzieć na wiele pytań.
- Czy doszło do jakiegoś przekroczenia uprawnień, czy doszło do nadużycia siły, czy ktoś zachował się w sposób niezgodny z prawem? Te kwestie muszą być równocześnie wyjaśnione z tego względu, że sprawca, jeżeli doszło do naruszenia prawa, musi być pociągnięty do odpowiedzialności karnej. Niezależnie od tego czy chodzi w mundurze czy nie - mówi Wojciech Natowski, adwokat rodziny Bryniarskich.
Reporter: Pani widziała te zdjęcia?
- Nie, nie widziałam tych zdjęć. Śledztwo jest na początkowym etapie, więc wyjaśniamy jakie były okoliczności zgonu i jaka była przyczyna zgonu - mówi Beata Stępień-Warzecha z Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu.
- To był chory człowiek, a chorego człowieka, żadnego człowieka się nie zabija. Moje dziecko, mój syn. Została teraz ta trójka dzieci - mówi Mieczysław Bryniarski, ojciec nieżyjącego Grzegorza Bryniarskiego.*
Reporter: Małgorzata Frydrych
mfrydrych@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)