Komendant straży pobił zatrzymanego?

Komendant straży pobił zatrzymanego?

"Dziki Zachód" w siedzibie straży miejskiej w Toruniu. Tamtejsi funkcjonariusze mówią, że ich komendant Wiesław L. wielokrotnie łamał prawo pracy. Jakby tego było mało, badający sprawę prokuratorzy odkryli, że dwa lata temu szef jednostki pod wpływem alkoholu i po służbie przyłączył się do interweniujących w mieście strażników, którzy zatrzymali kilka osób. Wiesław L. miał pobić jedną z nich, a resztę wypuścić.

Kontrowersjami związanymi z toruńską Strażą Miejską zajmowaliśmy się kilkukrotnie. Opowiedzieliśmy między innymi historię Bartosza Mołczana, który twierdził, iż strażnik miejski bez powodu przewrócił go, skopał i złamał mu nogę. Przedstawiliśmy także relację Sławomira Okońskiego, którego po rozbiciu szyby strażnicy wywlekli z samochodu łamiąc mu rękę. Oskarżono go wówczas, jak się okazało bezpodstawnie, o jazdę pod wpływem alkoholu.

Okazało się, że monitoring miejski zarejestrował całe zdarzenie sekunda po sekundzie. Widać było wyraźnie, że Sławomir Okoński tylko siedział w samochodzie i pokazywał koledze dopiero co kupiony pojazd. Silnik auta nie był nawet włączony.

- Sąd rejonowy uniewinnił oskarżonego, nie dał wiary strażnikom miejskim - informował Andrzej Walenta, prezes Sądu Okręgowego w Toruniu.

- Żeby bronić się od odpowiedzialności karnej za nieuzasadnioną interwencję zrobili mnie pijanym kierowcą. Dzięki temu, że były kamery, sąd uwierzył w moją wersję - mówi Sławomir Okoński.

Trzy tygodnie temu do naszej redakcji zgłosili się strażnicy miejscy z Torunia, którzy nie zgadzają się, jak twierdzą, z bezprawnymi rządami, jakie od lat sprawuje ich szef. Jeden z funkcjonariuszy zgodził się opowiedzieć telewidzom o praktykach, jakie panują u miejskich stróżów prawa.

- Była u nas kontrola z inspekcji pracy. Wystosowano zalecenia, które należy wykonać. Komendant zrobił jednak zebranie i stwierdził, że jeżeli będziemy się upierać, żeby przestrzegać tych postulatów pracy, to on wystąpi do prezydenta i Rady Miasta o rozwiązanie straży miejskiej, bo nie widzi, żeby ta jednostka funkcjonowała tak, jak kodeks pracy to przewiduje. Poza tym komendant traktuje ludzi przedmiotowo. Nie liczy się człowiek, tylko zadanie, żeby się przypodobać prezydentowi miasta - opowiada jeden ze strażników miejskich w Toruniu.

Okazuje się, że komendantem w zeszłym roku zainteresowała się prokuratura. Podczas badania informacji, że szef strażników łamie prawa pracy, prokuratorzy przez przypadek trafili na inny trop. Według śledczych dwa lata temu komendant popełnił przestępstwo. Będąc pod wpływem alkoholu i po służbie Wiesław L. przyłączył się w centrum miasta do interweniujących funkcjonariuszy, którzy zatrzymali kilka osób.

- Na skutek jego działań osoby, które miały trafić do izby wytrzeźwień, zostały zwolnione. Nie wiemy, jakie to były osoby. Natomiast wobec innej osoby została naruszona nietykalność poprzez kopnięcie - informuje Artur Krause z Prokuratury Okręgowej w Toruniu.

- Komendant podszedł i zaczął się awanturować. Wyrwał mu telefon z ręki i kopnął go. Ta osoba napisała skargę na działania straży. Skargę rozpatrywał sam komendant, czyli sam na siebie ją rozpatrywał i umorzył postępowanie - twierdzi jeden ze strażników miejskich w Toruniu.

Komendant zapewne nadal dowodziłby strażnikami, gdyby nie prokuratura, która zakazała mu przychodzić do pracy i zawiesiła go w pełnieniu obowiązków. Zdaniem radnego Pawła Gulewskiego, którego bulwersuje to, co się dzieje w straży miejskiej - bezpośredni przełożony komendanta, czyli prezydent miasta powinien do czasu wyjaśnienia sprawy i dla jej dobra zawiesić komendanta już dużo wcześniej.

- Prezydent przygląda się straży miejskiej z należytą starannością. Od tego, czy ktoś będzie pracował czy nie, są sądy i zostawmy to - powiedziała Aleksandra Iżycka, rzecznik prasowy Prezydenta Miasta Torunia.

Usiłowaliśmy porozmawiać z komendantem Wiesławem L. Telefonowaliśmy do niego kilkukrotnie, połączeń nie odbierał. Odwiedziliśmy go także w domu. Kiedy usłyszał pukanie do drzwi, spuścił w oknach rolety i zgasił światło. *

* skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)