Ksiądz oskarżony o pedofilię
Parafianie z Kołobrzegu oskarżają księdza o pedofilię. Duchowny miał się dopuścić molestowania na 13-letnich, 14-letnich wówczas dzieciach. Ksiądz przebywa w areszcie tymczasowym w Koszalinie. Trwa postępowanie prokuratorskie. Sąd nie zgodził się na warunkowe zwolnienie księdza z aresztu, głównie ze względu na ryzyko mataczenia.
Przedstawiciel prawny kurii potwierdził, że ksiądz był podejrzewany przez władze kościelne o homoseksualizm z dorosłym mężczyzną, a po niepodjęciu leczenia biskup ukarał duchownego suspensą - zakazem pełnienia funkcji kapłańskich.
- To jest człowiek, którego ja nienawidzę, który jest moim katem. Miałem wtedy 12 lat. Chodziłem do szkoły podstawowej. Po raz pierwszy doszło do wykorzystania na plebani. Kazał mi się zbliżyć. Usiadłem na narożniku. Swoją dłoń położył na moim kroczu, a moją rękę włożył do swoich spodni - mówi Marcin K., który oskarżył księdza Zbigniewa R. o wykorzystywanie seksualne.
W jednej z kołobrzeskich plebanii, przez 5 miesięcy - od listopada 2000 roku do początku 2001 roku - Marcin K. twierdzi że był molestowany przez księdza.
- To jest okno księdza. Tam był jego pokój. Po środku były schody, wchodziło się na górę, a tam jest jego pokój. I tam dochodziło do wykorzystywania seksualnego - mówi Marcin K., który oskarżył księdza Zbigniewa R. o wykorzystywanie seksualne.
Reporter: Tam Pana wykorzystywał?
- Tak - mówi Marcin K., który oskarżył księdza Zbigniewa R. o wykorzystywanie seksualne.
Reporter: Jako chłopca?
- Tak. Jako chłopca 12-letniego - mówi Marcin K.
Reporter: I jak długo?
- Przez pół roku. Zniszczył mi całą psychikę - mówi Marcin K.
- W tym domu, na samym dole zdawaliśmy egzamin przed bierzmowaniem i tam wszystko się wydarzyło. Miałem 14 lat i nie wiedziałem, o co chodzi. Złapał swoją ręką moją. Drugą rękę zaczął sobie wkładać w majtki. Odsunąłem się, a on powiedział, że wszystko jest zdane. Tylko żeby to zostało między nami - mówi Piotr K., który oskarżył księdza Zbigniewa R. o wykorzystywanie seksualne.
Oficjalne zeznania złożyło dwóch podopiecznych księdza. Pozostali przesłuchiwani nie zgodzili się na złożenie pisemnych zeznań.
- Zarzuca się księdzu doprowadzenie w okresie od 1999 roku do 2001 roku, 12-letniego i 14-letniego chłopca do wykonania czynności seksualnych i poddania się tym czynnościom. Grozi mu za to 10 lat pozbawienia wolności - mówi Aneta Skupień z Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.
Sąd odrzucił wniosek obrońcy księdza o zwolnienie go z aresztu. Tym samym duchowny najbliższe 3 miesiące spędzi w areszcie i tam poczeka na rozprawę.
- Jako pierwszy powód to była obawa matactwa. Obawa wpływania na zeznania świadków. Sąd uznał, że te dowody uprawdopodobniają sprawstwo oskarżonego - mówi Sławomir Przykucki z Sądu Okręgowego w Koszalinie.
- Ludzie mówią, że od lat ksiądz miał skłonności do młodych chłopców, do swoich ministrantów, że dochodziło do sytuacji, które nie powinny mieć miejsca - mówi Bartosz Papucewicz, pełnomocnik Marcina K.
Marcin K. twierdzi, że o wszystkim opowiedział rodzicom, a także poinformował w tamtym czasie szkołę. Nie przyniosło to jednak pożądanego efektu. Marcin K. oskarża o pedofilię nie tylko księdza Zbigniewa R. Złożył zeznania także przeciwko kurii. Twierdzi, że ta o pedofilii wiedziała i nie zareagowała. Pan Marcin żąda zadośćuczynienia.
Reporter: Biskup nakazał temu księdzu podjęcie leczenia dla homoseksualistów?
- Uznał, że ten ksiądz wymaga leczenia. Ksiądz nie zaprzeczył kontaktom z mężczyzną pozostającym w związku małżeńskim. Ksiądz Zbigniew nie poddał się poleceniu biskupa i po roku została nałożona na niego kara. Najbardziej surowa przed wydaleniem ze stanu kapłańskiego, polegająca na tym, że ksiądz ten nie może wykonywać żadnych aktów święceń - mówi Krzysztof Wyrwa, pełnomocnik Kurii Biskupiej Diecezji Koszalińsko-Kołobrzeskiej.
- Nie ma co zamiatać pod dywan. Dla dobra Kościoła! - mówi Henryk Placak, radny Kołobrzegu.*
*skrót materiału
Reporter: Adam Bogoryja-Zakrzewski
abogoryja@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)