Kto pomoże 90-letniej kobiecie?

Kto pomoże 90-letniej kobiecie?

Losem pani Marianny z Bydgoszczy interesuje się cała kamienica. Stan 90-latki od dwóch lat systematycznie się pogarsza. Kobieta nie ma w mieście rodziny, dlatego pomagają jej sąsiedzi. Przyrządzają jej posiłki, pilnują, by nie zaginęła i nie padła ofiarą oszustów. Najlepszym rozwiązaniem dla 90-latki byłoby umieszczenie jej w domu pomocy społecznej. Niestety, urzędnicy nie interweniują.

Marianna Stober ma 90 lat. Mieszka sama w swoim mieszkaniu w Bydgoszczy odkąd kilkanaście lat temu zmarł jej mąż. Dzieci nie mieli. Do niedawna starsza pani świetnie radziła sobie sama.

Wszystko zmieniło się dwa lata temu. Sąsiedzi zaalarmowali mieszkającą w Poznaniu siostrzenicę pani Marianny, że ze starszą panią dzieje się coś złego. 

- Wchodzimy do klatki i normalnie się z nią witamy, a kiedy dochodzimy do półpiętra, to ona pyta, czy my tutaj mieszkamy. Kiedyś koleżanka zastała panią Marię o godzinie 22 na dworcu. Siedziała na ławeczce. Powiedziała, że była u lekarza, a teraz wraca do domu do Inowrocławia. Nie chciała uwierzyć, że mieszka w Bydgoszczy - opowiada Urszula Kujawa, sąsiadka pani Marianny.

- Nie radzi sobie z finansami, nie potrafi nic ugotować, nie byłaby w stanie przeżyć miesiąca bez pomocy sąsiadów - dodaje Bożena Olejniczak, siostrzenica pani Marianny.

Z czasem było coraz gorzej. Sąsiedzi zaczęli obawiać się o bezpieczeństwo pani Marianny i własne. Siostrzenica pani Marianny chciała zabrać ją do siebie, ale starsza pani się nie zgodziła.

- Przychodzą do niej Cyganie, świadkowie Jehowie oraz młodzi ludzie, którzy malowali jej włosy na czerwono i ostrzygli - wspomina pani Bożena, siostrzenica pani Marianny.

- Jak miała gaz, to trzy razy w tygodniu miała popalone garnki. Wietrzyła wtedy mieszkanie, a wywietrznikami dym walił w pionie aż na czwarte piętro - dodaje Urszula Kujawa, sąsiadka pani Marianny.

Niedawno okazało się, że pani Marianna sięga po alkohol.

- Mówi: pani mi pożyczy 10 zł, bo ja musze iść po kropelki, a my już wiemy, co to są kropelki, więc nikt nie pożycza, bo pani Marianna nigdy tego nie zwraca - mówi pani Urszula, sąsiadka kobiety.

Rok temu siostrzenica pani Marianny złożyła do prokuratury wniosek o ubezwłasnowolnienie swojej cioci. Sprawa trafiła do sądu w Bydgoszczy. Ten w kwietniu uznał, że potrzebne jest częściowe ubezwłasnowolnienie kobiety.

Jednak od kwietnia sądowi nie udało się wyznaczyć kuratora dla starszej pani. Dlaczego?

- Sędzia prowadzący tę sprawę najpierw był na zwolnieniu lekarskim, a teraz jest na urlopie. Poszukiwania kuratora powinny spoczywać na placówce opieki społecznej, z akt sprawy wynika, że takie działania nie były podejmowane - wyjaśnia Włodzimierz Hilla z Sądu Okręgowego w Bydgoszczy.

Wydaje się, że jedynym rozwiązaniem skomplikowanej sytuacji pani Marianny byłoby umieszczenie jest w domu pomocy społecznej. Ale tym także musiałyby się zająć odpowiednie urzędy, bo starsza pani nie chce opuścić swojego mieszkania.

- Sąd w tej sprawie nie może działać z urzędu. Niestety, nie ma żadnej aktywności ze strony opieki społecznej, by tę panią umieścić w domu pomocy. A to byłoby ze wszech miar wskazane - mówi Włodzimierz Hilla z Sądu Okręgowego w Bydgoszczy.*

* skrót materiału

Reporter: Paulina Bąk

pbak@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)