Niewdzięczność córki
76-letnia Barbara Gacek z Krakowa choruje na raka. Ma także problemy z poruszaniem się. Na dodatek opiekuje się niepełnosprawną wnuczką Alicją, cierpiącą na niedorozwój umysłowy. Trzy lata temu pani Barbara ustanowiła swoja córkę Ewę D., prawnym pełnomocnikiem. Niestety Ewa D., sprzedała mieszkanie obcej osobie. Po kilku miesiącach kobiety znalazły się na ulicy.
- Byłyśmy u notariusza, podpisaliśmy pełnomocnictwo. Mówiła: "Chcę załatwić wszystko, żeby mieszkanie było przepisane na Alę, bo później nie da rady sama" - mówi Barbara Gacek, która została oszukana przez córkę.
Ewa D., najpierw upłynniła kolekcję kosztownych obrazów z domu matki, a następnie wykorzystała pełnomocnictwo i zamiast przepisać dwupokojowe mieszkanie w centrum Krakowa na swoją niepełnosprawną córkę, sprzedała je za połowę wartości, czyli za 225 tysięcy złotych.
- Córka przyszła i powiedziałam jej, że przychodzi pan i mówi, że mieszkanie zostało sprzedane. Odpowiedziała mi, że to jest oszust i nie mogę go wpuszczać do mieszkania - mówi Barbara Gacek, która została oszukana przez córkę.
Półtora roku temu kobiety opuściły rodzinne mieszkanie. Ewa D. obiecała matce i córce płacić za wynajem kawalerki w bloku. Nie robiła tego. Dopóki pani Barbara miała oszczędności - płaciła. W styczniu skończyły się pieniądze. Dwa tygodnie temu właścicielka wynajmowanego mieszkania odcięła wodę, prąd i wymontowała muszlę klozetową.
- Przed sprzedażą mieszkania relacje były cudowne między nami - mówi Barbara Gacek, która została oszukana przez córkę.
- Nie wiem, gdzie przebywa żona, nie mieszka ze mną od miesiąca. Składam pozew o rozwód, nie chcę mieć z sytuacją nic wspólnego - mówi Andrzej D., mąż Ewy D.
Kilka dni temu właścicielka wynajmowanego mieszkania zdemontowała drzwi i wyniosła cały dobytek pani Barbary i jej wnuczki przed blok. Przez 7 godzin kobiety siedziały bezradnie na chodniku. Dziennikarze zaalarmowali wojewodę małopolskiego, ten przyjechał na miejsce. Udało mu się załatwić lokum i transport.
- Nie rozumiem, jak to jest możliwe, że przez siedem godzin, nikt z władz miasta nie zainteresował się kobietami. Trzeba oddać szacunek dziennikarzom, to oni mnie poinformowali - mówi Stanisław Kracik, Wojewoda Małopolski.
Kobiety trafiły do oddalonego o 30 kilometrów od Krakowa hostelu Spółdzielni Kółek Rolniczych w Woli Batorskiej koło Niepołomic. Pracownicy hostelu otoczyli panią Barbarę i jej wnuczkę opieką.
- Nabierają sił w naszym hostelu. Doświadczyły bardzo dużo, niech tu póki co odpoczywają, aż władze postanowią co dalej - mówi Lucyna Krom ze Spółdzielni Kółek Rolniczych w Woli Batorskiej.
- Mamy już docelowe miejsce dla tych pań w Zabierzowie Bocheńskim. Jest tam mieszkanie, w którym będą mogły zamieszkać - mówi Stanisław Kracik, Wojewoda Małopolski.
- Własna córka nam to zrobiła , nikomu tego nie życzę.
Nie powiedziała nawet słowa przepraszam - żali się pani Barbara.*
*skrót materiału
Reporter: Artur Borzęcki
aborzecki@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)