Płacili rachunki, zostali z długiem
Łukasz M., właściciel punktu kasowego Vector przyjmował pieniądze głównie od starszych ludzi. Były to rachunki za telefon, ale też za prąd, gaz, czynsz. Pieniądze nie trafiły jednak na konta odbiorców. Łukasz M. ma postawione zarzuty prokuratorskie i rozżalonym klientom uzasadnia swoje postępowanie własnymi problemami finansowymi. Według polskiego prawa oszukani klienci sami będą musieli ponieść konsekwencje niezapłaconych rachunków.
Czy opłaca się korzystać z okienek kasowych? Pani Helena jak i wielu mieszkańców Częstochowy mieli odebrać gorzką lekcję od jednego z właścicieli takiego punktu.
- Cztery lata płaciłam w tym okienku i nigdy nie było problemów - mówi pani Helena, oszukana przez punkt kasowy Vector.
Okazało się, że pieniądze za rachunki klientów punktu kasowego Vector nie trafiały na konta odbiorców.
- Obecnie po mojej interwencji został opłacony tylko rachunek za Internet. W sumie zostałam oszukana na około 300 złotych - mówi Helena Lis, oszukana przez punkt kasowy Vector.
- Czynsz nie był opłacany od lutego. Oprócz czynszu, były także telefony opłacane - mówi Antonina Kilar, oszukana punkt kasowy Vector.
Dokąd trafiły pieniądze wpłacone przez klientów Victora nie wiadomo. Wiadomo za, to dokąd trafił właściciel punktu.
- Policjanci zatrzymali 25-letniego częstochowianina, zaś prokurator zadecydował o zastosowaniu dozoru policyjnego - mówi Katarzyna Cichoń z Komendy Miejskiej Policji w Częstochowie.
Pani Helenie udało się porozmawiać z nieuczciwym przedsiębiorcą. Z nami nie jednak nie chciał rozmawiać.
Reporter: Chciałam z panem porozmawiać na temat okienka kasowego Vector.
- Na ten temat nie będę rozmawiać - mówi Łukasz M., właściciel kasy Vector.
Rozmowa telefoniczna:
Łukasz M. właściciel kasy Vector: Nie mam teraz pozwolenia na prowadzenie takiej działalności. Dług do końca roku będzie uregulowany.
Pani Helena: Dla mnie 150 zł to jest duża suma. Mam bardzo małą emeryturę, nie stać mnie, żeby zapłacić za dwa miesiące.
Łukasz M., właściciel kasy Vector: Sam nie mam pracy ani środków do życia.
Vector początkowo działał w bezpośrednim sąsiedztwie poczty. Wielu ludzi było przekonanych, że to właśnie na poczcie płacą rachunki. W większości z takich punktów korzystają ludzie starsi, emeryci, renciści. Im też trudno znaleźć grosz na zapłacenie kolejny raz tych samych rachunków. Prawo jest jednak twarde.
- Łukasz M. wysłał do telekomunikacji pismo o tym, że utracił płynność finansową, ale z prawnego punktu widzenia i z punktu widzenia operatora telekomunikacyjnego, to pismo nie ma żadnej mocy prawnej - mówi Maria Piskier z Telekomunikacji Polskiej SA.
Podobnych przypadków mieliśmy mnóstwo. Osobom poszkodowanym pozostaje liczyć na skuteczność organów ścigania, na to, że uda się odzyskać należności od nieuczciwego przedsiębiorcy. Albo też na wyrozumiałość wierzycieli.
- Nie wierzę w to, że on odda pieniądze - mówi Antonina Kilar, oszukana przez punkt kasowy Victor.
- Okienka nie są kontrolowane, nie są nadzorowane, są to zwykli przedsiębiorcy, wiem, że w planach Komisji Nadzoru Finansowego jest objęcie ich nadzorem - mówi Izabela Dąbrowska z Federacji Konsumentów.
- Jest to człowiek, który zabiera starym ludziom chorym ostatni grosz z kieszeni - mówi Antonina Kilar, oszukana przez punkt kasowy Victor.
Reporter: Sylwia Sierpińska
ssierpinska@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)