Prywata w starostwie

Prywata w starostwie

Urzędnik Starostwa Powiatowego w Brodnicy dorabiał w godzinach pracy! W siedzibie starostwa przyjmował klientów prywatnej firmy i oferował jej usługi. Na stronie internetowej owej firmy widniał telefon kontaktowy, który prowadził wprost na biuro urzędnika w starostwie. Co na to przełożeni urzędnika?

Brodnica w województwie kujawsko-pomorskim. Jeden z mieszkańców Torunia chciał w tej okolicy wybudować dom, by spędzać tu urlopy. Aby było taniej zdecydował się na gotowy projekt domu, a w internecie znalazł ofertę firmy, której projekty przypadły mu do gustu.

- Zadzwoniłem na numer podany na stronie i trochę się zdziwiłem, bo okazało się, że dzwonię do starostwa. Było to kuszące: urzędnik na miejscu szybko może popchnąć pewne sprawy, przypilnować inwestycji. Uświadomiłem też sobie, że ten pan będzie to robił w godzinach swojej pracy, za którą ja, jako podatnik, płacę - opowiada pan Andrzej. 

Nasz reporter z ukrytą kamerą poszedł na umówione spotkanie ze Zbigniewem Wesołowskim, który w starostwie powiatowym zajmuje się wydawaniem pozwoleń na budowę. Urzędnika zastaliśmy podczas pracy.

Podczas rozmowy z naszym reporterem pracownik starostwa zaprezentował katalog firmy, której projekty sprzedaje. Ustalił także cenę za swoje usługi.

- To jest od około 2 tysięcy złotych za projekt plus około 800 zł na adaptację budynku - mówił Zbigniew Wesołowski.

Gdy omówiliśmy już wszystkie szczegóły współpracy, nasza ekipa ponownie odwiedziła wydział budownictwa w brodnickim starostwie. Zapytaliśmy urzędnika, czy to normalne, że w godzinach pracy załatwia prywatne interesy.

- No chyba nie. To znaczy syn akurat ma firmę, a telefon do starostwa umieściłem na jego stronie internetowej przez pomyłkę - tłumaczył urzędnik starostwa.

- To jest naruszenie wszelkich kryteriów etyki pracy urzędnika, który z pełną świadomością łamie prawo i oferuje swoje usługi w godzinach pracy - uważa prof. Marek Sokołowski, socjolog z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego.

Numer znaleziony przez nas na stronie internetowej dużego biura projektowego nie pozostawiał wątpliwości, że urzędnik chciał być w godzinach pracy dostępny dla potencjalnych klientów. Czy takie praktyki są normą w starostwie? O to zapytaliśmy starostę brodnickiego.

- Mam przekonanie, że kolega, który był bohaterem państwa działania nie do końca pojął, że jak staramy się posiadać różnego typu certyfikaty, to nie po to, żeby one wisiały na ścianie, tylko po to żeby były przestrzegane w codziennej praktyce działania. To jest przykre - skomentował Waldemar Gęsicki, starosta Brodnicy.

Po zapoznaniu się z wynikami naszej prowokacji starosta brodnicki wezwał podwładnego na rozmowę. Jej wynik okazał się dla urzędnika bardzo przykry.

- Urzędnik musi być jak żona cezara - nieskazitelny. Powtarzamy to naszym pracownikom od dawna. Albo im to spowszedniało, albo zlekceważyli słowa, które do nich kierujemy - mówi Waldemar Gęsicki, starosta Brodnicy.

- W dniu dzisiejszym ten pan otrzymał od nas rozwiązanie umowy o pracę bez wypowiedzenia - dodaje Zdzisław Bogacki, sekretarz powiatu.*

* skrót materiału

Reporter: Leszek Tekielski

ltekielski@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)