Sąd uwierzył pijanemu
Pan Zbigniew Pasiut z Krynicy Zdroju dwa lata temu wracał drogą do domu. Zatrzymał się na chwile w zatoce przystanku, by zabrać przyjaciela. Kiedy po chwili ruszył, z naprzeciwka nadjechał samochód łada , wprost na jego pas. Sprawcą okazał się Sławomir M., u którego stwierdzono dwa promile alkoholu.
- Miałem złamane żebra, mostek, rozcięcie głowy. Strażacy wycinali mnie z samochodu i mówili, że żyję dzięki Opatrzności - mówi Zbigniew Pasiut, poszkodowany w wypadku samochodowym.
W toku postępowania okazało się, że kierowcą nadjeżdżającym z przeciwka był Sławomir M. Jadąc z żoną na zakupy, miał ponad dwa promile alkoholu we krwi. Po przesłuchaniach i badaniach przeciwko Sławomirowi M. został skierowany przez prokuraturę do sądu akt oskarżenia, wskazując min. iż nietrzeźwy nie zachował należytych środków ostrożności. Jednak sąd w ostateczności dał wiarę Sławomirowi M. a nie panu Zbigniewowi i to jego uznano winnym. Sławomirowi M. zabrano prawo jazdy na trzy lata.
- Nie zetknąłem się w swojej karierze z takim przypadkiem, żeby dano wiarę nietrzeźwemu kierowcy, a trzeźwego sąd uznał za winnego - mówi Stanisław Piotrowicz z senackiej Komisji Praw Człowieka, Praworządności i Petycji.
- W tej sprawie, oskarżonego skazano tylko za prowadzenie pod wpływem alkoholu.
Kara mieści się w granicach, w jakich wymierza się za tego typu przestępstwa - mówi Bogdan Kijak z Sądu Okręgowego w Nowym Sączu.
- I jest to dziwne, że sąd w żaden sposób nie brał pod uwagę stężenia alkoholu we krwi oskarżonego - mówi Marcin Rzeszutko, pełnomocnik pana Zbigniewa.
Pan Zbigniew, jego pełnomocnik i przewodniczący komisji praw człowieka, znający dobrze sprawę, nie ukrywają ogromnego zdziwienia wyrokiem sądu.
- Było to dużym zaskoczeniem dla prokuratury. Prokuratura nie miała wątpliwości co do winy podejrzanego - mówi Stanisław Piotrowicz z senackiej Komisji Praw Człowieka, Praworządności i Petycji.
- Sąd rejonowy, wydając taki wyrok oparł się przede wszystkim na opiniach biegłych z zakresu ruchu drogowego, jak też na podstawie wizji przeprowadzonej na miejscu zdarzenia. Przyjął, że bardziej prawdopodobna w tym wypadku jest wersja, którą prezentował oskarżony - mówi Bogdan Kijak z Sądu Okręgowego w Nowym Sączu.
Pan Zbigniew nie poddaje się i zapowiada dalszą walkę o kasację wyroku. Jak mówi o sprawiedliwość. O zadośćuczynienie za wyrządzoną krzywdę.
- Nie poddam się. Walczę całe życie, z racji, że w latach 80. działałem w podziemiu, nie poddam się - mówi Zbigniew Pasiut, poszkodowany w wypadku samochodowym.*
* skrót materiału
Reporter: Żanetta Kołodziejczyk
zkolodziejczyk@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)