Sparaliżowany mężczyzna prowadził samochód
22-letni Michał jechał motorem do pracy. Na prostym, szerokim odcinku drogi w Chmielnikach koło Bydgoszczy zaczął wyprzedzać jadący przed nim powoli samochód. Nagle kierowca auta skręcił w lewo i uderzył w motocyklistę. Michał helikopterem został przetransportowany do szpitala, ale obrażenia były zbyt duże. Chłopak zmarł. Kierowcą samochodu był 60-letni Ryszard J. Od 15 lat inwalida pierwszej grupy z częściowym paraliżem prawej strony ciała.
- To był młody chłopak. My nie przyjęliśmy tego obojętnie, naprawdę, ale co ja mogę zrobić? - pyta żona Ryszarda J.
- Tacy ludzie twierdzą, że oni jeżdżą wolno, to znaczy bezpiecznie. Jednak ich reakcje są bardzo często nieprzewidywalne - mówi Janusz Popiel ze Stowarzyszenia Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach i Kolizjach Drogowych Alter Ego.
17 lipca zeszłego roku 22-letni Miachał Halasz jak zwykle jechał motorem do pracy. Na prostym odcinku drogi w Chmielnikach koło Bydgoszczy zaczął wyprzedzać jadący przed nim samochód.
- W trakcie tego manewru kierowca pojazdu wykonał manewr skrętu w lewo, potrącając syna, który po nieudanej próbie reanimacji zmarł w szpitalu - mówi Stefan Halasz, ojciec zmarłego Michała.
Kierowcą samochodu był 60-letni Ryszard J. Od 15 lat inwalida pierwszej grupy. Mężczyzna wiózł ze sobą kilkuletniego wnuka. Na szczęście ani jemu, ani chłopcu nic poważnego się nie stało.
- Jest to człowiek niesprawny fizycznie. Ma częściowo sparaliżowaną prawą stronę ciała. Jak to określił policjant w swojej notatce: powłóczy prawą nogą, biegi w samochodzie zmienia lewą ręką, a samochód nie był przystosowany dla osób niepełnosprawnych - mówi Stefan Halasz, ojciec zmarłego Michała.
- To prawda, że mąż jeździł, ale nikt nie był zadowolony z tego. On jechał bardzo pomału, bo nie da się ukryć, że jeździł bardzo dobrze - mówi żona Ryszarda J.
Prokuratura rozpoczęła śledztwo w sprawie wypadku, ale do dziś w tej sprawie nic się nie dzieje. Ryszarda J. nie można nawet przesłuchać, bo po wylewie kontakt z nim jest poważnie utrudniony.
- Postępowanie jest zawieszone ze względu na stan zdrowia jednego z uczestników tej kolizji. Zgodnie z opinią biegłych, ten stan zdrowia nie pozwala mu na udział w czynnościach procesowych - mówi Włodzimierz Marszałkowski z Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Południe.
Reporter: Czy to znaczy, że ten pan nie poniesie żadnej odpowiedzialności za ten wypadek?
- Jeśli jego stan zdrowia się poprawi, będzie mógł ponieść odpowiedzialność. Jeśli nie, to postępowanie będzie dalej zawieszone - mówi Włodzimierz Marszałkowski z Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Południe.
Reporter: A jeśli nie?
- Jeśli nie, to postępowanie będzie dalej zawieszone.
Reporter: Gdyby nie ten wypadek ,to pan by dzisiaj prowadził samochód?
- Tak - mówi Ryszard J. uczestnik wypadku, w którym zginął Michał Halasz.
Czy w Polsce powinny być obowiązkowe badania kierowców? Zdania na temat są podzielone.
- Nikt się nie przyzna do tego, że nie jest sobie w stanie z czymś poradzić. On był świetnym kierowcą do 60 roku życia, ale czas robi swoje. To są ludzie bardzo często schorowani, a choroby osłabiają ich zdolność percepcji, więc dla dobra całego społeczeństwa my powinniśmy myśleć za tych ludzi. Jeśli sami nie chcą, to przez wprowadzenie okresowych badań - mówi Janusz Popiel ze Stowarzyszenia Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach i Kolizjach Drogowych Alter Ego.*
* skrót materiału
Reporter: Paulina Bąk
pbak@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)