Walczą o spadek

Walczą o spadek

Józef Mróz ze swoją żoną i synem przez ponad 20 lat mieszkali w gospodarstwie w Kamionce. Gospodarstwo było własnością Józefa Mroza. Mężczyzna przez wiele lat znęcał się nad rodziną. W 2008 roku Józef Mróz zachorował na raka. Wtedy w domu w Kamionce zjawiła się siostra mężczyzny, na stałe mieszkająca w Niemczech.

Przez okres choroby pan Józef był przez siostrę izolowany od rodziny. Po śmierci pana Józefa okazało się, że całe gospodarstwo zostało zapisane właśnie na siostrę. Żona i syn zmarłego próbowali w sądzie podważyć ważność testamentu, ale bezskutecznie. Powinni już opuścić gospodarstwo, ale nie mają gdzie pójść. 

- Przez 22 lata oboje w gospodarstwie pracowali, Krystian od małego jeździł ciągnikiem i gdzie w tym czasie była Erika Preis? - mówi Urszula Filusz, sąsiadka rodziny Mrozów.

W tym gospodarstwie w Kamionce na Opolszczyźnie Elżbieta i jej syn Krystian mieszkali przez ponad 20 lat. Teraz mają się z niego wynosić.

- Ludzie z dnia na dzień staną się bezdomni, bo powinni to gospodarstwo opuścić. Nie będą mieli żadnego źródła zarobkowania, bo ta rola to był ich cały świat - mówi Krzysztof Gaweł, radca prawny.

Gospodarstwo należało do Józefa Mroza - męża pani Elżbiety. Mężczyzna przez wiele lat znęcał się nad rodziną. Pani Elżbieta nie potrafi opowiedzieć o swoim dramacie, bo jest upośledzona.

- Żony nie wpuszczał do mieszkania, musiała spać w oborze albo na strychu - mówi Urszula Filusz sąsiadka, rodziny Mrozów.

- Jak miałem 5 lat to musiałem pracować w oborze. Zamykał mnie w klatce na świnie - mówi Krystian Mróz, syn pana Józefa.

W 2008 roku Józef Mróz zachorował na raka. Wtedy w Kamionce pojawiła się siostra chorego mężczyzny, na stałe mieszkająca w Niemczech.

- Siostra zmarłego pojawiła się w trakcie jego choroby dwa miesiące przed śmiercią. Wtedy siostra całkowicie odizolowała go od najbliższych - mówi Sylwia Szymczak, adwokat.

- Jak wyjeżdżała po zakupy, to ojca zamykała na klucz, abyśmy nie mieli z nim kontaktu - mówi Krystian Mróz, syn pana Józefa.

Józef Mróz zmarł w październiku 2008 roku. Wtedy okazało się, że zostawił testament, w którym całe gospodarstwo w Kamionce zapisał siostrze.

- W tym czasie zmarły przyjmował bardzo silne leki, poza tym nasi klienci informowali, że był mu podawany alkohol, co mogło w znacznym stopniu wpływać na jego świadomość, sporządzając taki dokument mógł potem nie pamiętać, że taki dokument podpisał - mówi Sylwia Szymczak, adwokat.

- Brat był świadomy. Ona jest leniem śmierdzącym, a ten synek ciężkiej roboty nie widział - mówi Erika Preis, siostra zmarłego Józefa Mroza.

Pani Elżbieta i jej syn próbowali przed sądem unieważnić testament. Bezskutecznie.

- Sądy obu instancji nie doszukały się przesłanek nieważności tego testamentu - mówi Grażyna Matuszek z Sądu Okręgowego w Opolu.

Żona i syn zmarłego złożyli do sądu pozew o zachowek, czyli rekompensatę finansową za to, że zostali pominięci w testamencie. Ale nawet wygrana w tej sprawie nie rozwiąże ich problemów.

- Mogą to być niewielkie pieniądze, z którymi trudno będzie coś zrobić tak, żeby zapewnić dalszą egzystencję - mówi Krzysztof Gaweł, radca prawny.*

* skrót materiału

Reporter: Paulina Bąk

pbak@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)