Więźniowie strychów i poddaszy

Więźniowie strychów i poddaszy

Wojna o strychy w Warszawie. Ponad 700 najemców strychów i poddaszy w stolicy nie może wykupić mieszkań, które przed laty sami zbudowali. Miasto twierdzi, że sprzedać lokali nie może, bo należą one do wspólnot mieszkaniowych. Innego zdania są sądy, ale stołeczni urzędnicy tych wyroków nie respektują. Najemcy zainwestowali w mieszkania cały majątek i zostali z niczym.

- Sprzedaliśmy działkę budowlaną, bo uznaliśmy, że korzystniej będzie dla nas mieszkać na tym strychu. Zainwestowaliśmy w niego cały majątek, jaki posiadaliśmy - mówi Tadeusz Molga, który walczy o wykupienie mieszkania na strychu.

Wśród osób, które wiele lat temu same stworzyły sobie mieszkania na poddaszu i od lat walczą o ich wykupienie. jest znany aktor Jacek Kawalec. 

- W momencie, kiedy nasz kraj odzyskał wolność i nastała demokracja, to myśmy tę wolność stracili, bo wybudowaliśmy sobie mieszkanie, z którym nie możemy nic zrobić - opowiada Jacek Kawalec.

Problem najemców poddaszy polega na tym, że większość mieszań w budynkach niegdyś należących do miasta, zostało sprzedanych lokatorom. Ci stworzyli wspólnoty mieszkaniowe, a strychy miasto wspólnotom przekazało.

- Niestety, miasto zapomniało, że wcześniej nadało tym strychom miano mieszkań, czyli i samodzielnych lokali. One dawno przestały być strychami. Wcześniej były tu gołe ściany, goła podłoga i jedno malusieńkie okienko. To był cały wkład miasta. Teraz, choć wszystko wyremontowaliśmy, nie możemy od miasta tego wykupić - mówi Iwona Wilim, która ma mieszkanie na strychu.

- Najemcy są niewolnikami w swoich lokalach. Nie mogą ich opuścić, bo stracą stosunek najmu. Nie mogą zaciągnąć kredytu, bo nie mają własności. Mogą tam tkwić nie mając w dalszym ciągu nic - dodaje Monika Stępniewska, radca prawny.

Mieszkańcy strychów zwrócili się do sądu, by ten ustalił do kogo należą lokale, które sami zbudowali na poddaszach wynajętych od miasta, a miasto przekazało je wspólnotom mieszkaniowym.

- W 2007 roku udowodniliśmy, że lokal powstały w wyniku tej nadbudowy należy do zasobów miasta. W związku z czym powinniśmy go móc wykupić - opowiada Jacek Kawalec, aktor.

- Wydano 40 wyroków stwierdzających, że lokale należą do miasta. Niestety, miasto tych wyroków nie respektuje - dodaje Monika Stępniewska, radca prawny.

Próbowaliśmy o sprawie warszawskich strychów porozmawiać z odpowiedzialnymi urzędnikami w stołecznym magistracie. W wyjaśnieniach przysłanych nam mailem czytamy:

"Zarówno najem jak i sprzedaż lokali, to kompetencja dzielnic."

Blisko dwa lata temu burmistrzowie stołecznych dzielnic powołali zespoły, które problem strychów miały w końcu załatwić.

- Ja tylko słyszałem, że takie zespoły powstały. Nikt się ze mną nie kontaktował - mówi Jacek Kawalec.

Działania dzielnicowych zespołów nadzoruje miejskie Biuro Polityki Lokalowej, ale żaden jego przedstawiciel nie chciał wyjaśnić nam problemów związanych ze sprzedażą mieszkań zasłaniając się tajemniczymi postępowaniami administracyjnymi, które trwają od wielu lat.

- Nie mogę wykupić mieszkania, bo ni stąd ni zowąd znalazło się jakieś postępowanie administracyjne, które rozpoczęło się w 1988 roku i trwa do dziś! Nie zostało zakończone, więc nie mogą mi sprzedać tego lokalu. Tylko, że w 2007 roku sprzedali dwa inne mieszkania - mówi Anna Herbst-Lizis, która zajmuje mieszkanie na poddaszu.

- W Siedlcach też był podobny problem zaadaptowanych strychów, ale miasto sprzedało lokatorom tę powierzchnię. Czy Siedlce leżą w innym kraju? Czy Warszawa nie może wziąć przykładu z mniejszego miasta? - zastanawia się Iwona Wilim, która także zajmuje mieszkanie na poddaszu.*

* skrót materiału

Reporter: Michał Bebło

mbeblo@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)