Zawinił urzędnik - cierpią lokatorzy
Kuriozalna transakcja władz Lublina. Urzędnicy sprzedali 53-metrowe mieszkanie państwu Drągom, a po latach stwierdzili, że część lokalu leży w granicach sąsiedniej kamienicy i rodzinie nie przysługuje! Choć wina miasta jest ewidentna, problem będzie rozstrzygał sąd.
Zofia i Marian Drągowie mieszkają w kamienicy przy ulicy Jezuickiej w Lublinie. Starsze małżeństwo lokal zajmuje od prawie 50 lat.
- Dziesięć lat temu wykupiłam go. Od jakiegoś czasu zaczęły się problemy - mówi Zofia Drąg, właścicielka mieszkania.
- Miasto sprzedało mieszkanie, które leży na dwóch działkach. Teraz okazało się, że w akcie notarialnym wpisana jest tylko jedna działka - dodaje Justyna Promowicz, synowa państwa Drągów.
W akcie notarialnym znajduje się zapis o dwóch pokojach, dwóch przedpokojach, kuchni i łazience położonych na prawie 53 metrach kwadratowych. Jednak po latach okazało się, że kuchnia i pokój, który obecnie zajmuje syn państwa Drągów z żoną, nie są własnością starszego małżeństwa.
- W roku 2009 okazało się, że ich mieszkanie położone jest po części w jednej kamienicy, a po części należy do sąsiedniej nieruchomości - informuje Mirosław Kalinowski z Urzędu Miasta w Lublinie.
Jak to możliwe? W 2004 roku powstała miejska spółka Kamienice Miasta. W zasoby spółki trafiła m.in. kamienica znajdująca się pod adresem Rynek 19. Sąsiaduje ona z mieszkaniem Drągów. Po dokładnych pomiarach okazało się, że wspomniany wcześniej pokój z kuchnią należy właśnie do kamienicy z Rynku 19, a nie, jak przez lata sądzono, do kamienicy z Jezuickiej 2. Kto popełnił błąd?
- Jakiś urzędnik, trudno dziś powiedzieć jaki. Być może tutaj należałoby powiedzieć o roli notariusza - odpowiada Mirosław Kalinowski z Urzędu Miasta w Lublinie.
- Urząd miasta zaproponował państwu Drągom zamianę na inny lokal albo odszkodowanie. Wówczas będą mieli część lokalu jako własność i część jako prawo do najmu - dodaje Krzysztof Krzyżanowski, prezes spółki Kamienice Miasta.
- Jak możemy być najemcami, skoro mamy akt notarialny? To mieszkanie zostało sprzedane w całości. Za miesiąc ktoś może nam wypowiedzieć ten najem - mówi Justyna Promowicz, synowa państwa Drągów.
Z sytuacji na swój sposób próbowała wyjść spółka Kamienice Miasta, zakładając sprawy w sądzie przeciwko państwu Drągom.
- Pierwsza sprawa była skierowana o eksmisję przeciwko temu małżeństwu. Sąd nie uwzględnił tego powództwa - informuje Artur Ozimek z Sądu Okręgowego w Lublinie.
Obecnie przed Sądem Rejonowym w Lublinie toczy się drugie postępowanie. Spółka Kamienice Miasta domaga się zapłaty 2100 zł. Jest to czynsz za zajmowanie spornej części, który obejmuje ostatnie trzy lata.
- Czuję się, jakbym był złodziejem, jakbym ich okradał, czy coś - mówi Marian Drąg, właściciel mieszkania.
W spotkaniach z przedstawicielami władz uczestniczy m.in. pani Justyna, synowa państwa Drągów. Kobieta twierdzi, że dotychczasowe ustalenia problemu nie rozwiązały.
- Ostatnie spotkanie było we wrześniu. Od tego czasu nikt z władz miasta się z nami nie kontaktował. Żadnej nowej propozycji odszkodowania nam nie zaproponowano, żadnego mieszkania zastępczego nie widzieliśmy. Chcieliśmy, żeby miasto się porozumiało ze swoją spółką-córką i wszystko odwróciło, a nie wciąga w to wszystko starszych ludzi i każe się stąd wynosić - opowiada pani Justyna.
- Są jakieś komplikacje natury prawnej, których przeskoczyć łatwo nie można. Zostało umówione kolejne spotkanie w styczniu - mówi Mirosław Kalinowski z Urzędu Miasta w Lublinie.
- Ogromnie się stresuję. Nie śpię po nocach, miotam się po łóżku, to kosztuje mnie bardzo dużo zdrowia - podsumowuje Zofia Drąg, właścicielka mieszkania.*
* skrót materiału
Reporter: Grzegorz Kowalski
gkowalski@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)