Brak winnego - brak odszkodowania
Wypadku nie spowodował, odszkodowania nie dostanie. Pan Witold wyprzedzał samochód, gdy ten nagle skręcił w lewo. Doszło do kolizji. Drugi kierowca nie poczuwał się do winy, więc sprawa trafiła do sądu. Ten uniewinnił pana Witolda. To jednak za mało, by ubezpieczyciel wypłacił odszkodowanie.
3 października 2008 roku Witold Wojnarowski jechał swoim fordem Transitem prostym odcinkiem drogi w Dębicy. Zaczął wyprzedzać jadący przed nim samochód.
- Byłem już w zaawansowanym momencie manewru wyprzedzania, kiedy ten pan nagle skręcił w lewo bez kierunkowskazu i doprowadził do kolizji. Koszt naprawy mojego samochodu, to około 3,5 tysiąca złotych - mówi pan Witold.
Ponieważ nie było żadnych świadków zdarzenia, a kierowcy nie mogli dojść do porozumienia, kto jest winny kolizji, pan Witold wezwał policję. Nie wiedział wtedy, że drugi kierowca jest policjantem.
- Policjanci uznali, że winnym tego zdarzenia jest jeden z kierowców. Zaproponowali mu grzywnę w formie mandatu karnego - opowiada Paweł Międlar z Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie.
- Powiedziałem, że się nie przyznaję do winy, kazałem skierować sprawę do sądu grodzkiego. Byłem pewny, że wygram, ale okazało się inaczej - wspomina pan Witold.
Sąd Rejonowy w Dębicy uznał pana Witolda za winnego spowodowania kolizji i skazał go na grzywnę. Mężczyzna odwołał się. Sąd powołał biegłego i rozpatrzył sprawę jeszcze raz.
- Tym razem ten pan został uniewinniony od zarzutów stawianych mu we wniosku kierowanym przez policję - informuje Dariusz Różański, prezes Sądu Rejonowego w Dębicy.
Pan Witold odetchnął z ulgą. Myślał, że to już koniec jego problemów i zostało mu tylko czekać na pieniądze z OC.
- Zapadł wyrok, ale to nie oznacza, że w taki prosty sposób można automatycznie przypisać winę drugiemu kierowcy - tłumaczy Piotr Dyszlewicz z biura likwidacji szkód firmy Ergo Hestia.
- O winie drugiego kierowcy musiałby zdecydować sąd w oddzielnym procesie - dodaje Jarosław Szaro z Sądu Okręgowego w Rzeszowie.
- Czyli mam wyrok prawomocny, jestem uniewinniony w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej, ale nie mam kasy - komentuje pan Witold.
Mężczyzna zwrócił się do sądu o uzasadnienie wyroku, które mogłoby mu pomóc w uzyskaniu pieniędzy od ubezpieczyciela. Ale sąd stwierdził, że jest już za późno.
- Cóż by się stało, gdyby sąd przywrócił termin i sędzina napisałaby uzasadnienie? Nikomu korona z głowy by nie spadła, a tu nie - mówi pan Witold.
Szansą na pieniądze dla pana Witolda byłoby uznanie winnym drugiego kierowcy, ale funkcjonariusz policji nie zostanie ukarany.
- Ustalenia policji nie zmieniły się. Zdaniem policjantów winę za to zdarzenie ponosi Witold W. - mówi Paweł Międlar z Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie.
- Ja się dzisiaj śmieję, bo odniosłem stratę 3,5 tysiąca złotych, ale gdy ktoś straci auto warte 50 tysięcy i jest pozbawiony odszkodowania? Zaczynam coraz bardziej rozumieć byłego ministra sportu. Miał dużo racji mówiąc, że to jest dziki kraj - podsumowuje pan Witold.*
* skrót materiału
Reporter: Paulina Bąk
pbak@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)