Fekalia w salonie sopranistki
Światowej sławy sopranistka Joanna Woś ma problem z uciążliwym sąsiadem. Już piąty raz jej mieszkanie w Łodzi zostało zalane... fekaliami. Wszystko przez sąsiada z góry, który zamontował w swoim lokalu nielegalną łazienkę. Instalacja okazała się nieszczelna. Sopranistka szukała pomocy w administracji, ale działania urzędników problemu nie rozwiązały.
Joanna Woś to znana i ceniona sopranistka, występująca na najważniejszych światowych scenach operowych. Osiem lat temu kobieta kupiła mieszkanie w zabytkowej kamienicy w Łodzi. Piękne, stylowe lokum stało się źródłem wielu kłopotów.
- Zrobiłam generalny remont, a po roku zaczęły się problemy z sąsiadem, który zaczął mnie zalewać. Administracja o wszystkim wiedziała, ale nie było reakcji. W końcu, na jesieni ubiegłego roku, zostałam po raz kolejny zalana - opowiada Joanna Woś.
W listopadzie ubiegłego roku doszło do kontroli administratora i inspektora nadzoru budowlanego. Wtedy okazało się, że piętro wyżej, na poddaszu, gdzie nie ma pionu kanalizacyjnego zainstalowana jest samowolna łazienka. Instalacja założona przez sąsiada okazała się nieszczelna, co więcej konstrukcja naruszyła belki stropowe.
- Wezwaliśmy główną najemczynię tego mieszkania celem wyjaśnienia zaistniałej sytuacji. Z uwagi na to, że ta pani w międzyczasie zmarła, rozmowy były toczone z jej konkubentem. Wyznaczyliśmy mu termin likwidacji tej łazienki - informuje Marek Syczewski, pracownik Administracji Nieruchomościami Łódź-Śródmieście.
Mogłoby wydawać się, że problem nielegalnej toalety szybko się zakończy. Podobnie jak problem naprawy naruszonej konstrukcji dachu. Nic bardziej mylnego... W czerwcu doszło do kolejnego zalania. Dopiero wtedy zaplombowano łazienkę, a instalację zdemontowano. Prawdziwy kataklizm miał jednak dopiero nadejść.
- Jakiś pan włamał się do tego mieszkania, zobaczył że jest urządzenie sanitarne, więc załatwiał swoje potrzeby. Niestety, za sedesem nie było rury, więc załatwiał się w mój sufit. Sufit nasiąkał i w pewnym momencie wszystko runęło do mojego salonu - wspomina sopranistka.
- Ten pokój był praktycznie zniszczony. Na podłodze stało mnóstwo naczyń. Zapach w mieszkaniu był taki, że można było się zabić - mówi Jan Paweł Tarno, sąsiad pani Joanny.
- Z sufitu kapało coś ohydnego. Śmierdziało tak okropnie, że nie dało się tutaj wytrzymać. Joasia była zapłakana. Stwierdziła, że ma dosyć, że zostawia to mieszkanie - dodaje Agata Czyżowska-Chętko, sąsiadka pani Joanny.
Po tym wydarzeniu administracja zalała rury betonem. Pozostaje jednak w dalszym ciągu problem naruszonej konstrukcji dachu. Do dziś uszkodzenia nie zostały naprawione.
- Naprawę powinien wykonać najemca, który to uszkodził. Skoro on tego nie zrobił, zrobimy to my - mówi Marek Syczewski, pracownik Administracji Nieruchomościami Łódź-Śródmieście "Ogrody Sukiennicze".
- Administracja złożyła zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa polegającego na tym, że jeden z lokatorów budynku miał sprowadzić bezpośrednie niebezpieczeństwo zawalenia się budowli - informuje Monika Zduńczyk-Nowak z Prokuratury Rejonowej Łódź-Śródmieście.
Pan Jan ma nielegalną łazienkę nie poczuwa się do jakiejkolwiek winy. Co więcej, uważa, że jest w tej sytuacji ofiarą.
- To ona powinna mnie przeprosić, tyle lat tu mieszkam i nie było takiej sytuacji. Fekalia poszły gdzieś z dołu. Ja nie korzystałem z tej toalety - mówi Jan Płacheta, właściciel nielegalnej łazienki.
Pan Jan ma czas na opuszczenie mieszkania do końca sierpnia. Jednak sąsiedzi obawiają się, że wysiedlenie go nie dojdzie do skutku, bo nie ma on dokąd pójść i niezdyscyplinowany lokator dostarczy im nowej porcji zniszczeń.*
* skrót materiału
Reporter: Sylwia Sierpińska
ssierpinska@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)