Koszmarna rehabilitacja

Koszmarna rehabilitacja

Rehabilitanci połamali mu nogi. Cierpiący na porażenie mózgowe Michał trafił na rehabilitację do szczecińskiego szpitala Zdroje. Tam podczas ćwiczeń złamano mu aż cztery kości obu nóg! Chłopiec skarżył się na ból już pierwszego dnia ćwiczeń, ale rehabilitanci niczego nie zauważyli i dalej wykonywali ćwiczenia. Jedna z fizjoterapeutek usłyszała zarzuty.

12-letni Michał Teliżewski kiedyś chodził. Chłopiec ma porażenie mózgowe, przebył dwie operacje, które miały pomóc mu w lepszym poruszaniu się. Po jednej z nich, na początku lutego 2009 roku Michał trafił na oddział szczecińskiego szpitala Zdroje.

- Dziecko zostało przyjęte na rehabilitację 2 lutego 2009 r. Ta rehabilitacja miała służyć usprawnieniu jego stóp. Dziecko zostało zbadane przez lekarza, nie stwierdzono żadnych urazów - informuje Małgorzata Wojciechowicz z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.

- Córka nie może sobie wybaczyć, że go tam zostawiła - rozpacza Teresa Kler, babka Michała.

Matka Michała, Bożena Mróz odwiedziła chłopca w szpitalu po kilku dniach. Michał żalił się, że bolą go nogi. Miał spuchnięte prawe kolano.

- Michaś twierdzi, że to się stało pierwszego dnia rehabilitacji, podczas prostowania nóg na kozetce - opowiada pani Bożena.

Część rehabilitantów, którzy w lutym 2009 roku prowadzili zajęcia z Michałem już nie pracuje w szpitalu Zdroje. Pozostali nie chcą wypowiadać się do kamery na temat pobytu chłopca w szpitalu. Nagranie realizujemy więc ukrytą kamerą.

- Biegli określili, że to niemożliwe, żeby były łamane kości i nie było płaczu, że musiał być krzyk - mówi jedna z rehabilitantek pracujących w szpitalu w Szczecinie.

Jedno nie ulega najmniejszej wątpliwości. Gdy mama Michała po raz drugi pojawiła się na oddziale, ani lekarz, ani rehabilitanci nie zdawali sobie sprawy, w jak ciężkim stanie jest chłopiec. Dziecko przechodziło normalny cykl rehabilitacji, jeździło na wózku do szkoły. Jak to możliwe, że nikt w szpitalu nie zauważył, że Michał ma połamane nogi?

- Ciągle śniły mi się nogi Michała. Tego dnia nie poszłam do pracy, tylko pojechałam do dziecka. Zastałam go prawie omdlałego na tym wózku. Sanitariusz przywiązał Michałka prześcieradłem do wózka, żeby nam nie spadł. Tak go wieźliśmy do drugiego budynku na prześwietlenie. Prosiłam doktora, żeby dał skierowanie na drugą nogę, ale nie dał. Michał majaczył - wspomina pani Bożena, matka Michała.

- Kolejne badania potwierdziły, że doszło do złamania obu kości udowych oraz do złamania kości piszczelowej i strzałkowej w lewej nodze - dodaje Małgorzata Wojciechowicz z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.

- Dziesięć dni dziecko cierpiało połamane. Jeszcze kazano mu na kolanach chodzić. Ja bym jej nogi połamała, niech chodzi na kolanach - denerwuje się Teresa Kler, babka Michała.

W oparciu o opinie dwóch biegłych prokurator oskarżył rehabilitantkę Renatę M. o nieumyślne spowodowanie obrażeń ciała powyżej siedmiu dni. Kobieta odmówiła składania zeznań. Z nami również nie chciała rozmawiać o Michale.

- Nie było prześwietleń bioder, ani innych kości, tylko kolan. Reszta się tak zrosła, jak się zrosła. Michała czekają operacje obu nóg - rozpacza pani Bożena.

Szpital Zdroje zaproponował matce Michała, jako zadośćuczynienie za doznane krzywdy, pięć tysięcy złotych. Rodzina nie przystała na tę propozycję. Dyrektor szpitala nie chce wystąpić przed kamerą.

- Chciałbym, żeby jakiś szpital pomógł nam w rehabilitacji Michałka, bo w domu nie mamy takiej możliwości - mówi Zbigniew Teliżewski, ojciec Michała.*

* skrót materiału

Reporter: Ewa Pocztar-Szczerba

epocztar@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)