Malarz w śpiączce, co z obrazami?

Malarz w śpiączce, co z obrazami?

Kłótnia o dzieła sparaliżowanego malarza. Wiesław Ciągło przez wiele lat mieszkał i tworzył w Krynicy w Małopolsce. Odkąd malarz jest w śpiączce, jego siostra stara się odzyskać prace brata. Większość z nich, bo prawie 180, znajduje się w lokalnej restauracji Piwnica pod Galerią. Właściciele oddać dzieł nie chcą. Twierdzą, że pan Wiesław oddał im je w zamian za... posiłki.

- To nie są moje obrazy, to są obrazy Wiesia, ale on nie umie mówić, nie umie krzyczeć, nie umie walczyć o swoje. Kto ma za niego to zrobić? - pyta Urszula Przystaś, siostra malarza.

Wiesław Ciągło ukończył Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie. Przez wiele lat mieszkał ze swoja siostrą w Krynicy. Tam miał swoją pracownię.

- To była taka symbioza. Wiesiek wiedział, że może na mnie liczyć, a ja w tych trudnych chwilach wiedziałam, że mogę mu się wyżalić. On miał takie stany euforii, że potrafił tygodniami malować. Nie spał, nie jadł, nie wychodził z domu. Te stany euforii często kończyły się ciągami alkoholowymi - opowiada Urszula Przystaś, siostra pana Wiesława.

Dlatego od 1997 roku pan Wiesław leczył się psychiatrycznie. Dwa lata temu pomieszanie silnych leków z niewielką ilością alkoholu spowodowało zatrzymanie krążenia.

- Doszło do nieodwracalnego uszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego. Chory pozostaje w stanie wegetatywnym, w stanie śpiączki mózgowej, jest karmiony dojelitowo. Pacjent wymaga całodobowej opieki, jest codziennie rehabilitowany. Rokowanie co do ewentualnego powrotu do zdrowia jest niepewne - informuje Małgorzata Mularczyk z Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego Caritas w Grybowie.

Kiedy pan Wiesław zapadł w śpiączkę, jego opiekunem prawnym została siostra. Pani Urszula zaczęła starania o odzyskanie obrazów brata. Najwięcej, bo prawie 180, znajduje się w restauracji Piwnica pod Galerią w Krynicy. Jej właściciele nie chcą oddać dzieł pana Wiesława.

Pani Urszula złożyła do sądu w Muszynie pozew o wydanie obrazów i grafik jej brata. Restauratorzy twierdzą, że to oni są właścicielami prac.

- Mówią, że te obrazy i grafiki zostały im przez pana Wiesława darowane, kiedy jeszcze był zdrowy. To była forma wynagrodzenia za posiłki - informuje Bogdan Kijak, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Nowym Sączu.

- Ich świadkowie, to są pracownicy restauracji. Oni twierdzą, że Wiesiu codziennie się u nich żywił, że nie było okresów dłuższej przerwy, a przecież on co roku przebywał w szpitalu przez około 6-8 miesięcy - mówi Urszula Przystaś, siostra malarza.

W tej samej restauracji wiszą obrazy innego krynickiego artysty. Christo Prodanow także ma zastrzeżenia do współpracy z restauratorami.

- Moje obrazy miały służyć jako dekoracja lokalu. W zamian za to, miały być też sprzedawane. Niestety, nie są. Nie mam z tego żadnej korzyści - mówi Christo Prodanow.

- Pewnego dnia jeden z kuracjuszy podszedł do Wiesia i powiedział, że kupił jego obraz w restauracji Piwnica pod Galerią. Mówił, że kupił go za 1000 złotych, a Wiesiu dostał procent od sprzedaży za 200 złotych - dodaje Andrzej Piszczek, kolega pana Wiesława.

Pani Urszula nie zamierza się poddać. Dla niej obrazy brata to bezcenna pamiątka.

- Walczymy nie po to, żeby te obrazy sprzedawać, tylko po to, żeby Wiesiu miał te obrazy w swojej galerii - mówi siostra malarza. *

* skrót materiału

Reporter: Paulina Bąk

pbak@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)