Przepadła bez śladu

Przepadła bez śladu

Na tym zdjęciu z miejskiego monitoringu 19-letnią Iwonę widać po raz ostatni. Dziewczyna zaginęła 17 lipca w Sopocie. Pokłócona z koleżanką, samotnie wracała z dyskoteki do domu. Nie wiadomo, co się z nią stało. Zaginionej poszukuje rodzina, policja i prywatny detektyw. Prezydent Sopotu za jej odnalezienie wyznaczył nagrodę.

Sopot: 17 lipca tego roku. 19-letnia Iwona idzie z przyjaciółmi na dyskotekę. Po udanej zabawie razem mają wrócić do domów. Około godziny 3 nad ranem wszystko zaczyna jednak się psuć.

- Wiemy, że doszło do kłótni między nią, a jej koleżanką - zdradza Krzysztof Rutkowski, prywatny detektyw.

- To była jakaś zwykła sprzeczka, nic szczególnego. Iwona wyszła z klubu za pięć trzecia. Ja dwie minuty później, ale jej już nie było. Zadzwoniłam - opowiada Adria, koleżanka zaginionej Iwony.

Po sprzeczce z koleżanką Iwona postanowiła wrócić do domu sama. Do przejścia miała sześć kilometrów. Krótko po trzeciej, był z nią jeszcze kontakt telefoniczny. Zaraz po tym, zaginął po niej wszelki ślad.

- Policjanci prowadzili działania operacyjne - mówi Jan Kościuk z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.

- Żadna osoba nie została przesłuchana do momentu mojego przyjazdu. Minęły cztery dni - twierdzi Krzysztof Rutkowski.

Mimo trwającego kilka dni śledztwa, Iwony nie udało się znaleźć. Po czterech dniach od zaginięcia, w sprawę włączył się Krzysztof Rutkowski. Krótko po tym, udało się trafić na pierwszy ślad. Okazało się, że Iwonę zarejestrowały miejskie kamery.

- Kamera nr 7 pokazuje jak inna dziewczyna jest napastowana przez dwóch mężczyzn. W tym momencie pojawia się tam Iwona. Jeden z mężczyzn zwrócił na nią uwagę. Widział, że przechodzi przez przejście dla pieszych i kieruje się w stronę restauracji. Nie możemy wykluczyć, ani w 100 procentach założyć, że to są właśnie oni - mówi Krzysztof Rutkowski.

Zdjęcia z monitoringu publicznie pokazano dopiero dziewięć dni po zaginięciu Iwony. Jak twierdzi Rutkowski, wcześniej policja nawet ich nie zabezpieczyła. Jego zdaniem, zamiast szukać dziewczyny, śledczy tracili czas, sprawdzając fałszywe tropy.

- Podejrzewano, że zamordowały ją osoby z jej najbliższego kręgu - zdradza detektyw Rutkowski.

Dwa dni temu ujawniony został kolejny film. Tym razem za sprawą policji. Zapis pochodzi z godziny 4:12. Widać na nim idącą do domu Iwonę. Jej śladem podąża pijany mężczyzna.

- Mężczyzna średniej budowy ciała, o jasnych włosach, z przewieszonym przez ramię ręcznikiem. Ten mężczyzna mógł zauważyć coś, co może być bardzo istotne w dalszym prowadzeniu sprawy. Nie możemy wykluczyć, że jest on sprawcą zabójstwa tej dziewczyny, ale jest to ostateczność - informuje Jan Kościuk z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.

Za pomoc w odnalezieniu Iwony prezydent Sopotu wyznaczył nagrodę w wysokości 20 tysięcy złotych. Kolejne 25 tysięcy zaoferował detektyw Rutkowski. Szanse na odnalezienie dziewczyny żywej, z każdym dniem stają się jednak coraz mniejsze.

- Wielu ludzi mnie na to przygotowuje, ale ja nie dopuszczam takiej myśli. Dla mnie ona żyje. Oddajcie mi Iwonę. Powiedzcie mi, gdzie ona jest, co się z nią stało. Oddajcie mi moją córkę! - rozpacza Iwona Kinda, matka zaginionej dziewczyny.*

* skrót materiału

Reporter: Rafał Zalewski

rzalewski@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)