Śmiertelny zabieg

Śmiertelny zabieg

21-letnia Karina zmarła po wizycie w nielegalnym gabinecie lekarskim. Była w szóstym tygodniu ciąży. Tuż po zabiegu w gabinecie doktora Pawła Sz. pacjentka straciła przytomność. Lekarz reanimował ją przez dwie godziny. Kiedy w końcu zdecydował się zadzwonić po karetkę, było już za późno. Czemu zwlekał z wezwaniem pomocy i jaki zabieg przeprowadzał młodej matce?

28 lutego 2005 roku Karina Kozik poszła do prywatnego gabinetu doktora Pawła Sz. Rodzina nic o tym nie wiedziała.

- Była u niego z krwawieniem. Lekarz umówił się z nią na 3 marca w Swarzędzu - opowiada Barbara Kozik, matka zmarłej Kariny.

Podczas wizyty doktor Sz., jak twierdzi, miał przeprowadzić zabieg wyczyszczenia macicy po poronieniu. W taką wersję nie wierzy matka Kariny.

- Gabinet w Swarzędzu nie był legalny, nie był zarejestrowany i przystosowany do takich zabiegów. Dla nas to była aborcja - mówi pani Barbara.

- Ten lekarz pracował w szpitalu we Wrześni, miał też legalny gabinet, więc w nim mógł dokonać tego zabiegu - dodaje Arkadiusz Czajkowski, pełnomocnik rodziców zmarłej Kariny Kozik.

3 marca Karina Kozik przyszła do gabinetu Pawła Sz. Podczas zabiegu była także obecna anestezjolog Wanda K.

- Kiedy Karina wyszła, czekał na nią kolega. Wsiadła do samochodu, ujechali około 500 metrów, kiedy kolega zauważył, że Karina się poci i jest jej niedobrze, zaczęła tracić z nim kontakt. Wystraszył się i zadzwonił do tego lekarza. Ten kazał im wrócić do gabinetu. Reanimowali ją na zmianę: ten kolega, lekarz i anestezjolog. Po dwóch godzinach wezwali karetkę pogotowia - mówi Barbara Kozik, matka zmarłej Kariny.

Niestety, było już za późno. Karina zmarła tej samej nocy. Przyczyną śmierci młodej pacjentki było przebicie macicy w czasie zabiegu.

- Ginekolog i anestezjolog zostali postawieni przed sądem pod zarzutem nieumyślnego spowodowania śmierci i narażenia pacjentki na bezpośrednią utratę zdrowia i życia - informuje Joanna Ciesielska-Borowiec z Sądu Okręgowego w Poznaniu.

W 2007 roku sąd skazał lekarzy na półtora roku więzienia. Paweł Sz. i Wanda K. odwołali się i proces zaczął się od nowa. Sprawa nie zakończyła się do dzisiaj.

Początkowo sąd zawiesił lekarzom prawo wykonywania zawodu. Potem zmienił jednak swoją decyzję.

- Sąd uznał, że jest małe prawdopodobieństwo tego, żeby ponownie dopuścili się tego czynu - informuje Joanna Ciesielska-Borowiec z Sądu Okręgowego w Poznaniu.

- Nie można wykluczyć, że także sąd lekarski postanowi zawiesić, czy odebrać panu doktorowi prawo wykonywania zawodu. Postępowanie przeciwko doktorowi zostało wszczęte, na razie jednak zawieszono je do czasu zakończenia postępowania przed sądem powszechnym. Na pewno się nie przedawni - mówi Krzysztof Kordel, prezes rady okręgowej Wielkopolskiej Izby Lekarskiej.

Kolejna rozprawa już za dwa tygodnie. Matka Kariny ma nadzieję, że będzie to jedna z jej ostatnich wizyt w sądzie.

- Moja wnuczka, czy wnuk miałby w tym momencie 5 lat. Życia córce nikt nie wróci, ale chciałabym, żeby zostali ukarani - podsumowuje pani Barbara.*

* skrót materiału

Reporter: Paulina Bąk

pbak@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)