Telewizja przyjechała - mieszkanie się znalazło

Telewizja przyjechała - mieszkanie się znalazło

Pani Anna z Białej Piskiej na Mazurach porusza się na wózku inwalidzkim. Kobieta uwięziona jest w swoim mieszkaniu, od świata dzielą ją strome schody. Nasza bohaterka od półtora roku prosi burmistrza miasta o mieszkanie na parterze. Przez ten czas urzędnicy nie odpowiedzieli jej na żadne pismo! Przełom nastąpił nagle, gdy sprawą zainteresował się reporter Interwencji.

W Białej Piskiej pani Anna mieszka od urodzenia. Kobieta pracowała w tamtejszej szkole podstawowej. Niestety, dwa lata temu jej uporządkowane życie, za sprawą choroby zamieniło się w koszmar.

- Straciła przytomność, karetka zabrała ją do Pisza a później do Olsztyna. Dopiero po 10 dniach lekarze zrobili jej operację, wcześniej dawali jej tylko jeden procent szans na przeżycie - opowiada Krzysztof Rudzieniak, mąż pani Anny.

- Tętniak w głowie mi pękł i mam niedowład kończyn dolnych. Siedzę na wózku - dodaje pani Anna.

Kobieta została uwięziona w mieszkaniu na pierwszym piętrze. Budynek jest tak stary, że nie ma w nim możliwości wybudowania zjazdu dla wózka, którym pani Anna się porusza. A zalecenie lekarskie mówi, że kobieta powinna jak najczęściej wychodzić z domu. Do wolności panią Annę dzieli kilkanaście stopni starych, wąskich schodów.

- Z tego co wiem rodzina oraz sama poszkodowana wielokrotnie pisała prośby do urzędników. Jednak do chwili opublikowania naszego artykułu, żadnej odpowiedzi nie uzyskała - mówi Marta Zysk, dziennikarka "Gazety Piskiej".

- Tych podań zaniosłem ze dwadzieścia, ale nigdy nie dostałem na nie odpowiedzi - potwierdza mąż pani Anny.

Los pani Anny jest w rekach burmistrza miasta. Przez dwa lata jego urzędnicy nie odpowiedzieli na żadne z pism kierowanych do magistratu. Nasz reporter zapytał burmistrza, dlaczego w Białej Piskiej osoby niepełnosprawne są lekceważone przez urzędników.

- Trudno by było osobie, która jest w takim stanie, wysłać pismo z informacją, że my szukamy mieszkania, ale na dzień dzisiejszy takiego nie mamy. Tacy ludzie muszą żyć pewną nadzieją - wyjaśnił Ryszard Szumowski, burmistrz Białej Piskiej.

- Wiele razy byłem u niego biurze, a kiedy podchodziłem do niego na drodze, to uciekał. Mówił, że nie ma czasu, zwodził, że sprawę załatwi. Czekam już dwa lata - mówi Krzysztof Rudzieniak, mąż pani Anny.

Przełom w tej sprawie nastąpił dzień przed przyjazdem naszej ekipy do Białej Piskiej, gdy skontaktowaliśmy się z burmistrzem miasta z prośbą o spotkanie. Ku naszemu zdziwieniu okazało się, że burmistrz... nagle podjął stosowne kroki i znalazł mieszkanie na parterze, gdzie mogłaby przeprowadzić się pani Anna.

- Przebywając na urlopie pomyślałem, że pojeżdżę po mieście i po pytam o to mieszkanie. Byłem u pana Antoniego, który wyraził zgodę na zamianę lokalu. Czyli sprawa znajduje swój finał, myślę, że pozytywny dla pani Ani - powiedział Ryszard Szumowski, burmistrz Białej Piskiej.

- Myślę, że burmistrz zainteresował się sprawą, bo wiedział, że telewizja ma przyjechać - podsumowuje pani Anna. *

* skrót materiału

Reporter: Leszek Tekielski

ltekielski@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)