Wakacyjny horror na drogach

Wakacyjny horror na drogach

Kierowco zwolnij! Zwłaszcza w wakacje. W okresie letnim na drodze ginie wyjątkowo dużo osób. Brawurowi kierowcy zabijają siebie, najbliższych i przypadkowych pieszych. Ci, którzy przeżyli, przez długie lata walczą o odzyskanie sprawności. Mają sparaliżowane ręce, nogi, czasami także poważne zmiany w mózgu. W Interwencji wstrząsająca opowieść ofiar wypadków drogowych.

- Wypadek przy prędkości 50 km /h to tak, jakby samochód spuścić z wysokości10 piętra. Właśnie przywieziono 31-letnią pacjentkę, która ucierpiała w wypadku. Ma złamany kręgosłup, obie kości przedramienia, stłuczone płuca, krwiaka opłucnej. Ogólnie bardzo ciężki uraz - mówi dr Paweł Baranowski, dyrektor Centrum Rehabilitacji STOCER w Konstancinie. 

- W Warszawie mamy zarejestrowane przypadki przekroczenia prędkości nie o 50 - 60km/h a o 186, czy nawet 192 km/h. Średnio w weekend ginie około 40 - 50 osób, czyli jedna klasa szkolna - dodaje Wojciech Pasieczny z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Stołecznej Policji.

Wypadki na drogach powodują nie tylko kierowcy szalejący na drogach miejskich.

Czasami decyduje chwila nieuwagi, zamyślenia, braku wyobraźni.

- Taksówka mi wyjechała. Po dwustu-trzystu metrach hamowania zatrzymałem się dopiero na latarni. Jechałem około 150 km/h. Miałem pierwszeństwo, sprawca zbiegł - opowiada pan Karol, ofiara wypadku samochodowego.

- Nie trzeba szaleństwa, aby doszło do wypadku. Nie wiadomo, czy moja siostra zasłabła, czy nie zauważyła drugiego samochodu. Wyjechała pod inny samochód. Moja żona zginęła na miejscu, siostrzenica umarła po dwóch tygodniach, a siostra po 2 miesiącach - mówi Marek Baranowski, który w wypadku stracił najbliższych.

- Dominik szedł z kolegą na trening piłki nożnej. Jeden pas przeszedł, a na drugim został potrącony przez samochód. 3 miesiące leżał w śpiączce. Zapomniał nas. Uczył się na nowo mówić mama, ciocia - wspomina Aneta Tomczak, matka potrąconego w Białymstoku Dominika.

- Mamy przerażającą statystykę 100 tys. urazów głowy dzieci. W tym 10 tys. urazów, to urazy ciężkie. Mózgu nie da się naprawić - ostrzega dr Anna Łukaszewska z Kliniki Rehabilitacji Pediatrycznej Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie *

* skrót materiału

Reporter: Adam Bogoryja-Zakrzewski

abogoryja@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)