Z przestępcą pod jednym dachem
Schorowany starszy mężczyzna ma zamieszkać z kryminalistą, gdy ten wyjdzie z więzienia! 67-letni Henrk Stańdura z Rybnika jest inwalidą. Przeżył dwa zawały, cierpi na chorobę Parkinsona i cukrzycę. Mężczyzna mieszka w lokalu tymczasowym, który otrzymał od gminy. Niedawno dowiedział się, że urzędnicy dokwaterowali mu obcego mężczyznę. Mariusz B. był wielokrotnie karany. Między innym znęcał się nad własnym dziadkiem.
Nerwy i stres - te emocje nieustannie towarzyszą 67-letniemu Henrykowi Stańdurze z Rybnika. Mężczyzna jest inwalidą. Latami tułał się po stancjach. W 2007 roku wynajął od Zygfryda P. małe mieszkanie. Spłacił wszystkie długi, jakie miał jego poprzednik i sądził, że w końcu los się do niego uśmiechnął.
Niestety, okazało się, że podpisana umowa jest nic nie warta, bo Zygfryd P. nie miał prawa podnajmować mieszkania bez zgody gminy. Dla Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej pan Henryk był dzikim lokatorem. Gmina skierowała więc do sądu pozew o eksmisję. Wyrok zapadł w styczniu tego roku. W tym samym czasie Zygfryd P. zmarł.
- Miasto zrobiło w stosunku do pana Henryka gest. Wskazaliśmy mu pomieszczenie tymczasowe, choć nie mieliśmy takiego obowiązku - mówi Danuta Kolasińska, dyrektor Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Rybniku.
- Cieszyłem się. Lokal nie ma ciepłej wody, ale jest piec. Mam drzewo, to sobie napalę i się umyję - opowiada pan Henryk.
Radość z dwudziestotrzymetrowego lokalu nie trwała długo. Okazało się bowiem, że w umowie najmu mieszkania przy ul. Przemysłowej figuruje nie tylko pan Henryk, ale także Mariusz B. - wnuk człowieka, który nielegalnie podnajął panu Henrykowi wcześniejsze mieszkanie. Schorowany 67-latek przyjąłby lokatora, gdyby nie fakt, że ten... był wielokrotnie karany.
- Nad dziadkiem się znęcał w 2006 roku. Bił, okradał, znęcał się psychicznie i fizycznie - wylicza pan Henryk.
- Dla mnie to jest taki pomysł, jakby puścić pedofila wśród dzieci i później mieć pretensję, że coś się stało - komentuje Tadeusz Dybała ze Stowarzyszenia "Obrońcy Praw Lokatorów" w Rybniku.
- Nie wiem, jaki był wzrok. Nie mieliśmy żadnej wiedzy na ten temat, wysyłając to skierowanie. Myśmy nie popełnili żadnego błędu, wręcz przeciwnie, nasze działanie miało na celu pomóc osobie starszej, schorowanej - mówi Danuta Kolasińska, dyrektor Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Rybniku.
- Ja się nie zgadzam na to, ja się nie dam zabić. Może jeszcze będę z nim w łóżku spał? Albo naprowadzi takich samych, jak on i mnie zabiją w nocy - mówi oburzony pan Henryk.
Jak ustaliliśmy, Mariusz B. już kilkukrotnie wchodził w konflikt z prawem. Obecnie kończy odsiadywanie wyroku za rozbój. Skąd pomysł, by zakwaterować go w jednym pomieszczeniu ze schorowanym inwalidą? Gmina twierdzi, że nie miała wyjścia. Bo kiedy Mariusz B. nie siedział, zamieszkiwał u swego nieżyjącego już dziadka.
- Proszę pamiętać, że dla mnie ten skazany nie został pozbawiony praw. Muszę pamiętać o tym, że on też ma prawo domagać się wykonania wyroku w słuszny sposób - mówi Danuta Kolasińska, dyrektor Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Rybniku.
Rybniccy Obrońcy Praw Lokatorów postanowili nie dopuścić do dokwaterowania panu Henrykowi Mariusza B. W towarzystwie naszej kamery, udali się do Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej. Emocji nie brakowało.
- Ja mam w pokoju nad drzwiami hak, będziecie mieli trupa w mieszkaniu. Z góry i napiszę oświadczenie i was prokurator weźmie za tyłek - mówił pan Henryk.
W czasie burzliwego spotkania padły jednak ważne deklaracje. Dyrektor ZGM zapewniła nas, że jak tylko administracja otrzyma dokumenty z więzienia, Mariusz B. zostanie z umowy wykreślony.
- Mogę zagwarantować, że do końca sierpnia ta umowa zostanie poprawiona. To kwestia jednego dokumentu, który do nas jeszcze nie trafił- zapewniła Danuta Kolasińska, dyrektor ZGM w Rybniku.*
* skrót materiału
Reporter: Irmina Brachacz
ibrachacz@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)