Zapłacą za dobre serce
Błagała o pieniądze na życie. Teraz nie chce spłacać pożyczek. Bożena K. z niewielkiej miejscowości na Mazurach namówiła rodzinę i znajomych, by wzięli dla niej kredyt w firmie Provident. Zaufało jej kilkanaście osób. Niektórzy brali pożyczki nawet czterokrotnie! Problem pojawił się, gdy Bożena K. przestała spłacać raty. Co zrobiła z pieniędzmi - nie wiadomo.
Anna i Kazimierz Kowalscy z Łankiejm koło Kętrzyna cztery razy brali kredyt w firmie Provident, nigdy dla siebie. Pieniądze oddawali swojej szwagierce Bożenie K., która ubłagała ich, żeby wzięli kredyt dla niej.
- Tak od razu nie byliśmy skłonni jej wziąć tego kredytu. Musieliśmy to przemyśleć, bo sami mamy kredyt, ale po dwóch tygodniach znowu przyszła i płakała - mówi Anna Kowalska.
- Do mnie mówiła, że brakuje jej na życie. Co się z tymi pieniędzmi później działo, to nie wiem. Tyle ludzi naciągnęła, że się w głowie nie mieści - dodaje Dariusz Kowalski.
Jako kucharka, Bożena K. zarabia tylko tysiąc złotych miesięcznie. Aby podnieść swój poziom życia, trzy lata temu kobieta przekonała swoją daleką krewną Teresę Trąbkę do wzięcia kredytu w Providencie. Pani Teresa nie zdawała sobie sprawy, że jest już siedemnastą osobą, która wyświadcza podobną przysługę Bożenie K.
- Zlitowałam się nad nią po prostu. Mówiła, że bardzo są jej potrzebne te pieniądze - wspomina pani Teresa.
Nie wiadomo jak długo jeszcze Bożena K. brałaby kolejne kredyty na rodzinę i znajomych. Sprawa wydała się, gdy kobieta przestała płacić raty. Wtedy ludzie, którzy jej "pomagali" dowiedzieli się, że mają niespłacone pożyczki.
- Od razu poszłam do niej właśnie. Wyszedł mąż i powiedział, że jej nie ma. Spytałam, czy jego zdaniem, ja mam za nich spłacić ten kredyt. Zaproponował, że jeśli nie chcę tego zrobić, to mogę iść odsiedzieć karę. My płacimy, a oni na wczasy jeżdżą - opowiada Teresa Trąbka.
- To był błąd, że wzięłam jej pożyczkę, ale twierdziła, że ją spłaci. Nie spłaciła, a remonty w domu sobie robi i chodzi zadowolona - dodaje Barbara Lizio, która także wzięła pożyczkę dla Bożeny K.
Chyba najwięcej kredytów Bożeny K. muszą spłacić Anna i Kazimierz Kowalscy. Są winni firmie Provident około 9 tysięcy złotych. Pani Anna jest bezrobotna, wychowuje trójkę dzieci. Małżonkowie przestali regulować bieżące rachunki, często nie stać ich na chleb.
- Żeby nie pomoc rodziny i obcych ludzi, to byśmy chyba umarli z głodu - rozpacza Anna Kowalska.
- Mąż mnie wygnał do niej i powiedział, że ma mi napisać oświadczenie, że tę pożyczkę brałam dla niej. Poszłam prawie z płaczem, to mi napisała - opowiada Teresa Trąbka.
Do swojej szwagierki postanowiła pójść również Anna Kowalska. Rozmowę z Bożeną K. nagrała ukrytą kamerą. Pani Bożena obwinia o wszystko przedstawicielkę Providenta Mariettę M.
Anna Kowalska: Przyszłam zapytać, jak zamierzasz nam pomóc, bo już przyszło pismo z windykacji.
Bożena K.: To wszystkim przyszło. Tak wyszło, bo ona mnie w to wciągnęła.
Anna Kowalska: Ale kto cię wciągnął? Ta Marietta?
Bożena K.: Tak.
Anna Kowalska: To co, ona zaprosiła cię, żeby naciągać?
Bożena K.: Tak, żeby po prostu kogoś tam załatwić. Ona będzie mieć klienta, to tamto. Potem, wiesz, pożyczka goniła pożyczkę i stąd to się wszystko wzięło.
Przedstawicielka Providenta, Marietta M., która udzielała kredytów dla Bożeny K. dziś już nie pracuje w tej firmie. Podkreśla, że umowę o pracę rozwiązano za porozumieniem stron. Pani Marietta mówi, że nie wiedziała o tym, iż znajomi i rodzina brali pożyczki dla Bożeny K.
- Nic o tym nie wiedziałam. Jakby pani Bożena się ze mną dzieliła tymi pieniędzmi, to ja bym była tak ustawiona - powiedziała była przedstawicielka Providenta.
- To przykre, że firma Provident zatrudnia osoby, które są nieuczciwe, że nie prowadzi kontroli pracowników - mówi Ewa Kisielewska, dziennikarka Gazety Olsztyńskiej.
Anna i Kazimierz Kowalscy mają spłacić 9 tysięcy złotych do połowy sierpnia, albo sprawa trafi do komornika. W wydziale windykacji Providenta przypominają im, że przecież ich podpisy widnieją pod umową. W centrali firmy powiedziano Interwencji, że umowy z inspiracji Bożeny K. będą ponownie weryfikowane.
- Postanowiliśmy jeszcze raz zrobić kontrolę w tej miejscowości. Pojadą tam nasi pracownicy i spotkają się ze wszystkimi osobami, które wzięły pożyczkę w naszej firmie. Mam nadzieję, że teraz ta sprawa zostanie wyjaśniona - zapewnił Tomasz Trabuć, rzecznik prasowy firmy Provident.*
* skrót materiału
Reporter: Ewa Pocztar-Szczerba
epocztar@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)