Gdzie jest szaleniec?

Gdzie jest szaleniec?

Wracamy do historii pani Justyny z Zielonej Góry. Kobieta padła ofiarą obsesji tajemniczego mężczyzny, który wydzwaniał, pisał setki wulgarnych SMS-ów, a nawet zamieścił jej ogłoszenie w internecie jako prostytutki. Pani Justyna straciła pracę i przyjaciół. W końcu ustaliła, gdzie mieszka szaleniec. Okazał się nim Thomas S. Mężczyzna ścigany jest w Niemczech za podobne wykroczenia. Czy to koniec dramatu kobiety?

- Prawo jest niedoskonałe. Żyjemy w dzikim kraju. Wszędzie na świecie wszystko, co on wyrabiał w stosunku do mnie, traktowane byłoby jako przestępstwo. A u nas tylko jako wykroczenie - żali się pani Justyna.

Thomas Gunter Herman S. z Berlina dał ogłoszenie w lokalnej prasie w Zielonej Górze, że poszukuje sekretarki. Gdy zgłosiła się koleżanka Justyny Jabłońskiej, okazało się, że pracodawcy nie chodzi tylko o pracę, ale i o seks. Znajoma nie skorzystała z oferty. A Thomas S. zaczął jej wysyłać złośliwe SMS-y i dzwonić co kilka minut. 

Pech chciał, że Justyna Jabłońska rozpoznała jego głos na automatycznej sekretarce. Wcześniej mężczyzna wynajmował od niej mieszkanie. Od tego czasu Thomas S. zaczął się mścić na pani Justynie.

- Skopiował jej zdjęcie z biura nieruchomości i strony erotyczne jej pozakładał. Klienci do niej wydzwaniali. Proszę się wczuć w sytuację osoby, która nagle dostaje telefony z pytaniami, ile bierze za noc - mówi koleżanka Justyny Jabłońskiej.

To powitanie, które dręczyciel nagrał na poczcie głosowej telefonu komórkowego pani Justyny Jabłońskiej:

"Witam panowie. Jestem młoda, zadbana kobieta i zapraszam na seks. Jedna noc kosztuje 2 tysiące złotych. Justyna Jablonska. Zielona Gora, ulica D..."

Dręczyciel skutecznie krok po kroku niszczył pani Justynie życie. Przez niego odszedł od niej chłopak. Gdy złośliwy mężczyzna zaatakował telefonami jej firmę, szef uległ sugestiom Thomasa S. i zwolnił Justynę Jabłońską. Telefonami z niewybrednymi uwagami męczeni też byli ci znajomi, którzy nie zdążyli się jeszcze od niej odwrócić.

- Rzuciłam komentarz pod jego adresem, że to według mnie jest człowiek z dużymi kompleksami. Wtedy zaczęła się już z moim telefonem jazda bez trzymanki. Doszło nawet do 600 połączeń w ciągu nocy - opowiada koleżanka Justyny Jabłońskiej.

Choć i Justyna Jabłońska, i jej znajomi zgłaszali wszystko policji, ta nie potrafiła ustalić, kto w tak niewybredny sposób ich dręczy. Pani Justyna postanowiła więc wziąć sprawy w swoje ręce i sama ustaliła pod jakim adresem w Zielonej Górze mieszka Thomas S.

- Po bodajże dwóch dniach dokonano aresztowania - mówi pani Justyna.

- W jego mieszkaniu zabezpieczono dwa komputery, setki sztuk kart telefonicznych oraz karty bankomatowe. Po ustaleniu prawdziwych danych tego pana okazało się, że prokuratura berlińska wydała za nim europejskie nakazy aresztowania. Został skazany na 3 lata więzienia za przestępstwa, które popełnił na terenie Niemiec - informuje Grzegorz Szklarz z Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.

- Ma mnóstwo wyroków od 1986 roku i cały czas popełnia te same przestępstwa. Odpowiadał za groźby karalne, za stosowanie przemocy fizycznej i używanie nielegalnych dokumentów - dodaje pani Justyna.

Pewny jest tylko fakt, że Thomas Gunter Herman S. trafił do aresztu 28 maja oraz to, że prokuratura wnioskowała o jego tymczasowe aresztowanie na trzy miesiące. Jednak sąd nie przychylił się do tej prośby.

- Ten pan ukrywał się przed niemieckim wymiarem sprawiedliwości, więc uważaliśmy, że będzie się ukrywał także przed polskim. Mógł próbować zacierać ślady popełnionego przez siebie przestępstwa w internecie oraz wpływać na innych świadków - mówi Grzegorz Szklarz z Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.

- Dzwoniłam do sądu i pani powiedziała mi, że z akt wynika, że mężczyzna przebywa do dyspozycji sądu w areszcie. Tak wynika z akt sądowych - mówi Małgorzata Stanisławska z Komendy Miejskiej Policji w Zielonej Górze.

Z naszych informacji wynika, że Thomas S. spędził tylko miesiąc w areszcie, bo już 25 czerwca spotkał się z właścicielem mieszkania, które wynajmował. A potem, starym zwyczajem przypomniał o sobie SMS-ami Justynie Jabłońskiej i jej znajomym. Gdzie więc przebywa Thomas S.?

- Sąd zastosował wobec tego pana dozór policji i zobowiązał go do stawiania się raz w tygodniu w Komendzie Miejskiej Policji w Zielonej Górze - informuje Grzegorz Szklarz z Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.

- Nasz dyżurny prowadzi książkę dozorów i nie ma takiej informacji. Jeżeli nawet tak jest, to jeszcze do nas nie dotarła o tym wiadomość - mówi Małgorzata Stanisławska z Komendy Miejskiej Policji w Zielonej Górze.

Próbujemy sami znaleźć Thomasa S. Jednak w wynajmowanym przez niego mieszkaniu nikt nie otwiera nam drzwi.

- Kilkaset metrów obok mnie wynajmuje mieszkanie, chodzi po Zielonej Górze i tylko czekać, aż zapuka do moich drzwi - mówi Justyna Jabłońska.*

* skrót materiału

epocztar@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)