Kacperek nie żyje, nie ma winnego
Tragiczny wypadek i brak winnego. W sierpniu 2007 roku państwo Moczowie wybrali się na zakupy do Czech. Na jednym ze skrzyżowań w ich samochód z ogromną prędkością wbił się motocyklista z Czech. W wypadku zginął 3-letni Kacperek. Choć od zdarzenia minęły niemal trzy lata, a motocyklista przekroczył prędkość, ani czeska, ani polska prokuratura nie potrafią ustalić winnego tragedii.
Państwo Moczowie mieszkają w małej miejscowości Łaziska przy granicy polsko-czeskiej. Pan Bogusław pracował w czeskiej kopalni. Pani Sabina zajmowała się domem i dzieckiem, wówczas 3-letnim Kacperkiem. Do Czech jeździli również na zakupy. Pojechali także w sierpniu 2007 roku. Nie wszyscy wrócili...
- Kiedy wjechaliśmy na skrzyżowanie, uderzył w nas motocyklista. Samochód się przewrócił, a motor na metr wbił się w auto. Zgniótł synowi głowę. Kacperek nie miał żadnych szans. Czeska policja zmierzyła, że motocyklista jechał 100 km/h, a polska 120km/h. Tu jest ograniczenie do 70km/h - opowiada Bogusław Mocz, ojciec Kacperka.
Dramat rodziny pogłębił sposób traktowania przez tamtejszą policję. Czesi z góry założyli, że to pan Bogusław jest winny śmierci dziecka, mimo, że ten twierdzi, że nie mógł widzieć motocyklisty.
Czeska prokuratura sporządziła dwie opinie, jak się okazało - sprzeczne. Jedna mówiła o przekroczeniu prędkości przez czeskiego motocyklistę, a druga zarzucała wymuszenie pierwszeństwa przez polskiego kierowcę. Mimo to, czeskie organy ścigania uznały pana Bogusława za winnego i przekazały wniosek o jego ściganie do Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu Śląskim.
- Z całą pewnością dowody zgromadzone w sprawie nie dawały podstawy do tego, żeby sprawę prowadzić przeciwko panu Moczowi. Zasadą jest, że gdy mamy dwie wykluczające się opinie, to należy zasięgnąć kolejnej - mówi Tomasz Bosakowski, adwokat państwa Moczów.
Trzecia opinia, sporządzona przez polskich biegłych wykluczała jakąkolwiek winę pana Bogusława. Na tej podstawie prokuratura w Wodzisławiu umorzyła śledztwo przeciwko Polakowi. Jednocześnie odmówiła oskarżenia Czecha, co groziło tym, że sprawca śmierci dziecka zostanie nieustalony.
- Ta decyzja w ocenie prokuratury krajowej i okręgowej była decyzją przedwczesną, ale na dzień dzisiejszy nie będę się wypowiadał w tej kwestii - poinformował Rafał Figura z Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu Śląskim.
Prokuratura w Wodzisławiu wszczęła ponownie śledztwo. Kolejna opinia, sporządzona przez Zakład Medycyny Sądowej w Krakowie miała rozwiać wszelkie wątpliwości. Zdaniem prokuratury tylko skomplikowała sytuację.
- Ta opinia jest korzystna dla obywatela polskiego, niemniej wnioski wynikające z niej nie są jasne jeśli chodzi o odpowiedzialność obywatela polskiego. Podjęliśmy decyzję o konieczności uzupełnienia tej opinii - mówi Rafał Figura z Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu Śląskim.
We wnioskach opinii czytamy: "Nie ma podstaw do przypisania kierowcy samochodu Peugeot działania nierozważnego, bowiem jego błędna decyzja była konsekwencją nieprawidłowego i nieprzewidywalnego sposobu jazdy motocyklisty. (...) Motocykliście R. N.. można przypisać zarówno istotne współprzyczynienie się do zaistnienia wypadku, jak i wyłączne sprawstwo".
Polska prokuratura prawdopodobnie oskarży czeskiego motocyklistę, ale nie wyklucza przedstawienia zarzutów również polskiemu kierowcy za istotne przyczynienie się do wypadku. Dodatkowym problemem jest od roku brak komunikacji między polskimi, a czeskimi organami ścigania.
- Nie mamy na dzień dzisiejszy informacji, czy postępowanie jest kontynuowane przeciwko obywatelowi czeskiemu w Czechach, czy obywatel czeski jest przesłuchiwany w charakterze podejrzanego, czy otrzymał zarzuty - mówi Rafał Figura z Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu Śląskim.
Rodzice Kacperka mają pretensje do czeskich i polskich organów ścigania o to, że śledztwo trwa tak długo. Jednak największy żal mają do czeskiego motocyklisty, który nawet ich nie przeprosił.*
* skrót materiału
Reporter: Agnieszka Zalewska
azalewska@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)