Kłótnia to ich żywioł
Tego konfliktu nie sposób rozwiązać. Wracamy do mieszkańców bloku przy ulicy Kościelnej w Międzyrzecu. Rok temu kilka rodzin toczyło wojnę z uciążliwą, ich zdaniem, sąsiadką. Antonina Cisak miała po alkoholu wszczynać awantury i dewastować klatkę schodową. Dziś w bloku dalej wrze, ale kłócą się ci, którzy wcześniej oskarżali panią Antoninę. Nie zmieniła się tylko lista zarzutów.
Po raz pierwszy w bloku przy Kościelnej byliśmy pół roku temu. Życie tu przypominało wówczas szkołę przetrwania. Zdaniem mieszkańców, wszystkiemu winna była jedna z sąsiadek - Antonina Cisak. Za jej sprawą, blok regularnie zamieniał się w pole walki.
- Przychodzi pijana, chlaszcze drzwiami. Jej syn też pije wódę. Nie mogę przekręcić kluczyka w skrzynce pocztowej, bo powpychali zapałki. Już czwarty raz wyjmuję - mówił w 2009 roku Andrzej B., mieszkaniec bloku przy ul. Kościelnej.
- To już czwarty, czy piąty wizjer z kolei. Ta pani zamalowuje mi je - twierdziła Alicja S., lokatorka bloku przy ul. Kościelnej.
W zeszłym roku w związku z panią Antoniną policja interweniowała ponad 20 razy. Mieszkańcy Kościelnej napisali do urzędników około stu skarg. Burmistrz skierował do sądu wniosek o jej eksmisję. Sprawa jednak utkwiła w sądzie.
Po naszej wizycie, w sprawie pani Antoniny nastąpił niespodziewany zwrot. Okazało się, że jeden z podpisów na petycji w sprawie usunięcia sąsiadki został sfałszowany. Sprawa trafiła do sądu. Między mieszkańcami Kościelnej ponownie zawrzało.
- To Brodawka te podpisy podrobił! Myślał, że znajdzie durnia - mówi Alicja S., która mieszka przy ul. Kościelnej.
- Front walki się zmienił. Teraz dla pana Brodawki to państwo S. są źli, a pani Antonina już nie - wyjaśnia Łukasz Prusak, dziennikarz tygodnika "Wspólnota".
W marcu tego roku, sąd uznał pana Brodawkę za winnego fałszerstwa. Na Kościelną pojechaliśmy więc jeszcze raz. Okazało się, że ci, którzy kiedyś wypowiadali się chętnie, dziś nie zgadzają się na pokazanie twarzy. Odsłaniają ją natomiast ci, po których najmniej można by się tego spodziewać.
- Każdy dla nich jest k...a i pijak... Jak człowiek jest w porządku, to nie będzie z drugiego robił alkoholika - mówi o sąsiadach Antonia Cisak.
- Z tymi awanturami i zapałkami to nieprawda. Mówiłam tak, bo byłam źle nastawiona. Ja nie wiedziałam, kto mówi prawdę - twierdzi Czesława Brodawka.
Kilka tygodni temu wojna na Kościelnej weszła na nowy poziom. Pani Czesława i jej mąż nie mają już pretensji do pani Antoniny. Twierdzą, że padli ofiarą manipulacji. A wszystkiemu winni są sąsiedzi, z którymi pół roku temu razem pełnili rolę oskarżycieli.
- Było łupane do drzwi i były mazane drzwi, ale to robiła pani S., a później wmawiała nam, że to Cisakowa robi. My w to uwierzyliśmy - wyjaśnia Czesława Brodawka.
- Brodawka to wszystko robi! Póki jej nie było, to był spokój - twierdzi z kolei Alicja S.
- Dokąd będę żyła, nie odezwę się do Alicji S. - zapowiada Antonina Cisak.*
* skrót materiału
Reporter: Rafał Zalewski
rzalewski@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)