Miłość, zazdrość i strzelanina emerytów
Emeryt postrzelił sąsiadkę, bo niszczyła jego związek! Wszystko zaczęło się od wojny pani Zofii i pani Krystyny o 80-letniego pana Czesława z Warszawy. Mężczyzna związał się z panią Zofią, co wywołało zazdrość u pani Krystyny. Kobieta głośno krytykowała uczucie zakochanych. Były kłótnie, awantury i wyzwiska. W końcu pan Czesław nie wytrzymał. Wziął pistolet gazowy i... postrzelił zazdrosną kobietę. Konfliktu jednak nie rozwiązał.
- Ona idzie do niego, nocuje, a rano wychodzi z łóżka, leci do przychodni, ciśnienie mierzy - mówi pani Krystyna, postrzelona przez pana Czesława.
- Ona mówi, że ja do niego chodzę, całe noce się łajdaczę. Przecież to jest człowiek chory umysłowo - odpowiada pani Zofia, znajoma pana Czesława.
Kłótnie, wyzwiska, sąsiedzkie spory. Taka atmosfera od kilku lat panuje na jednym z warszawskich osiedli. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że stronami konfliktu są dwie starsze kobiety. Powód? Zazdrość o 80-letniego pana Czesława.
- Pani Krysia zaczepiała tego pana przez dwa lata. Cały czas mu ubliżała. To i tak ten pan miał cierpliwość. Ja bym wcześniej porządek zrobiła - twierdzi sąsiadka pani Krystyny.
- Ona opowiada, że się niewłaściwie zachowujemy, a my sobie tylko siedzimy - mówi pani Zofia, znajoma pana Czesława.
Nie dla wszystkich jednak zachowanie pana Czesława i jego znajomej było normalne. Pani Krystyna poczuła się zgorszona amorami staruszków, dlatego postanowiła interweniować.
- Siedziałam sobie i wzięłam go za ręką, a ona aż wstała, gdy to zobaczyła. Krzyczała, że go za ch... trzymam - relacjonuje pani Zofia.
- Usiądzie tak i się rozkraczy. Zamiast majtki mieć obcisłe, to ma szerokie, cała ta "broszka" jej leży na ławce. Przecież tam ludzie chodzą - mówi pani Krystyna.
Pan Czesław, zmęczony wysłuchiwaniem plotek kierowanych przeciwko niemu i jego znajomej, postanowił zakończyć konflikt. Wybrał zaskakujące rozwiązanie.
- Stanął naprzeciw okna i wyjął pistolet, myślałam, że dziecięcy. Powiedział, że mnie załatwi - wspomina pani Krystyna.
Później wywiązała się prawdziwa awantura.
- Starsza kobieta siedziała ze swoim znajomym. W pewnym momencie podszedł do niej 80-letni mężczyzna i zażądał, aby ten mężczyzna sobie poszedł. Użył do tego dosyć ostrych słów, wywiązała się sprzeczka - informuje Maciej Karczyński z Komendy Stołecznej Policji.
- Uderzył mnie w twarz. Aż do oka miałam rozwalone. Później wyrwałam się i uciekłam, bo wiedziałam, że on strzela, a mi się tu broczy krew. Pobiegłam w stronę śmietnika, a on jeszcze raz strzelił. Znaleźli łuskę - opowiada pani Krystyna.
- To że ona ma twarz posiniaczoną, to dlatego, że z tego strachu i huku, wpadła w krzaki. To jest jej małpi gaj i ona musiała tam paść. A powiedziała, że on ją strzelił w rękę - twierdzi pani Zofia.
- U pani Krystyny szczęście w nieszczęściu polegało na tym, że te obrażenia dotyczyły śródręcza. Każda rana postrzałowa w innej okolicy ciała niesie w sobie ogromne zagrożenie, nawet utraty życia - informuje Jacek Bierca ze Szpitala na Solcu w Warszawie.
Krewkiego staruszka zabrała policja. Po przesłuchaniu został wypuszczony.
- Mężczyźnie zostały postawione zarzuty kierowania gróźb karalnych oraz zmuszania do określonego zachowania. Są one zagrożone karą do trzech lat pozbawienia wolności - mówi Maciej Karczyński z Komendy Stołecznej Policji.
- Nawet spokojny człowiek może zostać wyprowadzony z równowagi, jeśli na przykład ktoś jest zakochany, a sąsiadka zaczyna się bardzo nachalnie wtrącać w jego życie - mówi Tomasz Łysakowski, psycholog społeczny.
- Nie można tak sobie wyjąć broni tylko dlatego, że jest się zdenerwowanym na sąsiadkę - przestrzega Maciej Karczyński z Komendy Stołecznej Policji.
Reporterki: Małgorzata. Frydrych, Iza Kondracka
mfrydrych@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)