Pił, kierował, zabił - jest wolny
Wsiadł pijany do samochodu i zabił. Teraz chodzi wolny. 47-letni mężczyzna stracił panowanie nad samochodem i uderzył w grupę rowerzystów z Białej Podlaskiej. Zabił jednego z nich. Mimo że kierowca miał 3 promile alkoholu we krwi, sąd uznał, że nie ma podstaw, by trafił do aresztu. Rodzina rowerzysty jest w szoku.
9 maja pani Jolanta wraz z mężem Marianem i sąsiadką wyruszyła na wycieczkę rowerową. Wracając, zaledwie 300 metrów od ich domu wpadł na nich rozpędzony samochód, następnie wypadł z drogi i uderzył w drzewo.
- Do wypadku doszło w miejscu, gdzie umieszczono znak o robotach drogowych i ograniczeniu prędkości do 30 km na godzinę. Na łuku drogi kierowca stracił panowanie nad samochodem. Cała siła uderzenia została skierowana na 52-letniego rowerzystę - relacjonuje Renata Laszczka-Rusek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Ciężko rannego i nieprzytomnego rowerzystę - pana Mariana - zabrano do szpitala. Trafił tam także sprawca wypadku, Marek R. Był pijany. Badanie krwi wykazało, że miał ponad 3 promile. Mężczyzna wyszedł ze szpitala po trzech dniach. Prokuratura nie wystosowała wniosku o areszt. Prof. Piotr Kruszyński - karnista z Uniwersytetu Warszawskiego - uważa, że to błąd.
- Były ciężkie skutki tego wypadku, ludzie znaleźli się w szpitalu. Wydaje mi się, że powinno się wystąpić o areszt od razu po wypadku. Niepotrzebnie prokuratura zwlekała - mówi profesor.
Początkowo wydawało się, ze ranny rowerzysta wraca do zdrowia. Jednak po kilku dniach zapadł w śpiączkę, z której już się nie wybudził. Zmarł 30 maja.
Po śmierci rowerzysty prokuratura zwróciła się o opinię do biegłego. Ekspert nie miał wątpliwości - pan Marian zmarł na skutek obrażeń poniesionych w wypadku. Dopiero wówczas prokuratura nakazała policji zatrzymać Marka R. i wystąpiła do sądu z wnioskiem o areszt.
- Policjanci zatrzymali 47-latka w swoim mieszkaniu. W chwili tego zdarzenia mężczyzna był pijany, miał ponad promil alkoholu w organizmie - informuje Renata Laszczka-Rusek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
- Prokuratura skierowała do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie Marka R. uzasadniając to surowością grożącej mu kary - opowiada Stanisław Stróżak, szef Prokuratury Rejonowej w Białej Podlaskiej.
Sąd w Białej Podlaskiej nie uwzględnił wniosku prokuratury o areszt. Uznał, że Marek R. przyznał się do winy, więc nie utrudnia śledztwa. Dodatkowo, według sądu, prokuratura zbyt późno wystąpiła z wnioskiem o areszt. Mężczyzna po 48 godzinach wyszedł na wolność.
- Ja nie jestem zwolennikiem stosowania aresztu tymczasowego, tylko dlatego, że grozi podejrzanemu surowa kara, ale są przypadki szczególne, drastyczne. Trzy promile alkoholu to ogromna ilość, kierowca musiał być w sztok pijany. Jeżeli pijak powoduje wypadek z ofiarą śmiertelną, to absolutnie powinno się zastosować ten areszt - uważa prof. Piotr Kruszyński, karnista z Uniwersytetu Warszawskiego.
- Właściwie tu nie chodzi o represjonowanie tego człowieka, ale o efekt demoralizujący. Pojawia się tu niebezpieczna refleksja, że właściwie nic się nie stało, człowiek chodzi wolny. Prokuratura powinna się odwołać od tego postanowienia. Słyszałem, że się nie dowołała. To karygodne zaniedbanie. Powinna jeszcze raz wystąpić o areszt.
- dodaje Marek Pietrzela, publicysta Dziennika Wschodniego.
Rodzina zmarłego rowerzysty nie może zrozumieć, dlaczego tak łaskawie potraktowano mężczyznę, który po pijanemu doprowadził do tak tragicznego wypadku.
- Wiedział, co robi wsiadając do samochodu. Mam żal do prokuratury - mówi Grzegorz Bujnik, syn ofiary.*
* skrót materiału
Reporter: Artur Borzęcki aborzecki@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)