Płukałeś usta - nie jedź!
Kierowcy uważajcie! Jeśli używaliście płynu do płukania ust, nie wsiadajcie od razu za kierownicę. Taki błąd popełnił Pan Jacek Wilkans. Mężczyznę zatrzymali policjanci i zbadali alkomatem. Okazało się, że miał 0,7 promila alkoholu w wydychanym powietrzu! Choć kolejne badania wykazały, że kierowca jest trzeźwy, policjanci zatrzymali mu prawo jazdy.
- Sam jestem zwolennikiem surowego karania pijanych kierowców, bardzo mi przykro, że zostałem wrzucony z nimi do jednego worka - mówi Jacek Wilkans, któremu policja zatrzymała prawo jazdy.
27 maja Jacek Wilkans, jak co dzień rano, po porannej toalecie i śniadaniu wsiadł w samochód i ruszył do pracy. Za domem sąsiada zauważył patrol drogówki. Nie przestraszył się jednak, bo nie miał nic na sumieniu.
- Zostałem zatrzymany do rutynowej kontroli. Policjant poprosił mnie o dmuchnięcie w alkomat, który wykazał, że miałem kontakt z alkoholem. Poinformowałem policjantów, że jedyną substancją, z którą miałem kontakt w ostatnich kilku minutach był płyn do płukania jamy ustnej - opowiada Jacek Wilkans.
- Badanie wykazało 0,35 mg na litr alkoholu w wydychanym powietrzu, w przeliczeniu jest to 0,7 promila alkoholu - informuje Piotr Budzyń z Komendy Miejskiej Policji w Piekarach Śląskich.
Po piętnastu minutach policjanci powtórzyli badanie. Tym razem alkomat wskazywał zero alkoholu w organizmie pana Jacka. To jednak nie przekonało funkcjonariuszy.
- Jeden z nich poinformował mnie, że jest to przestępstwo i zostanie mi zatrzymane prawo jazdy do wyjaśnienia - opowiada pan Jacek.
- Mogę przypuszczać, że policjant był nadpobudliwy. Oczywiście ma do tego prawo, ale ma też rozum, żeby wiedzieć, że ten człowiek był trzeźwy, bo wynika to z drugiego i trzeciego badania. Na zdrowy rozum powinien oddać temu człowiekowi prawo jazdy i nie angażować całego aparatu ścigania - uważa Maciej Brzeziński z tygodnik motoryzacyjnego Autoświat.
Policjanci zabrali jeszcze pana Jacka na badanie krwi. Kierowca miał nadzieję, że to ostatecznie rozwieje wszystkie wątpliwości. Bardzo się zdziwił, kiedy okazało się, że na wynik będzie musiał poczekać miesiąc.
- Próbka krwi została przekazana do laboratorium kryminalistycznego w Katowicach. Oczekujemy w tej chwili na wyniki. Na ich postawie prokurator podejmie decyzje o umorzeniu postępowania lub o skierowaniu aktu oskarżenia do sądu - informuje Piotr Budzyń z Komendy Miejskiej Policji w Piekarach Śląskich.
Pan Jacek od dwóch tygodni wszędzie chodzi więc na piechotę i niecierpliwie czeka na wynik badania krwi.
- To, że nie mam prawa jazdy bardzo utrudnia mi życie. W każdej chwili spodziewamy się powiększenia rodziny, żona będzie rodzić i ja jako kierowca jestem niezbędny - mówi pan Jacek.
- W tym wypadku działanie policjantów było jak najbardziej słuszne. Tłumaczenia ludzi, których zatrzymujemy są bardzo różne, począwszy od tego że tuż przed kontrolą osoba zjadła dwa kilogramy jabłek, że jest pod działaniem kropli na gardło albo o zjedzeniu półtora kilograma cukierków i batoników - informuje Włodzimierz Mogiła z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
Okazuje się, że pan Jacek nie jest jedyną osobą, która znalazła się w niechlubnym gronie pijanych kierowców, chociaż alkoholu nie spożywała. Produktów, które mogą wpędzić kierowców w poważne kłopoty jest znacznie więcej.
- Pozytywny wynik możemy wydmuchać jeśli piliśmy, czy mieliśmy w ustach piwo bezalkoholowe, słodycze, po wizycie u dentysty, który daje nam do wypłukania płyn odkażający zawierający alkohol. Jeśli jedliśmy batonik, piliśmy piwo bezalkoholowe albo płukaliśmy usta płynem odkażającym, powinniśmy poinformować o tym policjanta i nie dmuchać. Podejrzewam, że większość policjantów zgodzi się na odczekanie kwadransa, tak nakazuje nawet instrukcja obsługi alkomatu - podsumowuje Maciej Brzeziński z tygodnika motoryzacyjnego Autoświat.*
* skrót materiału
Reporter: Paulina Bąk
pbak@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)