Przed sąd za sadzonkę

Przed sąd za sadzonkę

Jak daleko można się posunąć, żeby zaszkodzić sąsiadowi? Dwaj rolnicy z Sulistrowa na Podkarpaciu kłócą się przed sądem o... sadzonkę modrzewia. Jeden oskarżył drugiego o rozjechanie drzewka ciągnikiem. W gorący spór o szkodę wartą złotówkę zaangażowana została policja oraz sąd.

Stanisław Kozielec i Wacław Serwiński. Cioteczni bracia i sąsiedzi przez miedzę. Jednak wspólna droga od lat dzieli rolników. Kilka miesięcy temu pan Wacław oskarżył kuzyna o najechanie ciągnikiem na jego gałązkę modrzewia. Koszt szkody, uwaga - 1 zł.

- To jest właśnie ta sadzonka. Nie ma tu śladu ciągnika, złamana jest chyba ręcznie. I on na mnie zrzucił winę. Koszt sadzonki to jeden złoty, choć ja wiem, że takie sadzonki są po 40-50 groszy - opowiada Stanisław Kozielec, rolnik z Sulistrowa. 

- To, proszę panią, nie chodzi o jeden złoty, tylko o to, że on wjeżdża na moją posesję. Nie jeździ koleinami, jak wszyscy - odpowiada Wacław Serwiński, sąsiad Stanisława Kozieńca.

Stanisława Kozielca wezwano do pobliskiego komisariatu. Tam, po przesłuchaniu przez zastępcę komendanta, sporządzono protokół i sprawa nabrała oficjalnego biegu. Finał znalazła w sądzie.

- Kiedy zgłasza się do nas człowiek i informuje, że zostało zniszczone jego mienie, a jednocześnie składa wniosek o ściganie, policja musi przeprowadzić odpowiednie postępowanie. Ustawodawca nie określił tutaj wysokości strat - informuje Marek Cecuła z policji w Krośnie.

- Sąd Rejonowy w Krośnie wymierzył Stanisławowi K. karę nagany. Mężczyzna złożył sprzeciw, czym spowodował, że będzie się toczyło normalne postępowanie przed sądem rejonowym. Trudno powiedzieć dokładnie, ile to będzie kosztowało. Z całą pewnością przekroczy wielokrotnie wartość przedmiotu sporu - dodaje Artur Lipiński z Sądu Okręgowego w Krośnie.

Sadzonka modrzewia to tylko wierzchołek góry lodowej. Droga i walka o miedzę spędza od dawna sen z powiek obu sąsiadom.

- Ja się nie kłócę, tylko sąsiad ponabijał tutaj kołki i twierdzi, że jego jest więcej. Gdzie tu te cztery metry drogi? - pyta Stanisław Kozielec.

Obaj panowie są dobrze znani organom ścigania. Wacław Serwiński zawiadamiał policję, że cioteczny brat zniszczył mu kołki, zaorał część działki, czy uszkodził drzewa... Stanisław Kozielec, że ktoś zniszczył mu ciągnik i podpalił stogi siana. Awantura rozpoczęła się trzy lata temu.

- Kupiłem działkę i posadziłem drzewa. Sąsiad posądził mnie, że ja je ukradłem - mówi Stanisław Kozielec.

Czy droga, która dzieli, połączy kiedyś kuzynów? Udało nam się doprowadzić do ich spotkania. Cioteczni bracia rozmawiali po raz pierwszy od wielu miesięcy.

- Powiedziałem, drogę do poprzedniego stanu przywrócić i nie ma problemu - mówi Stanisław Kozielec.

- Pan Kozielec tak lubi robić komuś na złość, jak świnia ziemniaki - odpowiada Wacław Serwiński.*

* skrót materiału

Reporter: Marta Terlikowska

mterlikowska@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)