Radny wypił dopiero po wypadku?

Radny wypił dopiero po wypadku?

Radny Zakopanego spowodował wypadek. Świadkowie twierdzą, że był pijany. Krzysztof Kiełb uderzył w samochód państwa Kalów. Najpierw prosił, żeby nie wzywać policji, a później wsiadł do swojego auta i odjechał. Godzinę później radnego odnalazła policja. Urzędnik miał ponad dwa promile alkoholu. Twierdzi, że wypił dopiero po kolizji.

- Żona wyczuła od niego alkohol. Odpowiedział, że jest po imprezie. Zaczął ją przepraszać, całować po rękach - opowiada Franciszek Kal, w którego samochód uderzył radny.

25 czerwca, centrum Zakopanego. Małżeństwo państwa Kalów, jadąc samochodem zatrzymuje się przed przejściem dla pieszych. Nagle z impetem w tył ich forda uderza terenowy lexus. 

Starsze małżeństwo zwróciło uwagę, że kierowca lexusa dziwnie się zachowuje. Mężczyzna prosił, aby sprawę załatwić bez udziału policji.

- Mówiłam do męża, że nie będziemy dzwonić po policję, szkoda było nam chłopa, widzieliśmy, że jest pijany. W tym samym czasie on wsiadł do auta i pojechał - opowiada Katarzyna Kal.

Natychmiast na całym Podhalu rozpoczęły się policyjne poszukiwania kierowcy lexusa. Sprawcę kolizji godzinę później odnaleźli funkcjonariusze w miejscu pracy. Wówczas okazało się, że jest to miejscowy radny Krzysztof Kiełb.

- Okazało się, że kierujący lexusem był pijany, miał ponad dwa promile - informuje Katarzyna Cisło z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.

Krzysztof Kiełb twierdzi, że czekał na policję 40 minut, a ponieważ się śpieszył i nie miał przy sobie dokumentów, pojechał na spotkanie. Dodał, że alkohol rzeczywiście pił i to z kolegą, ale już po kolizji. Zdenerwował się, jak dowiedział się, że naprawa jego luksusowego samochodu kosztować będzie 30 tysięcy złotych.

- On cały czas pije. Widzimy to na co dzień. Pijany przyjeżdża pod blok, więc go widzimy, wszyscy widzą - twierdzi sąsiadka radnego.

Zakopiańska policja nie poinformowała oficjalnym komunikatem mediów o tej bulwersującej sprawie. Dlaczego? Nie wiadomo. Tym bardziej jest to zadziwiające że sprawa dotyczy osoby publicznej. Sprawę dopiero nagłośnił Tygodnik Podhalański, dwa tygodnie po zdarzeniu.

- Dowiedzieliśmy się od naszego informatora, że radny miał kolizję, która budzi kontrowersje. Zaczęliśmy interesować się tym tematem - mówi Paweł Pełka, dziennikarz Tygodnika Podhalańskiego.

Radny Krzysztof Kiełb zapowiedział, że zrezygnuje z piastowanego stanowiska.

- Obiecuję, że jutro złożę stosowne pismo i zrezygnuję z funkcji radnego - powiedział radny.*

* skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki


aborzecki@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)