Rodzina nie wie, jak zmarł. Winne państwo

Rodzina nie wie, jak zmarł. Winne państwo

Józef Weber zmarł w tajemniczych okolicznościach 20 marca 1999 roku. Jego żona pochowała go już 30 godzin później, bez aktu zgonu. Rodzeństwo zmarłego twierdzi, że widziało na jego twarzy rany. Kilkakrotnie zawiadamiali o tym prokuraturę, ale ta konsekwentnie umarzała sprawy. 11 lat po śmierci wyrok w tej sprawie wydał Europejski Trybunał Praw Człowieka. Sędziowie wskazali na rażące zaniedbania ze strony państwa polskiego. Niestety, rodzina dalej nie wie, jak zmarł pan Józef.

Stary Sącz, sobota 20 marca 1999 roku. 47-letni Józef Weber wraca z pracy do swojego mieszkania. Ma żonę i dzieci. Nie uskarża się na żadne dolegliwości, nie choruje. Wieczorem kładzie się spać. Zasypia i nigdy się nie już budzi. W dniu pogrzebu zszokowane rodzeństwo zmarłego odkrywa coś, co nie daje im spokoju.

- Brat po prostu miał cięcie nad skronią, głębokie, zapudrowane, zatuszowane, żeby nikt nie widział. Żona brata powiedziała, że nie wie, skąd się wzięło - opowiada Janina Wajda, siostra zmarłego Józefa Webera.

W niedzielę, 21 marca, niecałe 30 godzin po śmierci Józef Weber zostaje pochowany. Bez ustalenia przyczyny śmierci, bez aktu zgonu. Zaraz po natychmiastowym pogrzebie rodzeństwo zmarłego zaczyna mieć wątpliwości. Zgłasza sprawę nowosądeckiej prokuraturze.

- Stwierdzili, że mogły być cztery wersje śmierci: zapił się, zmarł śmiercią naturalną, miał wylew albo spadł ze stołka. Pani prokurator stwierdziła, że spadł ze stołka i stąd te urazy - mówi Mieczysław Weber, brat zmarłego.

- Śledztwo prowadzono pod kątem nieumyślnego doprowadzenia do zgonu. Prokurator nie wiedział o obrażeniach, które posiadał zmarły. Gdyby wiedział, to najprawdopodobniej zarządziłby sekcję zwłok - informuje Beata Stępień-Warzecha z Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu.

Prokuratura kilkukrotnie sprawę umarzała. Rodzina za każdym razem odwoływała się od decyzji. Rodzeństwo zmarłego domagało się ekshumacji zwłok. Doszło do niej dopiero po ośmiu miesiącach od pogrzebu.

- Myśmy pisali o urazach głowy, a oni mu badali kolor włosów, oczu i jądra. Po co? Nie mam pojęcia - mówi Mieczysław Weber, brat zmarłego.

- Medycy sądowi stwierdzili, że zbyt dużo czasu upłynęło od daty śmierci, żeby móc zweryfikować przyczynę zgonu - dodaje Radosław Skowron, pełnomocnik państwa Weberów.

Śledczy z efektów ekshumacji byli jednak zadowoleni. Ogłosili, że śmierć Józefa Webera nie nastąpiła w wyniku zabójstwa. Sprawę ostatecznie umorzyli. Ciało zmarłego trafiło do nowej mogiły.

Zrozpaczeni bliscy zmarłego postanowili szukać sprawiedliwości w Strasburgu. Po 11 latach od śmierci Józefa Webera sędziowie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka przyznali im rację: państwo polskie nie dochowało należytej staranności w wyjaśnieniu przyczyn śmierci mężczyzny. Trybunał zasądził rodzinie zmarłego 10 tysięcy euro odszkodowania.

- Zarzut postawiony państwu polskiemu był najcięższy z możliwych i wyrok jest najcięższy z możliwych. Trybunał w całości uznał rację skarżących. Wszyscy sędziowie uznali, ze państwo polskie jest w całości winne - opowiada Radosław Skowron, pełnomocnik państwa Weberów.

- Nam nie chodzi o pieniądze. Wygraliśmy sprawę, ale to nas w ogóle nie uspokaja, bo w dalszym ciągu nie wiemy, jaką śmiercią zginął brat - mówi Janina Wajda, siostra zmarłego.

Rodzeństwo pana Józefa twierdzi, że błyskawiczny pochówek to pomysł ówczesnej żony pana Józefa. Chcieliśmy się dowiedzieć, dlaczego nie poczekała na akt zgonu, ale kobieta nie chciała z nami rozmawiać.

Rodzeństwo pana Józefa wciąż domaga się wyjaśnienia przyczyn śmierci swego brata. Bliscy twierdzą, że nie spoczną nim nie dowiedzą się dlaczego Józef Weber nie żyje. Czy po 11 latach jest to jeszcze możliwe?

- Naszym zdaniem nie. Te przeobrażenia pośmiertne już po prostu za daleko poszły, żeby cokolwiek nowego ustalić - twierdzi Beata Stępień-Warzecha z Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu. Innego zdania są specjaliści.

- Ten upływ czasu absolutnie nie przekreśla szans na wyjaśnienie przyczyn zgonu. Jesteśmy w stanie odnaleźć ewentualne ślady obrażeń, które znajdują się na badanych szczątkach, możemy też określić sposób, w jaki powstały albo też narzędzie, które wywołało ewentualnie obecne ślady - mówi dr Kamilla Giżewska z Laboratorium Identyfikacji Genetycznej BioTe21.*

* skrót materiału

Reporter: Irmina Brachacz

ibrachcz@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)