Spór z księdzem o drogę
Kąty Rakszawskie koło Łańcuta. Przez posesję Sławomira Prucnala wierni wytyczyli kilka lat temu skrót do kaplicy. Pielgrzymki koło domu nie spodobały się właścicielowi działki. 27 maja mężczyzna wybudował ogrodzenie. Trzy dni później na niedzielnej mszy usłyszał od proboszcza ostre słowa.
- Ja sobie zagrodziłem swoje, ja nikogo nie krzywdzę. Widziałem z okna jak szły pogrzeby przez moją posesję, nikt mnie nawet o tym nie informował - mówi Sławomir Prucnal, właściciel zagrodzonej posesji.
Ścieżka, którą zagrodził pan Sławomir prowadziła do jego gospodarstwa oraz dwóch innych domów należących do jego brata i siostry. Dalej są pola, za którymi stoi kaplica. 200 metrów dalej, z drugiej strony gospodarstwa Prucnali biegnie asfaltowa droga prowadząca bezpośrednio do świątyni.
- Przykro mi, że ksiądz powiedział, że taki człowiek nie powinien przystępować do komunii świętej, jeśli krzywdzi ludzi i zagradza drogę do kościoła - mówi Sławomir Prucnal, właściciel zagrodzonej posesji.
Kilkanaście godzin po kazaniu zaczęły się telefony z pogróżkami. W nocy ktoś zniszczył elewacje dwóch budynków należących do pana Sławomira. Straty oszacowano na ponad 7 tysięcy złotych. Policja nie przejęła się incydentem.
- Brak słów, sam musiałem robić zdjęcia, technika nie było. Nie było policjanta z psem policyjnym - mówi Sławomir Prucnal, właściciel zagrodzonej posesji.
Pan Sławomir czuje się upokorzony przez proboszcza. Sam jest osobą wierzącą. Ufundował witraże i stacje Drogi Krzyżowej w kościele i kaplicy cmentarnej. Mężczyzna zażądał od proboszcza publicznych przeprosin. Duchowny wolał jednak wynająć adwokata, po czym wyjechał za granicę. Sprawa trafiła do sądu. Prawnik księdza twierdzi, że proboszcz mówiąc w kościele, miał na myśli ogólne problemy wszystkich wiernych.
- Ksiądz proboszcz twierdzi, że nikogo nie obraził ani nie uraził. Odniesienia na kazaniu dotyczyły spraw ogólnoludzkich. Nie odnosiły się personalnie do żadnej osoby - mówi Łukasz Barszcz , adwokat proboszcza.
- Akt oskarżenia zawiera w sobie zarzut pomówienia. To, że nie został wymieniony z imienia i nazwiska nie oznacza, że nie możemy mówić o pomówieniu - mówi Janusz Szpila, pełnomocnik Sławomira Prucnala.
Zdaniem księdza Adama Bonieckiego - Redaktora Naczelnego Tygodnika Powszechnego sprawę można było już dawno załagodzić. Wystarczyłoby, żeby w konflikt włączyła się kuria, albo osobiście biskup.
- Dobrze byłoby, aby to ksiądz był tą osobą, która potrafi zaprowadzić pokój. Jeżeli sprawy zaszły już za daleko, to moim zdaniem jest tu absolutnie konieczny mediator. Sprawa wydaje się absurdalna - mówi ks. Adam Boniecki z Tygodnika Powszechnego.
- Przepraszanie kogokolwiek dla świętego spokoju nie jest dobrym przykładem. To nie jest tak, że nie rozmawiał ksiądz z kuria, zostawili mu do rozwiązania ten problem, kuria takimi problemami się nie zajmuje - mówi Łukasz Barszcz, adwokat proboszcza.
Reporter: Artur Borzęcki < href="mailto:aborzecki@polsat.com.pl">aborzecki@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)